16 drużyn w PlusLidze - jak nie teraz, to kiedy? [FELIETON]
16 drużyn w PlusLidze to szansa – dla kilku mniejszych ośrodków, grupy zdolnej młodzieży, części graczy, którzy mogą wybić się z ligowej przeciętności. Czy mimo odrobiny większej liczby meczów powinniśmy iść śladem włoskiej Serie A, która liczy zaledwie 12 drużyn? Jest mnóstwo powodów, by w Polsce było więcej drużyn w elicie.
W 2022 roku młodzieżowe reprezentacje Polski siatkarzy zdobyły dwa medale mistrzostw Europy: brązowy U22 i srebrny U20. Młodsza drużyna rok wcześniej była najlepsza na świecie, tracąc w turnieju finałowym tylko jednego seta, a starsi na mundialu U21 stanęli na najniższym stopniu podium. Kilku siatkarzy z obu drużyn już błysnęło (tak, to nie przesada) w PlusLidze, kilku innych jest na najlepszej drodze, żeby szybko w niej poważnie zaistnieć.
Chyba każdy kibic interesujący się polską siatkówką słyszał o ogromnym talencie, jakim jest Michał Gierżot, jeden z liderów PSG Stali Nysa. Młody przyjmujący długo czekał na prawdziwą szansę na najwyższym poziomie. W końcu zaufał mu Daniel Pliński, jego trener z reprezentacji i klubie, a 22-latek potwierdza ogromne możliwości i stwierdzenie, że jest przyszłością polskiej siatkówki, na pewno nie jest na wyrost. Karol Urbanowicz, jego kolega z reprezentacji, już ma za sobą debiut w reprezentacji seniorów, a na swoją szansę czeka Dawid Dulski, mający potencjał, by zostać następcą Bartosza Kurka. Coraz odważniej rozpychają się w dorosłym sporcie mistrzowie świata: Kuba Hawryluk (na zdjęciu), który już dziś jest wyróżniającym się libero w lidze, Kajetan Kubicki czy Kamil Szymendera. W kolejce stoją inni: Mateusz Nowak czy Jakub Majchrzak z SMS PZPS Spała i zdolni wychowankowie klubowych akademii.
Większa liga, więcej młodzieży
A teraz wyobraźmy sobie, że PlusLiga nie jest przed tym sezonem powiększona i nie ma w niej Barkomu Każany Lwów - zostaje w 14-drużynowym składzie, co oznacza, że w poprzednim sezonie spadłaby PSG Stal Nysa, rewelacja pierwszej części obecnych rozgrywek. Gierżot może by sobie poradził, ale mam przekonanie (graniczące z pewnością), że w innym klubie takiego zaufania by nie dostał. A z 13 innych zawodników może połowa znalazłaby pracę w PlusLidze, tyle że zabraliby miejsca innym, prawdopodobnie tym najmłodszym, bo większość prezesów i trenerów woli postawić na doświadczonych zawodników niż ryzykować z młodzieżą. Wspomniani wyżej mistrzowie świata z Iranu w najlepszym wypadku mieliby dużo trudniej, bo konkurencja byłaby dużo większa.
Owszem, konkurencja wymusza postęp, także w sporcie, ale siatkówka przeżywa w Polsce boom, którego grzechem byłoby nie wykorzystać. Zaniechaniem byłoby pozbawienie młodych talentów szansy na naukę u boku gwiazd i pod kierunkiem wybitnych trenerów.
Sukcesy reprezentacji i klubów przyciągają dzieci i młodzież do treningów, a sponsorów do wspierania dyscypliny. Dzięki temu mamy w PlusLidze mistrzów olimpijskich, mistrzów świata i zawodników z najsilniejszych siatkarsko krajów. Nawet zespoły z ogona ligowej tabeli stać na sprowadzenie bardzo dobrych zawodników, także ze światowej czołówki. Poziom się nie obniżył, a na pewno się wyrównał i to wcale nie w dół. Padają argumenty, że mecze ostatnich ekip nie wywołują wielkich emocji. Ale czy w najlepszej na świecie lidze piłkarskiej, jaką jest Premier League, cała Anglia tak samo emocjonuje się rywalizacją 19. w tabeli Bournemouth z 20. Southamptonem jak derbami Manchesteru czy Londynu? Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby zostawić osiem silnych klubów, które grałyby między sobą. Tyle że wtedy taka liga znudziłaby się już w trakcie jednego sezonu. Przypominam, że skazywane na szarą ligową egzystencję Cuprum wygrywa z liderem i wiceliderem, zaś zamykający tabelę BBTS odbiera punkt uczestnikowi Ligi Mistrzów.
