Aleksa Brdjovic: mieliśmy zagrać w dwóch finałach, nie zagraliśmy w żadnym
- Nie zakończyliśmy tego sezonu tak, jak chcieliśmy. Fajnie, że mamy ten brąz, ale to chyba nie jest sukces na miarę oczekiwań - ocenił serbski rozgrywający, podsumowując właśnie zakończone rozgrywki. Zdradził też, że po dwóch latach spędzonych w Skrze Bełchatów, rozstaje się z klubem.
PlusLiga: Walka o brąz była niezwykle zacięta, a pana drużyna wygrała ten najtrudniejszy, piąty mecz i to bez jednego z najskuteczniejszych graczy, Facundo Conte.
Aleksa Brdjović: To oznacza, że jesteśmy dobrym zespołem. Ciężko walczyliśmy o ten brązowy medal, także w tych przegranych pojedynkach. Świadczy o tym ich wynik - dwa tie breaki, w których rywale byli lepsi zaledwie o 2-3 piłki. „Facu” (Facundo Conte - przyp.red.) cały sezon był naszym podstawowym zawodnikiem, grał praktycznie w każdym spotkaniu i jak na ironię, zabrakło go w tej najważniejszej bitwie. Ale może właśnie dlatego spięliśmy się jeszcze bardziej i ostatecznie wyszarpaliśmy rywalom ten medal. Jestem z tego bardzo zadowolony i mam nadzieję, że pozwoli to Skrze zagrać w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. To bardzo ważne dla klubu, także dla zawodników i kibiców. Chcemy wygrać ten najbardziej prestiżowy puchar, byliśmy blisko w tym roku, ale pewnie widziała pani jak wszystko się potoczyło…
- Nie tak, jak powinno?
- Dokładnie. Nie zakończyliśmy tego sezonu tak, jak chcieliśmy, jak planowaliśmy. Fajnie, że mamy ten brąz, ale to chyba nie jest sukces na miarę oczekiwań. Mieliśmy zagrać w dwóch finałach - PlusLigi i Ligi Mistrzów, nie zagraliśmy w żadnym, nic nie wygraliśmy, nie można więc mówić o jakimkolwiek sukcesie. Ale OK, w tej chwili najważniejsze jest, że sezon zamknęliśmy zwycięstwem, stanęliśmy na podium mistrzostw Polski. To był bardzo długi i ciężki sezon, rywalizację o trzecie miejsce zakończyliśmy grubo ponad tydzień po rozstrzygnięciu batalii o złoty medal, to trochę dziwne.
- Wróćmy do wydarzeń sprzed kilku tygodni. Po meczu Ligi Mistrzów w Perugii trener Falasca stwierdził, że coś wydarzyło się w zespole. Wtedy też rozpoczął się gorszy okres waszej gry.
- Nie mam pojęcia o co chodziło trenerowi. Moim zdaniem atmosfera w drużynie była dobra, na pewno problem nie dotyczył relacji pomiędzy zawodnikami, jeśli ktoś tak pomyślał. Choć faktycznie, wtedy chyba zaczęliśmy grać źle.
- Jest pan zawodnikiem Skry od dwóch sezonów, ale nie grał pan zbyt wiele. Nie ma pan poczucia, że czas ucieka, że powinien pan grać więcej?
- Może ma pani rację, może w przyszłym sezonie będę grał więcej. Zobaczymy co wydarzy się podczas zgrupowania kadry narodowej, bo jak pani wie, rozpoczynamy nowy etap, z nowym szkoleniowcem. Ja osobiście jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, bo poprzedni selekcjoner nie dał mi zbyt wielu okazji do gry.
- No właśnie…dwa lata temu Nikola Grbic powiedział mi, że jest pan przyszłością serbskiej kadry. Kilka miesięcy temu natomiast narzekał, że stoi pan kwadracie.
- Naprawdę tak powiedział? To teraz jeszcze bardziej cieszę się na spotkanie z nim. A mówiąc serio, tak, to jest problem i mam tego świadomość. Dlatego postanowiłem coś zmienić.
- Opuszcza pan Skrę Bełchatów?
- Tak, w przyszłym sezonie nie zagram w Bełchatowie. Na razie nie mogę powiedzieć gdzie się przeniosę, bo rozmowy wciąż trwają, ale myślę, że w ciągu kilku najbliższych dni sprawa mojej przynależności klubowej zostanie rozstrzygnięta. Jedyne co mogę zdradzić, to że nie zagram w PlusLidze.
- To prawda, że pan i Jovović jeszcze niedawno nie mieliście odwagi by podejść do Nikoli Grbica, poprosić o radę? Opowiedział mi kiedyś zabawną historię na ten temat….
- Nie pamiętam tego wydarzenia….ale może dlatego, że byłem zestresowany (śmiech). Tak naprawdę, nie mieliśmy dotąd sposobności by się bliżej poznać, porozmawiać o siatkówce i nie tylko. Właściwie rozmawialiśmy tylko raz, przy okazji meczów Skry z Perugią. Nikola Grbić to jeden z najlepszych rozgrywających świata, z ogromnym doświadczeniem, sukcesami, mam dla niego wiele szacunku i respektu - to mogę powiedzieć na pewno. Za kilka dni spotkamy się na zgrupowaniu reprezentacji i niesamowicie mnie to cieszy.
- Serbska kadra przyjęła „polski” sposób na sukces - trener debiutant plus doświadczony asystent. Czego pan osobiście oczekuje po nowym sztabie szkoleniowym?
- Podobnie było także w Bełchatowie, mam więc praktykę. W Bełchatowie trenerem także jest były rozgrywający, co dla mnie osobiście stanowi ogromną wartość. I nawet jeśli w Skrze nie grałem zbyt wiele, to po tych dwóch latach czuję się lepszym rozgrywającym. Dużo pracowałem z Miguelem i sporo się nauczyłem. Teraz od razu wskoczę pod skrzydła Nikoli Grbica. Czego oczekuję? Na pewno gry. Jako kadra bardzo chcielibyśmy zagrać w Final Six Ligi Światowej w Rio. Będzie ciężko, bo wielu serbskich zawodników gra w mocnych ligach, są zmęczeni po trudach sezonu. Petric i Kovacevic wciąż walczą o złoto włoskiej ligi i dołączą do nas pięć dni przed startem Ligi Światowej. Po niej, już na spokojnie będziemy przygotowywać się do mistrzostw Europy.