Alberto Giuliani: nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków
PLUSLIGA: Nie może pan być zadowolony nie tyle z wyniku meczu w Jastrzębiu, co przede wszystkim ze stylu gry, jaki drużyna zaprezentowała w swoim inauguracyjnym spotkaniu sezonu.
ALBERTO GIULIANI (szkoleniowiec Asseco Resovii Rzeszów): Po pierwsze, duże gratulacje należą się zespołowi z Jastrzębia, który bardzo dobrze zagrywał, przez co nam było trudno kreować skuteczne akcje w ataku po pierwszym przyjęciu. Co do postawy mojego zespołu, to przede wszystkim nie jestem zadowolony z naszej gry na zagrywce. Po raz pierwszy w tym wciąż krótkim okresie naszej wspólnej pracy rozegraliśmy mecz, w którym mój zespół popsuł tak wiele serwisów, co mi się bardzo nie podoba. Mam nadzieję, że moi gracze wyciągną wnioski i sami dojdą do tego, dlaczego popełnili tak wiele błędów w tym spotkaniu.
- Waszą dużą słabością w Jastrzębiu był poziom przyjęcia zagrywki. W tym elemencie gospodarze byli znacznie lepsi. Nie obawia się pan, że przyjęcie, to może być bolączka Asseco Resovii?
- Nie powiedziałbym, że to jest nasz najsłabszy punkt. Zwykle w meczach jest tak, że jest jakiś element, który ma bardzo duże znaczenie i decyduje o breakach, czyli przełamaniu rywali. Najczęściej jest to zagrywka. W tym spotkaniu z naszej strony ta zagrywka nie funkcjonowała dobrze, a rywale spisywali się w tym elemencie lepiej.
- Dwa tygodnie wcześniej na turnieju w Arłamowie wydawało się, że Asseco Resovia łapie właściwy rytm gry i po dołożeniu kolejnych treningów ciężkiej pracy forma zawodników będzie szła w górę. Tymczasem w Jastrzębiu zespół zaprezentował się gorzej niż z ZAKSĄ.
- Proszę nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Zapewniam, że atmosfera w zespole jest bardzo dobra, pracujemy właściwie i nie mamy jakichś problemów w sferze mentalnej. Problemy, jakie mieliśmy w Jastrzębiu, dotyczyły aspektów technicznych gry. Sami skomplikowaliśmy sobie grę nie mając skutecznej zagrywki i popełniając sporo błędów w tym elemencie. Z kolei rywale swoim dobrym serwisem utrudnili naszą grę w rozegraniu i ataku. Tuż po meczu nie mogę zrozumieć dlaczego moi gracze popełnili tak dużo błędów, ale jestem przekonany, że nie chodziło o jakiś brak ducha zespołu czy gorszą atmosferę.
- Trochę zaskoczył pan wyjściowym składem stawiając na Roberta Tahta na przyjęciu, a w konsekwencji na Bartłomieja Krulickiego na środku (wobec limitu obcokrajowców - przyp. red.). Miał pan wątpliwości co do zestawienia pierwszej szóstki?
- Byłem pod wrażeniem gry Roberta Tahta, który na treningach prezentował się bardzo dobrze, dlatego dałem mu szansę gry od początku spotkania. Co do Bartka Krulickiego, to akurat on zagrał w tym meczu dobrze i nie można mieć do niego żadnych pretensji. Problemem w Jastrzębiu było zbilansowanie gry naszej drużyny.
- Drugi ze środkowych – Jeffrey Jendryk spisał się jednak poniżej oczekiwań i na pewno stać go na dużo lepszą grę.
- W tym spotkaniu nasi środkowi mieli wyjątkowo utrudnione zadanie z uwagi na naszą słabą grę na zagrywce i problemy z przyjęciem serwisu rywali. Nasi rozgrywający rzadko byli w stanie dograć piłkę w ataku do środkowych.
- Jaki ma pan plan na najbliższe dni, ponieważ tego czasu do kolejnego wyjazdowego spotkania nie zostało zbyt wiele i już w piątek zagracie w Katowicach.
- Tydzień będzie dla nas na pewno bardzo krótki, bo już za chwilę rozegramy następny mecz. Szkoda, że kalendarz spotkań mamy taki, że czeka nas kolejne spotkanie na wyjeździe. Nie do końca rozumiem czego tak jest, ale nie mamy co narzekać, tylko musimy robić swoje. Postaramy się jak najlepiej przygotować do meczu w Katowicach.
- Będzie pan rozmawiał z zawodnikami o tym, co wydarzyło się w Jastrzębiu i starał się ich zmotywować do lepszej gry w kolejnym spotkaniu?
- Na pewno będziemy rozmawiać, ale jestem przekonany, że moim graczom nie brakuje motywacji do dobrej gry. Zapewniam, że wszyscy jesteśmy bardzo zmotywowani i zrobimy wszystko, żeby w Katowicach zagrać na dużo lepszym poziomie niż w Jastrzębiu.
Powrót do listy