Andre Meyer: w Ankarze zagrały cztery najlepsze zespoły
- Ze sportowego punktu widzenia był to jeden z najlepszych finałów, jaki miałem okazję oglądać. Dwa niedzielne mecze były niemal perfekcyjne - ocenił w rozmowie z PlusLigą szef Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej. Zdradził także jakie zmiany CEV planuje wprowadzić w regulaminie Ligi Mistrzów.
PlusLiga: Spotykamy się podczas Final Four Ligi Mistrzów w Ankarze. Usatysfakcjonował pana przebieg turnieju?
Andre Meyer: Ze sportowego punktu widzenia był to jeden z najlepszych finałów, jaki miałem okazję oglądać. Można z całą stanowczością powiedzieć, że w Ankarze spotkały się cztery najlepsze europejskie zespoły. Dwa niedzielne mecze były niemal perfekcyjne. Również w kwestiach organizacyjnych wszystko było zapięte na ostatni guzik. Chyba po raz pierwszy na turnieju finałowym kibiców zagrzewała do boju orkiestra. Ludzie pewnie byli zdziwieni, ale moim zdaniem tak właśnie powinniśmy celebrować najważniejsze siatkarskie święta. Hala siatkarska to nie kościół, musi być gwarno i radośnie.
- Był pan zaskoczony, że do Final Four nie awansował żaden przedstawiciel włoskiej ligi?
- To oznacza tylko tyle, że w tamtejszej lidze nie dzieje się najlepiej. Mają pewne problemy na gruncie klubowym i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu siatkówka reprezentacyjna stoi wyżej, niż klubowa. Niezależnie od tego, czasami przyda się jakaś odmiana.
- O prawo zorganizowania tegorocznego Final Four ubiegały się dwa kluby - Halkbank Ankara i Resovia Rzeszów. Jakie kryteria zdecydowały, że to turecki klub wygrał rywalizację?
- Pierwsze, istotne kryterium to poziom sportowy. Organizator turnieju finałowego automatycznie kwalifikuje się do półfinału, gdzie występuje obok trzech innych, bardzo dobrych drużyn i chcieliśmy mieć pewność, że dostosuje się poziomem do pozostałych uczestników. Z decyzją czekaliśmy do zakończenia fazy grupowej LM i dopiero potem wysłaliśmy aplikację do zainteresowanych europejskich federacji. Halkbank znacznie podniósł swój poziom w ostatnim czasie, podobnie jak cała turecka siatkówka. Pewnie pani doskonale wie, że w ubiegłym sezonie mieliśmy aż trzy tureckiej drużyny w finałach europejskich pucharów, biorąc pod uwagę tak męską jak i damską siatkówkę. Poza tym, Halkbank wygrał poprzednią edycję Pucharu CEV - to rzetelna rekomendacja. Zawsze staramy się wspierać federacje, które stawiają na rozwój siatkówki - dlatego właśnie w ostatnich latach aż trzy razy przyznaliśmy organizację Final Four Polsce.
- Od lat w turnieju finałowym obowiązuje zasada, że zespoły z tego samego kraju muszą zagrać przeciwko sobie w półfinale. Dlaczego nie ma normalnego losowania?
- Powiedzmy, że jest to regulacja CEV, która ma na względzie pewną poprawność polityczną. Cały czas pracujemy nad poprawą regulaminu Ligi Mistrzów, pracujemy też nad nową filozofią tego pucharu i być może w niedalekiej przyszłości ulegnie ona zmianie. Jest pomysł, aby I runda LM stanowiła pewnego rodzaju kwalifikacje, w których nie grałyby najlepsze zespoły. Te rozpoczynałyby rywalizację w rundzie II, do której awansowaliby także zwycięzcy grup kwalifikacyjnych, bez żadnych dodatkowych restrykcji. Oznacza to, że zniknąłby również przepis o konieczności grania przeciwko sobie ekip z jednego kraju. Chcielibyśmy wprowadzić te zmiany jak najszybciej, ale na razie na przeszkodzi stoi przeładowany kalendarz rozgrywek i najprawdopodobniej w ciągu najbliższych dwóch lat nie uda się tego zrobić. Za to będzie czas, aby wszystko dokładnie przygotować, przyjrzeć się jak funkcjonuje nowy system gier w Lidze Światowej. Jeśli on się sprawdzi, być może za dwa lata zobaczymy nowe oblicze Ligi Mistrzów.
- Po raz kolejny w turnieju finałowym LM gościł system „challenge”. Czy jest szansa, żeby w następnej edycji wideo weryfikacja pojawiła się od początku rozgrywek?
- Chciałbym, żeby tak się stało jak najszybciej. Ale jest kilka problemów. Po pierwsze, obecny system, tak polski jak i włoski, nie jest idealny, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawdzanie piłki po bloku. Po drugie, to bardzo kosztowna technologia i musielibyśmy obciążyć kluby kolejnym wydatkami na poziomie kilkudziesięciu tysięcy euro.
- Może w takim razie dać klubom dobrowolność? Jeśli będą chciały ponieść dodatkowe wydatki, będą mogły korzystać z weryfikacji - tak było w zeszłym roku w LŚ?
- Jest to jakieś rozwiązanie. Rozważamy opcję włączenia „challangu” od fazy play off, ale najpierw musimy go odpowiednio zmodyfikować.
- Pozwoli pan, że zadam jeszcze jedno pytanie z polskiego „podwórka”, tym razem dotyczące Pucharu CEV. Dlaczego nie zgodził się pan, by Skra Bełchatów zorganizowała Final Four tych rozgrywek?
- Dlatego, że niedawno zrezygnowaliśmy z takiej formuły, ze względu na brak chętnych do organizacji Final Four. Te zmiany, o których mówiłem pani wcześniej w odniesieniu do Ligi Mistrzów, być może będą także obowiązywały w CEV Cup i Challenge Cup w ciągu najbliższy dwóch, trzech lat. Być może wtedy wrócimy też do turniejów finałowych. To wszystko musimy jednak dokładnie przemyśleć i przedyskutować.