Andrzej Kowal: Nie ma co narzekać, kontuzje są też częścią sportu
PLUSLIGA: To jakaś ironia losu, że kiedy zakontraktowaliście na zasadzie transferu medycznego Francuza Barhélémy Chinenyeze za Bartłomieja Lemańskiego, to kontuzji doznał drugi z podstawowych środkowych Marcin Możdzonek…
ANDRZEJ KOWAL (trener Asseco Resovii Rzeszów): To był totalny przypadek, bo „Możdżonowi” odjechała noga w obronie, więc to pechowa kontuzja. Zostaliśmy z trójką środkowych i musimy uważać żeby dograć do końca sezonu. Transfer medyczny jest tylko jeden, okienko transferowe mamy zamknięte, więc nikogo więcej nie dokoptujemy. Mam nadzieję, że Barhélémy Chinenyeze szybko zaaklimatyzuje się w drużynie i będziemy gra tą trójką środkowych.
A czy istnieje szansa na dołączenie do składu jakiegoś środkowego z grup młodzieżowych?
ANDRZEJ KOWAL: Nie ma takiej możliwości. Jedyna możliwość, to powrót w Pucharze CEV Bartka Lemańskiego, ale on w tej chwili nie jest gotowy i w europejskich pucharach zostajemy z dwójką. Natomiast na pewno do treningu dołączy do nas czwarty środkowy. Nie ma co jednak narzekać, takie są koleje losu, kontuzje są też częścią sportu. Szkoda, że trener Serniotti nie wziął do szerokiego składu także jednego z młodych, bo wtedy byłaby zupełnie inna sytuacja. Teraz to jest tylko takie gdybanie.
Ten transfer młodego Francuza, to chyba taka przemyślana decyzja i inwestycja na przyszłość, bo jest opcja przedłużenia kontraktu?
ANDRZEJ KOWAL: Jest, ale na ten moment umowa jest do końca sezonu i na tym się koncentrujemy, a co będzie dalej, trudno w tej chwili wyrokować.
Ale ma pan do niego już duże zaufanie, skoro w momencie gdy Marcin Możdzonek doznał kontuzji, wprowadził go pan na boisko, choć nie trenował z zespołem, a przecież jest jeszcze Łukasz Perłowski, który od samego początku sezonu jest w drużynie…
ANDRZEJ KOWAL: Akurat jeśli chodzi o środkowego, to oczywiście na początku jakieś problemy mogą być w komunikacji z rozgrywającym przy ataku. Natomiast serwis jest sprawą indywidualną. Blok dla takiego chłopaka, który już gra w reprezentacji nie jest też dużym problemem, jeśli chodzi o wprowadzenie w system gry zespołu, granie opcjami czy czytanie gry. Ma on ogromny potencjał fizyczny i chcemy to wykorzystać.
W środę przed wami kolejny arcyważny mecz, tym razem z Cuprum Lubin. Zespół ten w przypadku wygranej w Rzeszowie ma realne szanse na grę o play-off, a wówczas wasza sytuacja stanie się coraz bardziej nieciekawa…
ANDRZEJ KOWAL: Do samego końca toczyć się będzie walka o miejsce w szóstce. Spotkanie z Cuprum jest dla nas bardzo ważne, ale tak jak każde kolejne. Nie przeceniam jakoś specjalnie tego meczu. My nie możemy myśleć w kategoriach przeciwnika, tylko o sobie - o tym jak my zagramy.
Drużyna z Lubina do tej pory była dla was bardzo niewygodnym rywalem, a na Podpromiu czuła się niemal jak ryba w wodzie.
ANDRZEJ KOWAL: To jest dobry i groźny zespół, a teraz dodatkową fajną pracę wykonuje u nich Michał Masny. Lubinianie grają taką nieobliczalną, ryzykowaną siatkówkę. Wrócił do ich składu Taht, który odciążył nieco Kaczmarka w ataku. Mając więc bardziej zbilansowany atak. Grają każdymi opcjami, bo Michał Masny bardzo fajnie gra też pierwszym tempem. Tak naprawdę musimy być gotowi na każde rozwiązanie.
Powrót do listy