Andrea Anastasi: polscy trenerzy potrzebują czasu i wsparcia
Były szkoleniowiec reprezentacji Polski opowiedział nam o mocnych i słabych stronach polskich siatkarzy i trenerów. – Jest kilku ciekawych polskich szkoleniowców, takich jak Kuba Bednaruk czy Andrzej Kowal. Myślę, że ta dwójka jest w tej chwili krok przed resztą – powiedział Andrea Anastasi.
PLUSLIGA.PL: Pański rodak, Ferdinando De Giorgi poprowadzi polską reprezentację. Jak dobrze się znacie?
ANDREA ANASTASI: Ferdinando był przez chwilę nawet moim zawodnikiem. Co prawda jestem od niego tylko rok starszy, jednak miałem tę przyjemność i byłem jego trenerem w klubie. To bardzo inteligentny człowiek, zna się na siatkówce i ma swoją wizję prowadzenia zespołu. Jest jedna ważna rzecz, o której należy wspomnieć – jest bardzo bystry. Ma duże doświadczenie zarówno jako zawodnik, jak i jako szkoleniowiec. Według mnie trudno byłoby wybrać lepszego trenera niż on.
Ferdinando De Giorgi stwierdził, że polscy przyjmujący mają jedną wadę – słabo przyjmują. Czy zgadza się pan z tym stwierdzeniem i czy może to być problem biało-czerwonych?
ANDREA ANASTASI: To prawda, zgadzam się w stu procentach. W poprzednich latach za przyjęcie odpowiedzialni byli tacy zawodnicy jak Michał Winiarski, Michał Ruciak, czy Mateusz Mika. Młodsi zawodnicy mają naprawdę duży potencjał, ale aby grać na najwyższym poziomie muszą przyjmować znacznie lepiej niż teraz.
Co pan sądzi o polskich rozgrywających? W finałowym turnieju Pucharu Polski w tym roku żaden z zespołów nie grał z polskim rozgrywającym w pierwszym składzie. Czy obsadzenie tej pozycji też może być pewnym problemem?
ANDREA ANASTASI: Grzegorz Łomacz i Fabian Drzyzga to naprawdę dobrzy zawodnicy. Wiem, że teraz w Polsce toczy się dyskusja na temat rozgrywających. Właściwie jest to kluczowa pozycja w każdej reprezentacji i w momencie, kiedy wielki zawodnik przechodzi na sportową emeryturę, pojawia się problem. We Włoszech mamy w tej chwili tylko jednego rozgrywającego – Simone Gianellego. Jest ciężko znaleźć klasowego siatkarza na tej pozycji, myślę jednak, że para Łomacz – Drzyzga poradzi sobie z tym zadaniem. Słyszałem także o możliwym powrocie Łukasza Żygadły do reprezentacji. Poza tym jest kilku młodych zawodników, którzy za kilka lat mogą wejść przebojem do kadry. Komenda i Kędzierski to rozgrywający z wielkim potencjałem. Jestem pozytywnie nastawiony jeśli chodzi o polskich zawodników. Oczywiście każdy zespół chciałby mieć jednego lidera, przedtem takim zawodnikiem był Paweł Zagumny. To był gracz światowej klasy i teraz trzeba poczekać aż któryś z jego młodszych kolegów zbierze doświadczenie i osiągnie porównywalny poziom.
Dobrze pamiętam jak wyglądała kadra Stanów Zjednoczonych po odejściu Lloya Balla. Dopiero Micah Christenson w pewnym stopniu zaczął zastępować tego gracza…
Od czasu, gdy polską kadrę objął Raul Lozano, wszyscy szkoleniowcy pochodzili zza granicy. Czy wśród polskich trenerów widzi pan potencjalnego kandydata do objęcia reprezentacji?
ANDREA ANASTASI: Nie jest łatwo znaleźć jednego trenera, który od zaraz mógłby objąć reprezentację. Jest kilku ciekawych polskich szkoleniowców, takich jak Kuba Bednaruk czy Andrzej Kowal. Myślę, że ta dwójka jest krok przed resztą, jednak jest też kilku innych, bardzo młodych facetów, którzy w przyszłości mogą zostać światowej klasy trenerami. Mieliśmy kilka lat temu podobną sytuację we Włoszech, kiedy zaczynałem pracę jako trener, wszyscy byliśmy skryci, pracowaliśmy jako asystenci i baliśmy się coś powiedzieć. Teraz włoscy trenerzy są towarem eksportowym. W Polsce jest wiele świetnych osobowości – Wojciech Serafin, który jest moim asystentem to materiał na dobrego szkoleniowca, podobnie Mieszko Gogol, obecny trener Espadonu Szczecin, bardzo młody facet z dość dużym bagażem doświadczenia. Musicie być pozytywnie nastawieni i cierpliwi. We Włoszech mówimy „nemo propheta in patria sua” (łac. Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju). Jest znacznie łatwiej znaleźć zagraniczny autorytet. W moim klubie cały sztab szkoleniowy jest polski, jest wiele osób z wielką wiedzą i myślę, że w przeciągu pięciu lat to zaprocentuje. Polską kadrę na igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku może poprowadzić polski trener.
W tym roku w Polsce rozegrane zostaną mistrzostwa Europy. Kto według pana może być faworytem tego turnieju?
ANDREA ANASTASI: Reprezentacja Polski jako gospodarz turnieju na pewno będzie w gronie faworytów, poza tym Włosi są naprawdę poważnym pretendentem do tytułu. W ich wypadku musi jednak dopisać zdrowie, ponieważ według mnie największym problemem tego zespołu jest mała iliczba zawodników. Nikt nie wie jak spisze się rosyjska kadra, ponieważ znowu będzie odmieniona. Szczerze powiedziawszy nie wiem nic na temat ich nowego trenera. Poza tym są inne ciekawe zespoły, takie jak na przykład obrońcy tytułu Francuzi. Warto też przyjrzeć się Bułgarom, do składu wróci Sokołow, a z nim to będzie zupełnie inny zespół niż do tej pory.
Czy jest jakiś zespół, który może sprawić niespodziankę na tym turnieju, tak jak Słowenia na poprzednich mistrzostwach?
ANDREA ANASTASI: Praktycznie na każdych mistrzostwach jest zespół, który sprawia jakąś niespodziankę. Od 2007 roku, kiedy wygrałem ten turniej z reprezentacją Hiszpanii, dwa lata temu zabłysnęli Słoweńcy, poza tym Finowie także zanotowali dobry występ kilka lat temu, zajęli czwarte miejsce. W tym roku Słowenia również może pokazać na co ich stać. Po raz kolejny prowadzi ich świetny trener, może mają pewien problem z pozycją rozgrywającego, ale reszta zespołu prezentuje wysoki poziom. Nie wiem czy powtórzą wynik z poprzedniego turnieju, ale z klasowymi przyjmującymi i atakującym mają na to szanse. Jedyne o co się obawiam, to forma Gaspariniego, widziałem ostatnio jego mecz w lidze koreańskiej i jego przeciwnicy wystawiają w bloku ręce na 20 centymetrów powyżej górnej taśmy. Grając cały sezon z takimi rywalami ciężko utrzymać formę.