Andrea Lucchetta: Polska i Brazylia w finale
Najbardziej charakterystyczna osobowość włoskiej siatkówki, były siatkarz, wielokrotny reprezentant kraju Andrea Luccheta gości w katowickim Spodku jako komentator telewizyjny. - To szalony turniej, w którym piękno przeplata mi się z katastrofą - komentuje dotychczasowe wydarzeniach FIVB Mistrzostw Świata.
PlusLiga: Gdyby przed startem turnieju ktoś powiedział panu, że w półfinale zagrają Francja, Polska, Niemcy i Brazylia, co by pan pomyślał?
Andrea Lucchetta: Że jest niepoprawnym marzycielem, albo kompletnie nie zna się na siatkówce. Ten mundial jest nieobliczalny, to turniej, w którym piękno przeplata mi się z katastrofą. Mówiąc piękno, mam na myśli to, co aktualnie dzieje się w Polsce, wasz kraj to nowy siatkarski świat, inne, cudowne życie. Uwielbiam katowicki Spodek, ta hala oddycha siatkówką, nawet jeśli nie do końca jest wypełniona kibicami. Wspominając o katastrofie, miałem oczywiście na myśli występ włoskich siatkarzy. Bardzo się cieszę, że Brazylijczycy wrócą do Katowic, zasłużyli na to pokonując dwukrotnie Rosjan, widać u nich niesamowitą mobilizację. Najbardziej zaskakująca jest postawa Niemców, w życiu nie obstawiłbym, że dojdą tak daleko. Podziwiam Francuzów za to jak zareagowali na porażkę z Australią w Final Four LŚ, są teraz zupełnie inną drużyną. Podoba mi się jak trener Tillie prowadzi ten zespół - jest odważny, nie boi się ryzyka, chyba niewielu szkoleniowców zdecydowałoby się postawić już w pierwszych meczach na żółtodzioba jakim jest jego syn. No i jeszcze jedno, uwielbiam tę małą, ale rewelacyjna grupkę francuskich kibiców. Słyszała pani jak głośno zaśpiewali hymn? Wzruszyłem się. Zaskakując dobrze grają też Polacy. Byłem pewien, że bez Bartosza Kurka sporo stracą na wartości.
- W półfinale Polska zagra z Niemcami, a Brazylia z Francją. Czego możemy się spodziewać?
- Na tych mistrzostwach można spodziewać się wszystkiego. Polski zespół stanął przed ogromną szansą by dotrzeć do wielkiego finału. Z Niemcami macie większą możliwość na wygraną, niż mielibyście z Francją. A potem, w finale wszystko będzie możliwe, naprawdę macie ogromne szanse na złoty medal. Myślę, że Francuzi powalczą z Brazylią, ale jednak stawiam na Canarinhos. Francuzi chyba trochę zachłysnęli się tym półfinałem, bo widzę, że strasznie dużo żartują, wygłupiają się, są bardzo rozluźnieni. Chciałbym zobaczyć w finale Polskę i Brazylię, bo te drużyny już pokazały, że potrafią wspólnie stworzyć fantastyczne widowisko.
- Czy fakt, że w najlepszej szóstce MŚ znalazły się Francja, Niemcy czy Iran, a nie ma Włochów i USA oznacza, iż siatkarska mapa świata zaczęła się zmieniać?
- Nie jestem o tym przekonany na sto procent. Iran musi sporo jeszcze popracować nad mentalnością, bo ta zgubiła ich najpierw w Final Six LŚ, a teraz w mistrzostwach świata. Muszą nauczyć się walczyć do końca i z pełnym zaangażowaniem, nie można „odpuszczać” meczów na takim turnieju, jak mundial. Niemcy grali dotąd dobrze, ale zobaczę co pokażą w półfinale. Na pewno tutaj w Katowicach rywalizacja nie była tak trudna, jak w Łodzi, nie wspomnę już o I rundzie i tym, co działo się w Krakowie.
- Największymi przegranymi czempionatu są chyba Rosjanie?
- Biorąc pod uwagę tę niedawną historię, na pewno tak. Ale patrząc obiektywnie, zagrali chyba tyle, ile mogli. Przyjechali do Polski bez czterech ważnych zawodników, a potem jeszcze kontuzji doznali obydwaj atakujący. Żaden inny zespół nie pozbierałby się po takich ciosach, a oni próbowali walczyć do końca. Dla mnie osobiście największym rozczarowaniem turnieju są Włosi, bo zagrali dramatycznie słabo. Ale proszę, niech mnie pani nie dręczy pytaniami dlaczego, moje serce pęka….
- Może jednak spróbuje pan ocenić co właściwie poszło nie tak? Nie trafiliście z formą?
- Bardzo źle rozpoczęliśmy turniej, słabo zagraliśmy z Iranem. Niby mamy wyrównaną grupę czternastu zawodników, ale jakoś nie pokazaliśmy tego na boisku. Zabrakło jednego kroku naprzód, momentu, w którym zagralibyśmy jak drużyna, wszyscy razem. Wydaje mi się, że jest to raczej problem natury psychologicznej.
- Podobno trener Berruto rozważa dymisję. To prawda?
- Nie sądzę. Berruto na pewno będzie chciał zostać do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Tylko po tak tragicznym występie w światowym czempionacie, najpierw musimy zakwalifikować się na igrzyska, a to wcale nie będzie łatwe. To niewiarygodne, że nasi siatkarze grając z Australią i Argentyną nie myśleli o kwalifikacji olimpijskiej. Powinni byli. Na pewno naszą federację czekają wnikliwe przemyślenia.
- Pana zdaniem, Berruto powinien odejść?
- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Moim zdaniem dość wyraźnie widać, że po tych czterech latach współpracy z kadrą pojawiły się jakieś problemy na linii trener - zawodnicy.
- Mówi pan o relacjach trenera z Draganem Travicą?
- Generalnie z rozgrywającymi. Travica i Baranowicz to bardzo podobni rozgrywający, na tym samym poziomie i tu chyba tkwi cały problem. Na IO w Londynie zmiennikiem Travicy był Boninfante, a na zeszłorocznych mistrzostwach Europy, Saitta. Obydwaj mieli zupełnie inne walory, niż Dragan. Wracając, do Berruto….może faktycznie potrzebna jest zmiana na stanowisku selekcjonera Italii.
- Kto mógłby zastąpić Berruto?
- Ja bardzo chciałbym być szkoleniowcem reprezentacji narodowej, ale niestety, kompletnie się do tego nie nadają. Myślę, że jest wielu trenerów, którzy chętnie podjęliby się tego wyzwania. Mamy Lorenzo Bernardiego, może on byłby dobry? Tyle, że aktualnie podpisał dwuletni kontrakt z Halkbankiem Ankara. Na finały przyjedzie prezes włoskiej federacji, może zadałaby pani to pytanie jemu? Sam jestem ciekawy jak włodarze zapatruje się na zaistniałą sytuację. Chyba jednak Berruto jest nie do ruszenia.
Powrót do listy