Andrzej Kowal: mają zadatki na dobrych graczy
Andrzej Kowal prowadzi reprezentację Polski w rozgrywkach Ligie Europejskiej. Główny cel to przyszłoroczne mistrzostwa świat U-23. - Od tych zawodników oczekuję ogromnej cierpliwości, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że oni oczekują tego samego ode mnie - wyznaje szkoleniowiec biało-czerwonych.
plusliga.pl: Reprezentacja Polski grała w Lidze Europejskiej. Wygrała kilka spotkań. Biorąc pod uwagę fakt, że nasza drużyna zbudowana była z młodych, ale jeszcze niedoświadczonych na arenie międzynarodowej zawodników, taki wynik należy chyba uznać za pozytywny? Np. Rumuni na spotkania do Polski przyjechali w silnej obsadzie.
Andrzej Kowal: Nie zgodzę się z jedną rzeczą, którą pani powiedziała. To nie są młodzi ludzie, oni mają po 20 lat, to nie są młode osoby. Gdyby mieli 17 lat, to wtedy można tak powiedzieć. Problem leży gdzie indziej. Oni nie grają tyle ile powinni, nie mają potrzebnego doświadczenia. W drużynie są zawodnicy w przedziale wiekowym 18-20 lat, część z nich w ubiegłym sezonie zebrała większe bądź mniejsze doświadczenie. W związku z tym nasza gra faluje. Budowaliśmy zespół w perspektywie przyszłorocznych mistrzostw świata U-23, aby podczas tego turnieju jak najlepiej się zaprezentować. Teraz podczas rozgrywek Ligi Europejskiej zbieramy cenne doświadczenie. Uważam, że porażki na ten moment są dobrą nauką na przyszłość. Z kolei zwycięstwa dodają im pewności siebie.
- Drużyna jest budowana w perspektywie przyszłorocznych MŚ U-23, czy w związku z tym zawodnicy mają większe przyzwolenie na popełnianie błędów?
- Absolutnie nie. Nie mogliśmy dać im takiego przyzwolenia na popełnianie błędów. Oni muszą uczyć się siatkówki takiej jaką ona jest. Nie ważne czy to młody zawodnik, czy bardziej doświadczony - on zawsze musi znać cele o jakie walczy. Siatkarze muszą poznać sposób, który poprowadzi ich do sukcesu. Zespół musi wiedzieć, co to jest ryzyko, przy czym to ryzyko musi być wywarzone. Przy tym wszystkim zawodnicy muszą wiedzieć, kiedy mogą zaryzykować, a kiedy powinni oddać piłkę przeciwnikowi. Tego wszystkiego możemy się uczyć przede wszystkim grając. Musimy bardzo ciężko pracować na treningach, ale dopiero nasza gra będzie jej najlepszym wykładnikiem. Tak na dobrą sprawę ja tych zawodników dopiero poznaję. To jest za krótki okres, żebym w stu procentach potrafił dobrze reagować.
- Porównując jednak ze sobą wszystkie rozegrane mecze, po drużynie widać znaczącą zmianę w grze i postawie na boisku. Ciężka praca o której pan wspomniał pomału przynosi efekty.
- Trenowaliśmy ze sobą krótko, więc musi być widać postęp. Gdyby nie było efektów naszej pracy, to uznałbym że się do tego nie nadajemy. Mecze w Grecji były naprawdę fajne. Myślę, że ta tygodniowa przerwa zrobiła swoje. Byliśmy w rytmie meczowym i trochę go straciliśmy. Z jednego powodu możemy być zadowoleni, ponieważ w każdym spotkaniu walczymy. Mecze nie są jednostronne. Podczas meczów z Czarnogórą nasza gra bardzo falowała. Przegrywaliśmy seta dość wysoko, a chwilę później wygrywaliśmy partię ze znaczącą przewagą. Natomiast teraz nasza gra jest dość wyrównana. Oczywiście popełniamy błędy, ale kto ich nie popełnia.
- Wspomniał pan o młodych zawodnikach. Proszę powiedzieć, jak pracuje się z takimi zawodnikami? Na co dzień bowiem w klubie pracuje pan ze starszymi i bardziej doświadczonymi siatkarzami.
- W klubie takim jak chociażby Asseco Resovia Rzeszów, czy w reprezentacji seniorów grają wyselekcjonowani zawodnicy, od których bardzo dużo się wymaga. Tak na dobrą sprawę my ich nie uczymy gry. Pracujemy nad pewnymi systemami taktycznymi, technicznymi, utrzymaniem dyspozycji psycho-fizycznej. W stosunku do skali tego wszystkiego jest to naprawdę bardzo mały element. Natomiast z zawodnikami w reprezentacji, którą prowadziłem pracuje się inaczej. Z nimi zaczynamy pracę od postaw. Wracamy do podstaw techniki, elementów techniczno-taktycznych. Jest to zupełnie inna praca. Ja od tych chłopaków oczekuję ogromnej cierpliwości, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że oni oczekują tego samego ode mnie. Wiem, że wszyscy chcą wygrywać, ja również, ale tak jak powiedziałem ta grupa zawodników została stworzona pod przyszłoroczne mistrzostwa świata. Myślę, że ten bagaż doświadczeń, który zdobędą w tym roku będzie bezcenny. Istotne będzie to, żeby w nadchodzącym sezonie grali w swoich klubach. Jeśli oni znowu usiądą na ławce, nie dostaną szansy na grę to może być tak, że tegoroczna praca nie będzie miała większego znaczenia. Krótko mówiąc, możemy wrócić do punktu wyjścia.
- Młodość lubi rządzić się swoimi prawami, czy w związku z tym musiał pan ich odpowiednio dyscyplinować?
- Nie musiałem tego robić. To nie jest zespół, który trzeba było dyscyplinować. Pracowało mi się z nimi bardzo dobrze. Oni wiedzieli po co byli w kadrze. Zdają sobie sprawę z tego, że kariera dopiero przed nimi. Jeżeli oni tego okresu nie wykorzystają to będą jednymi z wielu. Rozmyją się w tej szarzyźnie średniaków. Jeśli będą pracowali to mogą być zawodnikami, nie boję się tego powiedzieć wybitnymi. Ale muszą bardzo ciężko pracować. Oni doskonale to czują, dlatego nie musiałem ich dyscyplinować. Tak samo zdaje sobie sprawę z tego, że moja jakakolwiek agresywna reakcja nie miała najmniejszego sensu. Mogłaby ich tylko zestresować i zablokować, a nie o to chodzi.