Adrian Staszewski: to było zwycięstwo za sześć punktów
W meczu kończącym 18.kolejkę PlusLigi Effector Kielce pokonał na wyjeździe AZS Częstochowa 3:1. - Dla nas było to spotkanie za sześć punktów, a nie za trzy - powiedział Adrian Staszewski, przyjmujący kieleckiej drużyny, jednocześnie MVP niedzielnego meczu.
plusliga.pl: Na początku gratuluję zarówno zwycięstwa za trzy punkty, a także nagrody MVP niedzielnego meczu przeciwko AZS-owi Częstochowa. Effector Kielce w świetnym stylu rozpoczął Nowy Rok.
Adrian Staszewski: Dziękuję bardzo. Cieszymy się, że wywieźliśmy z Częstochowy trzy punkty. Choć muszę przyznać, że dla nas było to spotkanie za sześć punktów, a nie za trzy, ponieważ nasza sytuacja jak i Częstochowy jest zbliżona. Na dole tabeli jest bardzo ciasno i każda zdobycz punktowa ma dla nas ogromne znaczenie. Chcemy jak najszybciej odbić się od reszty zespołów, które są za nami.
- Pokonaliście AZS Częstochowa 3:1, przegrywając tylko pierwszego seta. Tę premierową odsłonę meczu należałby potraktować jako przysłowiowy wypadek przy pracy?
- Myślę, że o tym pierwszym secie możemy śmiało powiedzieć, że nam uciekł, gdzieś straciliśmy koncentrację. Do tego nie skończyliśmy kilku ważnych piłek i w konsekwencji w kontrze lepsi okazali się gospodarze. Myślę, że w naszą grę wdarła się również nerwowość, którą z resztą było widać na boisku. Dlatego też, w pierwszym secie musieliśmy uznać wyższość zespołu z Częstochowy.
- W kolejnych partiach nie było widać już żadnej nerwowości o której pan wspomniał. Wręcz przeciwnie Effector grał spokojnie, pewnie i chyba to co najważniejsze skutecznie.
- Uważam, że całej drużynie należą się ogromne brawa za to, że potrafiliśmy się podnieść po tym pierwszym przegranym secie. Podczas innych spotkań w PlusLidze bywało u nas z tym różnie. Myślę, że w niedzielę ogromną rolę odegrała zagrywka. Naprawdę bardzo dobrze funkcjonował u nas ten element. Odrzucaliśmy częstochowian od siatki, zmuszając ich do grania na wysokiej piłce przez co, nie utrzymali wysokiej skuteczności. Z kolei nasza drużyna wyprowadzała kontry, które były przede wszystkim skuteczne. Dzięki temu odskakiwaliśmy rywalom na kilka punktów. Później nasza gra wyglądała dużo lepiej i jak pani powiedziała graliśmy dużo spokojniej. W końcówkach setów zawodnicy bardzo się denerwowali, bowiem były pewne wątpliwości do co decyzji sędziów i systemu challange. Szczerze mówiąc nie wiem o co dokładnie chodziło. Myślę, że mentalnie jako zespół wyglądaliśmy bardzo dobrze, cieszyliśmy się po każdej akcji. Uważam to za duży atut naszej drużyny.
- Druga część sezonu układa się dla was zdecydowanie lepiej. Pojawia się zatem pytanie, z czego wynikał tak słaby początek rozgrywek PlusLigi?
- Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Od samego początku były roszady w naszym zespole. Mamy wielu młodych zawodników, ale jesteśmy bardzo głodni wygranych. Myślę, że przełomowym meczem dla naszej drużyny było spotkanie z MKS-em Będzin. Po tym spotkaniu mieliśmy serię zwycięstw. Nasza drużyna odrodziła się niczym Feniks z popiołów. Cieszymy się ogromnie, że od tego momentu nasza gra wygląda dużo lepiej.
- W najbliższych dniach rozegracie kolejne ważne mecze - pierwszy w środę z LOTOS-em Treflem Gdańsk, a w sobotę z BBTS-em Bielsko-Biała. Sporym atutem może się okazać własna hala.
- Zgadza się, nie będziemy mieli łatwych przeciwników, bowiem gramy z LOTOS-em Treflem Gdańsk, który jest wysoko w tabeli. W sobotę z kolei zmierzymy się z bielską drużyną. Jednak z optymizmem podchodzimy do następnych meczów. Niedzielne zwycięstwo nad AZS-em Częstochowa bardzo nas podbudowało i dodało sił przed kolejną walką o ligowe punkty.