Czy szansa dla młodzieży to mniej istotny argument niż głosy przeciwko 16-zespołowej lidze, mówiące o konieczności rozegrania 30 kolejek? Nie jestem przekonany. Dla każdego klubu tylko o cztery mecze więcej niż przy 14 drużynach. Faza zasadnicza zaczęła się 30 października 2022 roku, a zakończy 1 kwietnia. Dzieląc 153 dni, bo tyle trwa pierwsza część rozgrywek, wychodzi, że teraz średnio mecz wypada co 5,1 dnia, a przy mniejszej liczbie zespołów co 5,9. Przepraszam, ale to żadna różnica. Nie zapominam, że najlepsi grają w TAURON Pucharze Polski i europejskich pucharach. To jednak przywilej, a nie przymus. Gdy klub nie ma ochoty, może zrezygnować, tak jak zrobiła to Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z klubowymi mistrzostwami świata. Real Madryt, Manchester City, Bayern Monachium nie narzekają, że muszą rozegrać o kilkanaście spotkań więcej od swoich krajowych rywali. Podobnie jak Perugia czy Trentino w siatkówce nie naciskają na władze Serie A, by np. rozgrywać jeden mecz o Superpuchar Włoch, zamiast wyczerpującego turnieju z udziałem czterech najsilniejszych drużyn.
Igrzyska śmierci?
Ile się naczytałem lamentu, że PlusLiga to - cytuję - igrzyska śmierci - i że kontuzje na pewno zdziesiątkują klubowe kadry. Siatkówka nie jest sportem kontaktowym, więc urazów jest mniej niż np. w rugby. Ale zawodnicy skaczą, atakują, rzucają się, więc kontuzje były, są i będą. Nie jest ich jednak ani mniej, ani więcej niż w poprzednich latach. Trzy najpoważniejsze były wynikiem nieszczęśliwych zdarzeń. Kacper Piechocki wypadł za bandę, Łukasz Wiśniewski zderzył się kolanami z kolegą z zespołu, a Joshua Tuaniga upadł na łokieć. Dla nich sezon się skończył, bo mieli pecha, podobnie jak Piotr Orczyk, który zerwał więzadła już w pierwszej kolejce.
Najbardziej obciążeni są reprezentanci, którzy praktycznie nie mają wolnego, bo zaraz po zakończeniu rozgrywek zaczynają sezon w kadrze. I tutaj rzeczywiście sytuacja wymaga zmiany, ale bardziej po stronie światowej federacji, niż najmocniejszych lig.
Najbardziej wyczerpanych gwiazd kadrowych jest kilkanaście, a w PlusLidze zarejestrowanych zostało sporo ponad 250 siatkarzy. Trzeba postawić pytanie, czy dla tej grupy, elitarnej, ale - przypominam - nielicznej, należy zmniejszać ligę? Cytując klasyka: przypuszczam, że wątpię. W Hiszpanii nikt nie postulował ograniczenia liczby zespołów w ekstraklasie piłkarskiej, mimo że gwiazdy Realu i Barcelony rozgrywały ponad 60 meczów rocznie. To problem mający źródło w FIVB, która - tak jak w piłce nożnej - powinna tak ustalić kalendarz, żeby najlepsi po sezonie klubowym mieli czas na regenerację. Powinna, ale z jakichś przyczyn nie chce tego zrobić. Czy polskie kluby i liga powinny naprawiać niedoskonałości systemu, karząc w ten sposób dużą grupę zawodników, trenerów, a także kibiców, którzy nie dostaną szansy zobaczenia na żywo największych siatkarskich gwiazd? Dla mnie to pytanie retoryczne...
PS. Przypominam, że nagromadzenie meczów w pierwszej części rozgrywek było konsekwencją wniosku prezesów, którzy woleli, by ich drużyny na początku grały więcej, a w drugiej fazie rzadziej. I tak właśnie się dzieje.