Andrea Gardini o ostatnim sezonie PGE GiEK Skry Bełchatów
Mimo trudności, Andrea Gardini znalazł w minionych rozgrywkach kilka pozytywnych aspektów w PGE GiEK Skrze Bełchatów. - Jestem dumny z drużyny i z tego, co razem osiągnęliśmy - podsumował trener.
To nie był łatwy sezon dla PGE GiEK Skry. Od początku przygotowań zmagaliście się z problemami zdrowotnymi. Sezon zakończyliście dopiero na dziewiątym miejscu. To zdecydowanie nie spełniło waszych oczekiwań. Jak podsumowałby pan ten sezon?
Andrea Gardini: To prawda, na początku sezonu straciliśmy dwóch bardzo ważnych zawodników – Mateusza Mikę i Łukasza Wiśniewskiego. Szczególnie odczuliśmy brak Mateusza Miki, którego zadaniem miało być kreowanie przyjęcia. Mateusz doznał kontuzji, która przez długi czas nie pozwoliła mu wrócić na boisko. Ta sytuacja sprawiła, że mieliśmy wiele problemów ze zrównoważeniem drużyny. Pomimo utraty dwóch tak kluczowych zawodników, w każdym meczu robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrywać. Do ostatniej chwili rywalizowaliśmy o awans do fazy play-off. To było naszym celem od początku sezonu. Byliśmy bardzo blisko, mimo że straciliśmy kilka punktów w dziwny sposób. Choć zdobyliśmy też kilka niespodziewanych punktów z wyżej notowanymi drużynami. Koniec końców, pomimo lepszego bilansu zwycięstw i porażek, nie udało nam się awansować do drugiej części rywalizacji i nie zrealizowaliśmy założonych sobie celów. Niemniej jednak jestem dumny z drużyny i z tego, co razem osiągnęliśmy.
Zawodnicy mieli wiele wyzwań w trakcie sezonu. Jak to wyglądało z pana perspektywy? Kto poradził sobie najlepiej, a dla kogo gra w PlusLidze okazała się trudna?
W minionym sezonie niektórzy zawodnicy mieli szczególnie udane występy. Przede wszystkim warto wspomnieć o Bartłomieju Lemańskim, który zakończył zmagania jako jeden z najlepszych środkowych w lidze. Co więcej, w poprzednich sezonach nie zawsze udawało mu się zakwalifikować do pierwszej szóstki. Podobnie sytuacja wyglądała u Mateusza Poręby. Przed sezonem zmagał się z kilkoma problemami zdrowotnymi, w tym z kontuzją, której nabawił się podczas gry w reprezentacji Polski. Jednak w tym sezonie wyraźnie się rozwinął. Trudno mi ocenić sytuację zawodników grających na pozycjach rozgrywającego i przyjmującego. Problemy w przyjęciu, które mieliśmy od samego początku, w pewnym sensie warunkowały naszą grę. Grzegorz Łomacz to zawodnik, który najlepiej czuje się, grając szybką piłkę oraz pajpa, więc ten sezon był dla niego wyjątkowo trudny. Dodatkowo, nasz atakujący Dawid Konarski, który również preferuje szybką grę, musiał dostosować się do drużyny. Mimo że problemy z przyjęciem częściowo ograniczyły naszą zdolność do szybkiej gry, jestem dumny z reakcji Dawida. W trakcie sezonu pokazał, jak klasowym jest zawodnikiem, angażując się maksymalnie, nawet gdy drużyna miała trudności.
Nasi przyjmujący mieli trochę problemów. Dla Adriana Aciobanitei było to pierwsze doświadczenie w PlusLidze. Doskonale zdaję sobie sprawę, że niełatwo jest się wpasować w tak wysoki poziom ligi. Oczywiście miał trudności, ale jest to zrozumiałe, biorąc pod uwagę, w jakiej dobrej lidze przyszło mu grać.
