Akala: Wreszcie zadebiutować w PlusLidze (cz. I)
Środkowy Patryk Akala o krok od debiutu w siatkarskiej ekstraklasie był już półtora roku temu, jednak na drodze do jego transferu do Jastrzębskiego Węgla stanęły formalności. Od tamtego czasu zawodnik nie ustawał w wysiłkach. Po przenosinach z AGH Kraków do Aluronu Virtu Warty Zawiercie i zmaganiach z urazem w ostatnim sezonie w ekipie Żółto-Zielonych, w najbliższych rozgrywkach może wreszcie doczekać się wymarzonego debiutu w PlusLidze.
Przed Tobą drugi sezon w barwach Aluronu Virtu Warty Zawiercie, po przenosinach z AGH Kraków. Jak oceniasz zakończone awansem do PlusLigi rozgrywki i z perspektywy czasu przenosiny do Zawiercia?
Patryk Akala: Zaczęło się dość niefortunnie, bo doznałem kontuzji, która wykluczyła mnie na trzy czwarte sezonu, a z gry w lidze praktycznie na całe rozgrywki. Aczkolwiek przyszedł nowy trener i dał mi szansę, żebym mógł występować dalej w Zawierciu. Cieszę się tym bardziej, że będą to występy w PlusLidze. Jest tu wszystko, co jest potrzebne zawodnikowi, dlatego nie pozostaje mi nic innego, tylko cieszyć się z tego, że mogę grać w takim klubie.
Pod koniec 2015 roku byłeś o krok od przenosin do Jastrzębskiego Węgla, ale na przeszkodzie stanęły sprawy formalne. Teraz w końcu doczekasz się debiutu w ekstraklasie, a gra w elicie wywalczona na parkiecie smakuje pewnie jeszcze lepiej.
Na pewno smakuje lepiej, choć rzeczywiście było wówczas bardzo blisko. Papierki, papierki - w PZPS-ie nie zezwolono na mój transfer. Będę robił wszystko, by wreszcie wystąpić w ekstraklasie, bo to dla mnie wielka sprawa. Zobaczymy - sezon jest długi, trzeba walczyć o miejsce w składzie.
Już dziesięć lat temu zdobyłeś z Czarnymi Radom wicemistrzostwo Polski juniorów. Umiejętności to jedno, a do Twojego CV powoli można będzie zapewne dopisywać coraz większe sukcesy. Awans z Aluronem Virtu Wartą do PlusLigi to z Twojej perspektywy największy z nich?
Chyba tak, chyba rzeczywiście smakował najlepiej. Tamto wicemistrzostwo też było wielkim wydarzeniem i osiągnięciem, ale było to bardzo dawno temu. Na razie wydaje się zatem, że ten awans jest największym sukcesem. Ale nie ostatnim. (uśmiech)
W ekstraklasie jeszcze nie grałeś, ale… w Meczu Gwiazd tak. Przypomnisz jak do tego doszło?
Znam się z Maćkiem Sośnickim, który organizuje w Szczecinie Mecz Gwiazd dla Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci. Bardzo fajna inicjatywa, dzieciakom zawsze trzeba pomagać. Niezapomniane przeżycie. Mam nadzieję, że jeszcze tam wystąpię.
Na boisku rywalizowałeś z Piotrem Żyłą. Jaki z niego siatkarz?
Wbrew pozorom nasi skoczkowie są bardzo dobrymi siatkarzami i wielkimi zapaleńcami. O tym, że skakać potrafią, wiemy. A w każdej wolnej od skoków chwili grają w siatkówkę, więc naprawdę ich poziom jest wysoki.