Akhrem: finał z PGE Skrą to moje marzenie
Mecz na warszawskim Torwarze pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a AZS Politechniką Warszawską od początku zapowiadał się na bardzo zacięty. Do pierwszych dwóch setów wydawało się, że to gospodarzom uda się przełamać złą passę w ostatnich spotkaniach z drużyną z Podkarpacia. Jednak podopieczni trenera Ljubo Travicy wyjechali ze stolicy z wygraną za dwa punkty. Wygrana była jednak okupiona kontuzją jednego z podstawowych zawodników – Aleha Akhrema.
Plusliga: Na początku od razu spytam – jak Twoje zdrowie?
Aleh Akhrem: Na razie nie mogę powiedzieć nic konkretnego. Jutro będę miał robiony rezonans magnetyczny i będę znał więcej szczegółów. Nie czuję się najlepiej. Muszę doczekać do jutra, wtedy się wszystko okaże.
- Widać było, ze kontuzja w pierwszym secie spotkania zdekoncentrowała Twoją drużynę i pierwsze dwa sety padły łupem akademików z Warszawy.
- Niedobrze zaczęliśmy ten mecz. Może ze względu na to, że wypadliśmy z rytmu meczowego. Dotychczas graliśmy co trzy dni, a przed spotkaniem w Warszawie mieliśmy większą przerwę. Bardzo się cieszę, że wygrali trzeciego seta i wrócili do swojej gry. To pozwoliło doprowadzić do tie-breaka i wygrać całe spotkanie. Nie zdobyliśmy wprawdzie kompletu punktów, ale te dwa punkty są dla nas bardzo ważne – umacniamy się na drugim miejscu tabeli i powiększamy przewagę nad kolejnym zespołem.
- Kolejny raz udało się Resovii w tym sezonie pokonać AZS Politechnikę Warszawską. W czym tkwi Wasza siła, a w czym słabość Politechniki?
- W całym sezonie toczymy z Politechniką bardzo wyrównane spotkania. O te kilka piłek jesteśmy lepsi w końcówkach. Może po naszej stronie jest większe doświadczenie? Nie mogę złego słowa powiedzieć na temat ani chłopaków z Politechniki, ani naszych. Obie drużyny pokazują charakter. A trzeba przyznać, że Politechnika osiągnęła w tym sezonie bardzo dobry wynik, awansując do pierwszej szóstki Plusligi.
- Widać po zawodnikach Resovii, że odczuwacie już trudy sezonu. Gyorgy też narzeka na bóle barku. Czy tak intensywny system gry: pierwsza, druga rudna i walka o medale, nie jest zbyt wielkim obciążeniem dla siatkarzy?
- Już tak wiele mówiło się na ten temat. Musimy o tym zapomnieć i skoncentrować się nad tymi meczami, które przed nami. Jeszcze cztery mecze w rundzie drugiej, a potem walka o medale. Cały sezon dążyliśmy do tego, aby zająć jak najwyższe miejsce, teraz utrzymać drugie i walczyć w finale o medale. W końcówce sezonu w każdej drużynie są problemy zdrowotne. Wszyscy zawodnicy są zmęczeni. Moim zdaniem, ta z drużyn, która będzie lepiej przygotowana fizycznie, ta zwycięży.
- Liczysz, że w finale spotkacie się ze Skrą Bełchatów?
- Bardzo bym tego chciał. To bym sobie wymarzył. Nie wybiegam jednak daleko w przyszłość.
- Życzę zatem przede wszystkim powrotu do zdrowia i wygranych spotkań w walce o medale. Obyś znalazł się wraz z kolegami na boisku i walczył o medale, bo chyba bardzo trudno ogląda się takie mecze z boku.
- Dziękuję bardzo. To naprawdę trudno tak stać z boku i nie móc nic zrobić. Bardzo chciałbym, aby ta kontuzja nie okazała się poważna, abym mógł jak najszybciej wrócić na boisko, ale musimy poczekać na szczegółowe badania. Wszystko wkrótce się okaże.