Benjamin Diez moim zdaniem to świetny libero, choć bardzo młody. W tym sezonie napotkał kilka trudności, mimo że w reprezentacji Francji miał okazję trenować z takimi zawodnikami jak Yacine Louati czy Trevor Clevenot. Oczywiście starał się jak mógł, aby pomóc drużynie. Zauważyłem, że rozwijał się z każdym meczem. W tej chwili uważam, że Ben to zawodnik, który ze swoimi umiejętnościami mógłby grać na najwyższym poziomie gdziekolwiek na świecie.
Skoro rozmawiamy o trudnej grze w PlusLidze. Czy jest pan w stanie rozwiązać wieczny konflikt? Która liga jest lepsza - włoska czy polska?
Włosi twierdzą, że Serie A jest najlepsza. Podczas gdy w Polsce uważa się, że PlusLiga to najlepsza liga na świecie. Miałem okazję pracować w obu i sądzę, że nie jest to kwestia tak prosta do rozstrzygnięcia. Istnieje wiele aspektów, które można brać pod uwagę, analizując tę rywalizację.
Który z zawodników PGE GiEK Skry okazał się największym pozytywnym zaskoczeniem?
Największym pozytywnym zaskoczeniem dla mnie był Bartłomiej Lemański. Słyszałem o nim wiele. Ludzie mówili mi, że to specyficzny zawodnik z wieloma problemami fizycznymi. Jednak nie zauważyłem żadnych trudności w naszej współpracy. Świetnie nam się pracowało, a Bartek nie miał żadnych problemów zdrowotnych, co prawdopodobnie wynikało z dobrego przygotowania przed sezonem. Dodatkowo zauważyłem jego znakomity rozwój w elemencie bloku i zagrywki. Może więc nie jestem zaskoczony, ale na pewno cieszy mnie jego postawa i gra, którą pokazał przez cały sezon.
W trakcie pana pracy w PGE GiEK Skrze wiele mówiono o sytuacji organizacyjnej klubu. Czy zauważył trener jakieś różnice między pierwszym a drugim sezonem w Bełchatowie?
Kiedy w poprzednim sezonie przybyłem do Bełchatowa, sytuacja tutaj nie była dobra. Mogę powiedzieć, że praktycznie każdy aspekt działalności klubu był skomplikowany. Również w drużynie występowały problemy. Być może przybyłem nieco za późno, aby pomóc w uratowaniu sytuacji drużyny, ale teraz to już nie ma znaczenia. Pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby w tak krótkim czasie klub miał czterech prezesów. Te zmiany nie miały większego wpływu na drużynę. Jednak zdarzały się momenty, że zawodnicy pytali mnie, jak wygląda sytuacja i sam do końca nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Nie ma co ukrywać, że z tego powodu pojawiały się pewne trudności.
Chciałbym podkreślić, że w tym sezonie wszystko funkcjonowało dobrze. Można powiedzieć, że sezon 2023/2024 był dla nas "sezonem zero". W nim wszystko zaczynało się od nowa. PGE GiEK Skra Bełchatów pozyskała nowego sponsora strategicznego i zupełnie nowy budżet. Pojawił się nowy zarząd klubu, który przeprowadził reorganizację i wprowadził stabilizację. Od czasu, gdy pamiętam Skrę Bełchatów, kojarzyła mi się ona z dobrze zorganizowanym klubem. Jednym z najlepszych w Europie pod względem sportowym. Moim zdaniem w ciągu tego sezonu klub bardzo się rozwinął. Widzę, że mamy dobrze rozwinięte media klubowe i wielu fanów, ale przed nami jeszcze wiele pracy. Na razie cieszymy się z tego, że udało nam się utrzymać w lidze. Rozwój pod względem organizacyjnym przyjdzie z czasem. Warto pamiętać, że wszystko, co dzieje się wokół drużyny, kształtuje jej wizerunek.