Andrzej Kowal: każdy transfer to ryzyko
– Sprowadzanie każdego zawodnika jest związane z pewną dozą ryzyka. Jednym z czynników może być kontuzja, u innego gracza charakter. Każdego z nowych zawodników będzie można ocenić dopiero po sezonie – Andrzej Kowal, trener mistrzów Polski Asseco Resovii Rzeszów opowiedział nam na temat zmian w zespole oraz przygotowań do sezonu 2015/16.
PLUSLIGA.PL: W poprzednim sezonie zdobyliście mistrzostwo Polski i zajęliście drugie miejsce w Lidze Mistrzów. Wydaje się, że do perfekcji brakuje niewiele, a jednak w waszym składzie doszło do sporych zmian.
ANDRZEJ KOWAL: Dla mnie podstawą jest utrzymanie składu i robiłem wszystko, aby to zrobić. Gdyby była taka możliwość, tak by się stało. Decyzje o zmianie podstawowych zawodników wynikały z chęci zmiany klubu przez nich samych. Uważam, że podstawą sukcesu jest stabilizacja i na pewno w tym roku startowalibyśmy z innego pułapu, gdyby ci zawodnicy zostali na kolejny sezon. Nie było sytuacji, żeby klub zrezygnował z danego gracza.
Więc teoretycznie jesteście potentatem finansowym i jedną z najbogatszych drużyn w Europie, ale wielu zawodników można od was podkupić.
ANDRZEJ KOWAL: Asseco Resovia nie jest klubem, który przepłaca za zawodników. Jest to klub, który nastawiony jest na rozwój graczy i osiągnięcie określonego celu. Jednym z czynników jest to, że dany zawodnik zarobi w innym klubie większe pieniądze, a drugim czynnikiem, że chce więcej grać albo mieć większą pewność gry. Tych zawodników trzeba rozumieć. Asseco Resovia nie jest klubem, który będzie starał się zatrzymać za wszelką cenę danego zawodnika.
Obserwując grę Bartosza Kurka w reprezentacji można dojść do wniosku, że zmiana pozycji wyszła mu na dobre. Czy ma pan podobne przemyślenia?
ANDRZEJ KOWAL: Ja też uważam, że Bartek w ataku może grać na wyższym poziomie niż jako przyjmujący. Natomiast jakim on będzie atakującym, tak naprawdę jest za wcześnie mówić. Wiarygodnym sprawdzianem dla takiego zawodnika mogą być igrzyska olimpijskie. To jest najważniejsza impreza i tak naprawdę ten okres kilku miesięcy po zmianie pozycji, to jest jeszcze za mało, żeby cokolwiek na temat możliwości Bartka powiedzieć. Gra bardzo dobrze, ale jestem przekonany, że może grać jeszcze lepiej.
Aleksander Śliwka. Wielu twierdzi, że dla tak młodego zawodnika najlepsze byłoby, gdyby jeszcze z jeden sezon pograł w klubie, w którym miałby pewne miejsce w składzie. W Resovii może grozić mu ławka?
ANDRZEJ KOWAL: Ja tego chłopaka poznałem, pracowałem z nim na kadrze. Gdybym miał podjąć taką decyzję (o ściągnięciu go do klubu - przyp.red.), uważam, że zrobiłbym to ponownie. Olek jest gotowy do tego by rywalizować. Może się zdarzyć, że przegra rywalizację i sezon w Resovii spędzi na ławce. Myślę, że jest tego świadomy. Natomiast praca w tym klubie i treningi z innymi zawodnikami na pewno nie spowodują, że będzie to dla niego sezon stracony. Treningi plus kontakt z tymi zawodnikami na pewno są w stanie podnieść jego poziom sportowy i jestem przekonany, że tak będzie. Jest wiele czynników, które wpłynęły na to, że Olek znalazł się w Resovii i głęboko wierzę, że ten chłopak swoją grą udowodni wszystkim, że to była dla niego dobra decyzja. Jest to dla nas bardzo cenny zawodnik i głęboko wierzę, że niedługo dołączy do reprezentacji Polski.
Julien Lyneel, świetny zawodnik, ale po poważnej kontuzji. Czy jego sprowadzenie to było ryzyko czy jednak obserwowaliście go i jesteście pewni, że będzie w stu procentach gotowy do gry?
