Andrzej Kowal: każdy mecz jest inny
Resoviacy po pierwszych dwóch meczach I rundy play-off z PGE Skrą prowadzą 2-0 i do awansu potrzebują już tylko jednego zwycięstwa. Poniedziałkowy mecz był niezwykle nerwowy, a emocje udzieliły się nawet trenerowi Andrzejowi Kowalowi, który impulsywnie reagował na wydarzenia na boisku.
- Ten mecz był, jak finał mistrzostw Polski. Emocje są, były i będą, a swoją reakcją chciałem też pobudzić chłopaków i dobrze, bo widać, że odczuwali moje pozytywne emocje - mówi ANDRZEJ KOWAL, szkoleniowiec Asseco Resovii.
- Mieliście okazję już wcześniej zakończyć ten mecze choćby po czterech setach…
- To jest siatkówka i nie ma czegoś takiego, że była okazja. Skra grała bardzo dobrze zagrywką i nie byliśmy w stanie przyjąć wielu piłek i musieliśmy się męczyć na wysokiej piłce. Ważne jest jednak końcowe zwycięstwo.
- Prawdziwym bohaterem okazał się Zbigniew Bartman, który pociągnął zespół w trudnym momencie tie-breaka (zdobył w nim 9 pkt z 16 całego zespołu).
- Tylko można mu pogratulować, że jest tak odporny psychicznie. To nie pierwszy raz w tym sezonie, że wchodzi z ławki i potrafi pociągnąć zespół. Była już kiedy odwrotna sytuacja, gdzie Zibi zaczynał i wchodził Jochen. To pokazuje, że jest sens budować tak zespół.
- Czy w momencie gdy na boisku pojawił się Bartman zmieniła się wasza taktyka, która polegała na dogrywaniu na wszystkich piłkach do "Zibiego"?
- Nie ma taktyki od trenera, że cały czas graj temu samemu. Nie może tak być. To jest decyzja Lukasa. My przecież nie wiemy gdzie piłka będzie przyjęta i jaka będzie. Lukas dostaje informacje, czy rywale wspomagają blok czy otwierają prostą. To są takie podstawowe informacje taktyczne. Wszystkie inne decyzje podejmuje Lukas. Jeżeli dany zawodnik czuje się dobrze, to rozgrywający pewnie mu dogrywa.
- Lukas Tichacek po meczu potwierdził, że "Zibi" krzyknął do niego graj do mnie…
- I bardzo dobrze. Obaj zasługują na słowa uznania. Lukas zagrał świetne dwa mecze i wielkie brawa dla niego.
- Czy te dwa pojedynki były najlepszymi w tym sezonie w waszym wykonaniu i są potwierdzeniem, że forma, tak jak w ub. sezonie, będzie najwyższa właśnie w decydującym momencie rozgrywek?
- Nie wiem czy były najlepsze. W sezonie mieliśmy też dobre pojedyncze mecze. Na pewno byliśmy dobrze przygotowani do tych spotkań, ale stać nas na jeszcze lepszą grę. Nie ma co jednak porównywać ub. sezonu. To są inne mecze, inny zespół i inaczej przygotowywaliśmy się w tym sezonie niż przed rokiem. Te ostatnie dwa tygodnie były dla nas bardzo ważne, bo w końcu mieliśmy możliwość potrenowania w pełnym składzie i to było chyba widać. Wcześniej graliśmy bardzo nierówną siatkówkę i nie było możliwości, żeby treningiem skorygować poszczególne błędy. Początek sezonu ,to praktycznie cała plaga kontuzji, dlatego te ostatnie dwa tygodnie były dla nas bezcenne.
- Prowadzicie w rywalizacji ze Skrą 2-0 i jesteście o krok od awansu. Na pewno waszym atutem będzie wynikająca z tego faktu przewaga psychologiczna.
- W tym wypadku nie ma żadnej przewagi. Każdy mecz jest inny. To są play-offy i nie ma znaczenia czy wygrywasz 3-2, czy 3-0. Następny mecz w Bełchatowie zaczynamy od 0-0 i nie sądzę, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.