Aleksandar Atanasijević: PlusLiga obecnie jest ciekawsza i bardziej zacięta niż liga włoska
PLUSLIGA: Kolejny w tym sezonie zacięty pojedynek między PGE Skrą a Asseco Resovią, który zakończył się waszym zwycięstwem 3-2, to takie nawiązanie do wielkich meczów tych zespołów z czasów kiedy poprzednio grał pan w Bełchatowie?
ALEKSANDAR ATANASIJEVIĆ (serbski atakujący PGE Skry Bełchatów): - Zdecydowanie tak. Mam wiele wspomnień z tych meczów i zawsze bardzo je lubiłem. Również spotkania rozgrywane w hali Podpromie miały swój klimat i wyjątkową atmosferę. Zwykle te mecze kończyły się właśnie tie-breakami i tak było też tym razem. To niesamowite wrócić tutaj na Podpromie i wygrać mecz z Asseco Resovią rozgrywany przy pełnych trybunach.
- Co zadecydowało o wygranej PGE Skry?
- W tie-breaku na pewno bardzo ważnym momentem była świetna zagrywka Karola Kłosa, dzięki której nie tylko odrobiliśmy straty do rywali, ale wyszliśmy na kilkupunktowe prowadzenie i nie oddaliśmy go już do końca. Bardzo ważną postacią w tym spotkaniu po naszej stronie był Robert Täht, który zagrał niesamowity mecz. To jest właśnie naszą siłą w tym sezonie, że mamy trzech bardzo mocnych przyjmujących, z których każdy może grać i zrobić różnicę w danym spotkaniu. Mecz w Rzeszowie kończyli na tej pozycji właśnie Robert i Milad Ebadipour, ale przecież mamy jeszcze Dicka Kooya, który w ostatnich spotkaniach spisywał się świetnie i jest też w wysokiej formie. Mamy ogólnie bardzo mocny i dobrze zbilansowany zespół. Cieszę się, że jestem częścią tej drużyny. Widać, że złapaliśmy ostatnio dobry rytm zarówno w PlusLidze, jak i w Pucharze CEV. Nasza pozycja w tabeli ligowej jest „realistyczna” biorąc pod uwagę świetną dyspozycję ZAKSY i Jastrzębia także w Lidze Mistrzów. W tym momencie te zespoły mają jeszcze coś więcej od nas. My jednak walczymy o swoje także w pucharze CEV, który jest dla nas bardzo ważny w tym sezonie. Chcemy żeby PGE Skra nawiązała do swoich największych sukcesów i znów biła się o europejski puchar.
- W Rzeszowie widać było dużą determinacją z waszej strony – chociażby po niesamowitych akcjach w obronie. Na pewno chcieliście się zrewanżować Asseco Resovii za porażkę u siebie w 1/8 Pucharze Polski.
- Cóż, jak widać po wynikach meczów w PlusLidze, polskie rozgrywki są bardzo wyrównane i faworyci nie zawsze wygrywają. Resovia pokazała się z lepszej strony rywalizując z nami w Bełchatowie w ramach Pucharu Polski. Zresztą we wcześniejszym meczu ligowym z nimi wygraliśmy tylko 3:2 i nasze spotkania są zawsze bardzo zacięte. Żeby znaleźć się w czołówce ligi trzeba wygrywać mecze z teoretycznie słabszymi zespołami i potem postarać się ugrać jak najwięcej z drużynami, które są naprawdę silne. Jesteśmy na dobrej drodze, żeby zrealizować ten plan. Mamy bardzo dobry zespół i fajną atmosferę w drużynie. PGE Skra jest bliska żeby wrócić na to miejsce, które kiedyś do niej należało.
- Co pana najbardziej zaskoczyło w PlusLidze po powrocie do Bełchatowa?
- Liga jest znacznie silniejsza niż wtedy kiedy w niej grałem zanim wyjechałem do Włoch. Jest w niej dużo więcej jakości i trzeba się naprawdę mocno napracować żeby zdobywać punkty i wygrywać mecze. Dla mnie ten powrót nie był łatwy, bo w zeszłym sezonie borykałem się przez długi czas z kontuzją i musiałem odbudować swoją dyspozycję. Na początku byłem zaskoczony, że tak ciężko się gra w PlusLidze. Myślę, że dla kibiców to jednak znakomita sprawa i bardzo interesujące rozgrywki, może nawet najciekawsze na świecie. Popatrzmy chociaż na drużynę z Rzeszowa, która w tabeli jest dopiero na szóstym miejscu, a ma w swoim składzie m.in. dwóch zwycięzców Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu. To pokazuje siłę PlusLigi, w której nie brakuje bardzo dobrych meczów i trzeba uważać, żeby nie stracić punktów czy nawet nie przegrać meczów z niżej notowanymi zespołami. Już teraz jest bardzo ciekawie, a najważniejsze będą play-offy, w których wiele może się wydarzyć.
- Wspomina pan o sile PlusLigi, a przecież w ostatnich sezonach grał w niesamowicie mocnej lidze włoskiej – w jednym z najbogatszych i najmocniejszych klubów na świecie – Perugii. Czy dystans między ligą włoską, a polską też jest mniejszy niż kiedyś?
- Perugia jest moim drugim domem i zawsze będę w samych superlatywach wypowiadał się o tym klubie i jego kibicach, z którymi miałem niesamowity kontakt i czułem taką wyjątkową więź. Spędziłem tam osiem lat i to był dla mnie wspaniały okres, ale potrzebowałem też zmiany i nowych doświadczeń. Moim zdaniem PlusLiga obecnie jest nawet ciekawsza i bardziej zacięta niż liga włoska, w której dystans między czołową powiedzmy trójką zespołów a pozostałą stawką jest większy niż w Polsce. W PlusLidze praktycznie każdy zespół może przegrać z każdym. Cieszę się, że znów tutaj jestem, czuję tą rywalizację i muszę dawać z siebie maksimum żeby mój zespół wygrywał i żebym ja pokazywał się z coraz lepszej strony na boisku.
- Jakie są szanse PGE Skry Bełchatów na zdobycie w tym roku mistrzostwa Polski, czy Pucharu CEV?
- Nie będzie o to łatwo. Najpierw skupiamy się na Pucharze CEV, w którym zmierzymy się z Tours, czyli pogromcą Modeny, co świadczy o tym, że jest to mocny zespół. Czeka nas trudne zadanie, ale rywalom też nie będzie łatwo nas pokonać. Natomiast co do rywalizacji w PlusLidze, to rozgrywki są w tym roku naprawdę niesamowite, wręcz szalone. Na razie chcemy zająć jak najwyższą pozycję wyjściową przed fazą play-off i potem postaramy się pokazać jeszcze więcej niż do tej pory. Wierzymy jako zespół, że ten sezon na koniec będzie dla nas bardzo pomyślny.
Powrót do listy