Andrea Anastasi: możemy być niebezpiecznym rywalem
Trener Andrea Anastasi odniósł wraz z PROJEKTEM Warszawa trzecie z rzędu zwycięstwo. Początki warszawskiego zespołu nie były jednak łatwe, a kontuzja Artura Udrysa, mocno skomplikowała pracę byłemu trenerowi reprezentacji Polski. Mimo to, Anastasi uważa, że jego zespół może być niebezpiecznym rywalem.
PLUSLIGA: Jak ocenia pan zespół z Warszawy po tych trzech kolejkach?
ANDREA ANASTASI: Przeżyliśmy te ciężkie chwile, żyjemy – to jest najważniejsze. Naprawdę przeżyliśmy niełatwy czas, ale teraz dzień po dniu staramy się odnaleźć naszą tożsamość. Niestety dwóch zawodników od nas odeszło z początkiem sezonu i było trochę zamieszania z tym związanego. Mamy też problem naszym atakującym, który w tej chwili leczy kontuzję. Mam nadzieję, że już wszystko co złe już za nami. Musimy tylko poczekać i znaleźć rozwiązania naszych problemów. Mam zespół bardzo dobrych siatkarzy. Wprawdzie, mimo wygranej, nie zagraliśmy moim zdaniem dobrego meczu ze Ślepskiem Malow Suwałki. Na tym etapie ważne jest, abyśmy grali tak, by zakwalifikować się do play off i być w pierwszej ósemce. Wiem, że jeszcze nie pokazaliśmy naszej najlepszej siatkówki i musimy na to poczekać. Do tej pory, w pełnym składzie zagraliśmy tylko trzy spotkania. Z treningu na trening staramy się wypracować nasz styl, rywalizować w Pluslidze i zbierać punkty do play off. Wtedy będziemy mogli rywalizować z każdym. Wierzę w chłopaków i nasz zespół.
Jak pana zdaniem niepewna sytuacja na początku sezonu wpłynęła na zespół?
Z meczu na mecz jesteśmy silniejsi, stajemy się drużyną. W spotkaniu z Suwałkami popełniliśmy zbyt wiele błędów. Popełniając je, zachęciliśmy przeciwników do walki, pokazaliśmy im szansę na wygraną. Możemy grać dużo lepiej. Widać, że chłopaki w drużynie są blisko ze sobą, są naprawdę zespołem. Lubię tego ich ducha, tę atmosferę, która jest wewnątrz grupy. W spotkaniu z Suwałkami zrobiłem kilka zmian, wpuściłem na pozycję atakującego Igora Grobelnego. Nie miała dla niego znaczenia pozycja, a to, że pojawił się na boisku. Wszyscy wiemy, że to, co robimy na treningach czy w meczu, robimy najlepiej jak potrafimy. To, że czujemy się drużyną i wszyscy pracujemy dla jej dobra, po tym ciężkim dla nas okresie, jest dla mnie najważniejsze.
Przeniósł się pan z Gdańska do Warszawy. Jaki jest pana pomysł na drużynę wicemistrza Polski?
Przede wszystkim potrzebujemy teraz czasu: na dojście do zdrowia Artura Udrysa. Jego powrót do drużyny dałby więcej pewności. Poza tym wierzę, że znów będziemy walczyć o medale. Najważniejsze spotkania Plusligi odbędą się w maju. Do tego czasu będziemy jeszcze lepsi niż w dotychczasowych meczach. Musimy także na nowo zbudować klub. Wierzę, że możemy osiągnąć najlepsze wyniki. Odnośnie walki w Lidze Mistrzów, to jeśli tylko Artur do nas dołączy, zagramy w drugiej rundzie tych rozgrywek, która będzie miała miejsce w lutym. Wtedy możemy być już naprawdę niebezpiecznym rywalem.
Wspomniał pan, że spotkanie z podopiecznymi Andrzeja Kowala, nie było najlepsze w wykonaniu PROJEKTU Warszawa. Na co będzie pan zwracał zatem uwagę w najbliższych treningach?
Do zespołu dołączyło kilku nowych zawodników i każdy z każdym musi się poznać. Przede wszystkim wszyscy muszą dobrze się rozumieć, nie tylko na boisku, ale także poza nim. Oni są nie tylko siatkarzami, ale też ludźmi i tę ludzką więź także trzeba zbudować. Poza mentalną sprawą jest jeszcze technika gry. Prowadzimy z Antoinem długie dyskusje nad tym, jak ma rozgrywać piłkę: czy wyżej, czy szybciej. Staramy się wprowadzić kilka korekt, które czasem zdają egzamin, a czasem nie.
Następny wasz przeciwnik będzie już bardziej wymagający. W sobotę zagracie z Jastrzębskim Węglem.
Chciałbym byśmy stracili punkt, do tej pory wygrywaliśmy za trzy punkty (śmiech). Ale tak serio mówiąc, to jestem niezmiernie zadowolony z takiego wyniku. Mimo naszych problemów, pojedziemy do Jastrzębia po zwycięstwo. Ponosi nas czasem fantazja, ale tak ma być. Jest naprawdę dobrze.