Andrea Gardini wraca do Jastrzębia-Zdroju. Z PGE Skrą gra o życie
Pod koniec stycznia 2021 roku przejął będący w dołku Jastrzębski Węgiel w trakcie sezonu i sięgnął z nim po mistrzostwo Polski. 1 lutego 2023 objął pogrążoną w kryzysie PGE Skrę Bełchatów i chce ją wprowadzić do fazy play off. – Trener to osoba, która jest od rozwiązywania problemów – mówi Andrea Gardini.
W niedzielę Gardini po raz pierwszy od rozstania z Jastrzębskim Węglem, w kwietniu zeszłego roku, poprowadzi drużynę przeciwko niemu. - Za każdym razem powrót do tej hali wiąże się z miłym wydarzeniem i miłym uczuciem, bo tam zwykle gra się z mocnym rywalem. Nie ma wątpliwości, że jakość tego spotkania będzie topowa i to trzeba podkreślić. To będzie sama przyjemność – uważa trener PGE Skry.
57-letni Włoch objął pod koniec stycznia 2021 roku drużynę Jastrzębskiego Węgla po Luke’u Reynoldsie. Zadebiutował zwycięskim meczem wyjazdowym z GKS-em Katowice, a po niespełna trzech miesiącach był już mistrzem Polski, pokonując w finale Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle! Jastrzębski klub odzyskał ten tytuł po 17 latach. - To było coś wyjątkowego. Czuło się wielki entuzjazm wokół tego triumfu. Działo się to w pandemii, więc nie było zbyt wielu ludzi w hali, ale entuzjazm w mieście był niesamowity. To jedno, ale drugie to styl i atmosfera panująca w tamtej drużynie. Jako trener czułem, że zespół rozumie moją filozofię siatkarską i podąża za mną. Drużyna poradziła sobie w trudnej sytuacji i w krótkim czasie osiągnęliśmy wielki sukces. Cieszyłem się tym finałem, widząc, jak zespół realizuje to, co miałem w głowie, przychodząc do Jastrzębia – wspomina.
Jak ocenia dzisiejszy Jastrzębski Węgiel? - To wciąż jest jeden z najlepszych zespołów w Polsce i w Europie, drużyna budowana z myślą o wygraniu wszystkiego.
1 lutego tego roku Gardini znów wystąpił w roli „strażaka”. Tym razem z misją uratowania sezonu dla PGE Skry.
Przychodząc do Bełchatowa wiedziałem o kłopotach czysto siatkarskich i innych sytuacjach związanych z klubem. Ale jestem szkoleniowcem, a to osoba, która jest od rozwiązywania problemów. Dla mnie pojawianie się w danym miejscu w trudnym momencie, próba odbudowania drużyny i dodania jej pewności siebie, to też wielkie wyzwanie. Nawet jeśli nie będzie nam dane wygrać ligi. Taka to praca – mówi Gardini.
Wyniki PGE Skry pod wodzą włoskiego szkoleniowca są nadal dalekie od oczekiwań, ale jego praca już została doceniona. Bełchatowski klub poinformował o przedłużeniu umowy z trenerem na kolejny sezon.
W tych rozgrywkach bełchatowianom pozostała już tylko walka o awans do fazy play-off PlusLigi. Pomimo rozczarowujących rezultatów w sezonie, Skra pokazała się z dobrej strony w Pucharze CEV, dochodząc do półfinału. W nim musiała uznać jednak wyższość Modeny. - Nie mam najmniejszego żalu do zespołu. W obu spotkaniach z Modeną walczyliśmy maksymalnie. Trochę dopadł nas pech związany z brakiem ważnego zawodnika [Mateusz Bieniek – przyp. red.], ale takie jest życie. Nie ma czego żałować. Zagrali inni, biliśmy się o zwycięstwo, mieliśmy swoją szansę, ale ją straciliśmy. Taki jest sport. Ale nie powiem nic złego na zespół, bo każdy z moich zawodników walczył tak, jak chciałbym to widzieć zawsze w siatkówce – podkreśla szkoleniowiec PGE Skry.
Niedzielny mecz może okazać się kluczowy dla PGE Skry w walce o awans do fazy play off. Presja na bełchatowianach jest ogromna. Trener Gardini zachowuje jednak spokój.
Od momentu pojawienia się w Bełchatowie każdy następny mecz jest dla nas kluczowy. Nasza sytuacja nadal jest skomplikowana. Presja w naszym zawodzie jest rzeczą normalną i jeśli chcesz jej uniknąć, to musisz zmienić pracę. Trzeba nauczyć się z nią żyć. W niedzielnym meczu też będzie nam ona towarzyszyć. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyjść na boisko i zagrać swoją najlepszą siatkówkę. Jednocześnie wiemy, że po drugiej stronie jest jedna z najlepszych drużyn w Europie, dlatego będzie nam bardzo trudno – kończy Gardini.
Początek meczu w Jastrzębiu-Zdroju w niedzielę o godzinie 20.30.
Powrót do listy