ANDRZEJ KOWAL: Sprowadzanie każdego zawodnika jest objęte pewną dozą ryzyka. Jednym z czynników może być kontuzja, u innego gracza może to być charakter. Więc tak naprawdę każdego z tych zawodników będzie można ocenić dopiero po sezonie. To o czym my teraz rozmawiamy, to zwykłe przewidywania, prognozy. Tak naprawdę, to dopiero po sezonie będziemy mogli rzeczowo określić poziom każdego z zawodników. Głęboko wierzę, że Julien może być jednym z najbardziej wartościowych graczy w przyszłym sezonie. Jego potencjał techniczny jest na bardzo wysokim poziomie, a jego cechy wolicjonalne mogą pozwolić mu być jednym z motorów napędowych zespołu.
W tej chwili posiadacie pięciu przyjmujących w zespole, ale i tak to może być najbardziej newralgiczna pozycja w drużynie. Dwóch zawodników wracających po ciężkich kontuzjach, dwóch niedoświadczonych młodzików i chyba tylko Nikołaj Penczew wydaje się być pewniakiem do pierwszej szóstki.
ANDRZEJ KOWAL: U mnie nie ma pewniaków. Ani Penczew, ani Jaeschke, ani Lyneel, ani Śliwka, ani Achrem. Który z nich będzie grał, zadecydujemy na podstawie treningów.
Większość drużyn z PlusLigi już pozamykała swoje składy.
Jak pan myśli – kto w nadchodzącym sezonie może być waszym największym rywalem?
ANDRZEJ KOWAL: Jest kilka bardzo mocnych drużyn, natomiast wcale nie jest powiedziane, że nie trafi się zespół, który wzorem ubiegłorocznego LOTOS-u Trefla Gdańsk, będzie grał bardzo dobrze, złapie pewność w grze i będzie urywał punkty mocniejszym zespołom. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. System rozgrywek powoduje, że każdy mecz jest na wagę złota i każdy zespół będzie się starał grać na najwyższym poziomie. W tym momencie możemy określić nie poziom sportowy, ale potencjał każdego zespołu. Nie ma co tutaj ukrywać, że możliwości ZAKS-y, PGE Skry, LOTOS-u Trefla czy nasz są bardzo duże i przypuszczam, że losy mistrzostwa PlusLigi rozstrzygną się między tą czwórką. To jest jednak sport i nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co przyniesie nam liga. Czasami jedna, dwie kontuzje mogą odwrócić szanse danego zespołu w rozgrywkach.
Czy zmiana formuły rozgrywek spowoduje, że nadchodzący sezon będzie trudniejszy czy łatwiejszy w porównaniu chociażby do poprzedniego?
ANDRZEJ KOWAL: System rozgrywek będzie premiował zespoły, które będą w stanie grać najrówniej w lidze, które unikną drastycznych spadków formy. W ostatnich latach największe znaczenie miała faza play-off. Teraz play-offy również mają znaczenie, ale zdecydowanie wzrasta ranga rundy zasadniczej. W mojej opinii jest to system sprawiedliwszy. Nie odnoszę się tutaj do faktu, że posiadamy szeroką kadrę zawodników i możemy rotować składem, bo to samo mówiłem w momencie, kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo Polski z czwartego miejsca po rundzie zasadniczej. System rozgrywek poznaliśmy nie miesiąc czy dwa przed startem sezonu, tylko znacznie wcześniej. Więc kluby znając formułę rozgrywek, są w stanie się przystosować i zbudować odpowiedni skład.
Czy wasz sposób przygotowania do sezonu zmienił się w związku ze zmianą systemu rozgrywek?
ANDRZEJ KOWAL: Nasze przygotowania do sezonu mogłyby się zmienić, gdybyśmy dysponowali szeroką kadrą zawodników. Niestety na początku przygotowań dysponowaliśmy siedmioma zawodnikami, większość jest z reprezentacjami swoich krajów, więc nasz system przygotowań się tak naprawdę nie zmienił. Poza tym musimy wziąć pod uwagę to, że w okresie grudniowo-styczniowym będzie przerwa na turnieje kwalifikacyjne do igrzysk olimpijskich. Tak naprawdę te rozgrywki będą podzielone na dwa etapy. Trzeba będzie się przygotować do pierwszej części, która skończy się 20 grudnia i do drugiej, która zacznie się w połowie stycznia.
Czy fakt, że jednak nie weźmiecie udziału w Klubowych Mistrzostwach Świata jakoś specjalnie pana zasmucił? Wiele osób twierdzi, że ten turniej nie jest prestiżowy?
ANDRZEJ KOWAL: Absolutnie się z tym nie zgadzam. Uważam, że zdobycie Klubowego Mistrzostwa Świata to ogromny prestiż i wyróżnienie. Taki klub jak nasz, jeśli miałby możliwość osiągnąć taki cel, to zrobilibyśmy wszystko, żeby tam pojechać. Nie weźmiemy w nim udziału, taka była decyzja władz FIVB i ja ją przyjmuję.