Andrea Gardini: mam jeszcze dużo do zrobienia
- Znam siatkarskie realia w Polsce. Mogę śmiało powiedzieć, że PlusLiga jest jedną z najbardziej profesjonalnie zorganizowanych lig w Europie - mówi Andrea Gardini, trener Indykpolu AZS-u Olsztyn, a przed laty znakomity zawodnik.
plusliga.pl: Zacznijmy od pytania generalnego. Co sprawia wam najwięcej problemów w rywalizacji w play offach?
Andrea Gardini: W meczach tej fazy, największym problemem były i są kontuzje jakie nas dotykają. W meczu z Politechniką nie grało trzech głównych zawodników, co komplikowało sytuację na boisku. Ich technika i jakość gry są dla nas bardzo ważne, więc ich nieobecność dała nam się we znaki. Nie denerwuję się, kiedy przegrywamy, bo taki jest sport, ale jestem zły na tę kumulację kontuzji i tego nie mogę zaakceptować.
- Od stycznia jest Pan trenerem Indykpolu AZS Olsztyn. Jak ocenia Pan współpracę z zawodnikami?
- Nasza współpraca układa się dobrze. Drużyna jest pełna wspaniałych chłopaków, wielu z nich jest bardzo młodych i oni cały czas uczą się siatkówki. Oczywiście popełniają błędy, ale taki jest los młodych zawodników. Najpierw muszą zrozumieć siatkówkę, żeby potem w nią perfekcyjnie grać.
- Kilka lat temu miał Pan okazję pracować z polską reprezentacją. Był Pan wtedy asystentem trenera Andrei Anastasiego. Można, więc powiedzieć, że zna Pan realia siatkówki w Polsce…
- Tak, dobrze znam PlusLigę. Najpierw pracowałem trzy lata z kadrą narodową, potem miałem wiele czasu, żeby śledzić mecze polskiej esktraklasy. To jedna z najlepszych i najbardziej profesjonalnych lig w Europie. Uwielbiam oglądać te rozgrywki i sporo wiem o polskich klubach.
- Polska, włoska czy rosyjska? Która liga jest najlepsza?
- Cóż, to trudne pytanie. Ale w tym momencie, myślę, że mimo wszystko będzie to liga rosyjska. Jest silniejsza od innych, ma więcej pieniędzy. Kiedy porównuje te trzy ligi, to widzę że ich poziom z roku na rok jest coraz wyższy. Szczególnie w Polsce. Pierwsze trzy czy cztery kluby mają naprawdę duże umiejętności, które pozwalają im rywalizować o wysokie lokaty nie tylko tutaj, ale i w Europie. Cały system rozgrywek PlusLigi i ich poziom, nie różni się od włoskiego. Myślę, że te ligi są na równi ze sobą. Rosja jednak jest troszeczkę z przodu.
- Teraz mieszka Pan w Polsce. Jak podoba się Panu ten kraj? Nie tęskni Pan za Włochami?
- W Polsce byłem wcześniej przez kilka lat, więc dla mnie życie tutaj jest normalne. Kocham wszystko co polskie, czuję się dobrze w Olsztynie. Życie tutaj nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Moja praca od zawsze wyglądała tak, że ciągle zmieniałem kraje, dlatego nie tęsknie za Włochami. Kiedy pobędę tam dłużej, to wtedy się przyzwyczajam i nie chce mi się wyjeżdżać. Jednak w pracy sportowca życie na walizkach jest normalne.
- Jest Pan utytułowanym zawodnikiem, pracował Pan z kadrą narodową, Pana nazwisko widnieje w Siatkarskiej Galerii Sław. Jaki będzie następny krok w Pana karierze?
- Proszę Cię, jest jeszcze tyle do zrobienia… (śmiech). Kocham rolę trenera. Teraz pracuję w Olsztynie. Nie wiem gdzie będę w przyszłości, ale na pewno będę trenować. Olsztyn, Polska, Włochy, Francja, Niemcy – nie wiem gdzie będę, ale na pewno kolejny krok w karierze zrobię jako trener, ponieważ kocham tę pracę.
- Zastąpił Pan na stanowisku Krzysztofa Stelmacha, co Pan o nim sądzi?
- Krzysztof to fantastyczny człowiek. Znam go wiele lat, ponieważ graliśmy razem kilka sezonów we Włoszech. Myślę, że jest naprawdę dobrym trenerem. Czasami zdarza się tak, że gra drużyny się nie układa, występują problemy zdrowotne czy inne sprawy. I co wtedy się dzieje? Zmienia się trenera, bo niemożliwe jest zmienić drużynę (śmiech). Tak wygląda życie trenera i Krzysztof tego doświadczył. Dziś zmieniono jego, ale jutro to możesz być ty.
- Rozgrywki PlusLigi dobiegają końca. Kto zostanie mistrzem Polski?
- Nie mam pojęcia. Może to być Bełchatów, ale nie jestem pewny. Tak po prostu czuję w tym momencie.
- A co z rozgrywkami Ligi Mistrzów?
- Liga Mistrzów jest jeszcze bardziej skomplikowana… Nie wiem, naprawdę nie wiem. Finałowa czwórka jest niesamowita, więc ktokolwiek nie zagrałby w finale, to i tak będzie to wspaniałe widowisko. Ale naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, kto w sobotę i niedzielę będzie w lepszej dyspozycji.