725 lat oczekiwania
24 tysięczny Wieluń cały tydzień żył dwumeczem z BBTS Bielsko Biała. Po spotkaniach wyjazdowych w finale walki o Plusligę było przecież 1:1. Wystarczyło więc tylko wygrać u siebie dwa spotkania i największy sukces sportowy w historii miasta stałby się faktem. Tylko wygrać, ale rywal przecież nie zamierzał oddać pola walki, dlatego wielu mówiło, że trzeba wygrać aż dwa mecze.
Sobotni mecz lepiej zaczęli siatkarze z Wielunia. Od początku pierwszej partii prowadzili dwoma, trzema punktami. BBTS jednak nie rezygnował i gonił. W końcówce seta udało się wyrównać i o zwycięstwie zdecydowała gra na przewagi. 27:25 dla gospodarzy i szał radości na trybunach. W drugiej odsłonie lepiej na początku prezentowali się goście, którzy prowadzili już nawet 14:10, ale stracili aż sześć punktów z rzędu po atomowych serwisach kapitana Siatkarza Macieja Bartodziejskiego. Gospodarze później już tylko powiększali przewagę i wygrali do 21. W secie trzecim bielszczanie nie „położyli” się jednak i od początku narzucili swój rytm gry. Siatkarz zdołał co prawda odrobić straty, ale końcówka należała do podopiecznych Grzegorza Wagnera, którzy zwyciężyli do 22 i zrobiło się już tylko 2:1 w setach. Cóż jednak z tego, skoro w czwartej partii oglądaliśmy teatr jednego aktora. Siatkarz zniszczył przyjezdnych do 14 i zakończył mecz wynikiem 3:1. Do awansu pozostawał już tylko jeden krok.
- Nie możemy myśleć o wczorajszym zwycięstwie, musimy być skoncentrowani do ostatniej piłki - mówił przed niedzielnym pojedynkiem rozgrywający Pamapolu Bartłomiej Matejczyk. Słowa przeszły w czyny i w każdym z trzech setów czwartego spotkania gospodarze od początku budowali sobie przewagę, którą następnie dowozili bez większych problemów do końca. Regularność była zadziwiająca bo wszystkie trzy partie kończyły się takim samym wynikiem do 20.
Gdy sędziowie odgwizdali koniec meczu Wieluń oszalał. Radość była ogromna. „725 lat czekaliśmy na Plusligę” krzyczał spiker nawiązując do historii tego niewielkiego miasta. Przy okazji zrodziła się nowa tradycja. Zazwyczaj przy sukcesach obcina się szefostwu krawaty. Trener Siatkarza Damian Dacewicz chodzi jednak ubrany na sportowy, więc zamiast skracania krawata było cięcie... spodni. - Bałem się, że włosy mi obetną, ale skończyło się na szczęście na spodniach. A co tam, niech będzie zabawa, nie mam nic przeciwko temu, żeby Wieluń świętował nawet przez tydzień - powiedział po spotkaniu szczęśliwy szkoleniowiec gospodarzy. W szampańskim nastroju był też atakujący Siatkarza Marcin Lubiejewski ściągnięty do Wielunia z AZS Olsztyn. - Nie żałuję, że tu przyszedłem, jest świetna atmosfera i oby tak dalej. Ktoś się ze mnie śmiał, że jestem specjalistą od awansów, bo w ciągu ostatnich 6 lat po raz czwarty wprowadzam jakiś zespół wyżej, ale chciałbym, żeby to się skończyło i żebyśmy na dłużej zostali w Pluslidze”.
BBTS mimo porażki nie stracił możliwości awansu. Grać o to będzie w barażach z Jadarem Radom.
Awans Siatkarza spowodował, że województwo łódzkie stało się bardzo mocnym ośrodkiem siatkarskim w Polsce. W Pluslidze mężczyzn jest przecież jeszcze PGE Skra Bełchatów, a do żeńskiej w sobotę awansowały siatkarki Organiki Budowlanych Łódź.
Pamapol Siatkarz Wieluń – BBTS Bielsko Biała 3:1 (25, 21, -22, 14) oraz 3:0 (20, 20, 20)