Andrzej Kowal: nie ma powodu do niepokoju
Siatkarze Asseco Resovii swoją grą nie zachwycają. W ostatniej kolejce przegrali w Bydgoszczy z Delectą. Mimo nierównej gry szkoleniowiec mistrzów Polski uspokaja kibiców resoviaków, że nie ma powodu do niepokoju. - Porażka jest porażką i to zrozumiałe, że wszyscy chcieliby tylko wygrywać – mówi trener zespołu z Rzeszowa, Andrzej Kowal. - Delecta zagrała dobre spotkanie, a mówi się głównie o naszej porażce nie doceniają poziomu, jaki zaprezentowali siatkarze z Bydgoszczy. Na pewno było to też słabe spotkanie w naszym wykonaniu, ale z tego co obserwuję chłopaków na treningach, ich zaangażowanie, pracę, to uważam, że nie ma powodów do niepokoju.
PlusLiga: Pomijając porażkę z Delectą, to gra zespołu szwankowała już w meczu Ligi Mistrzów z Rematem Zalau, mimo zwycięstwa w trzech setach. Czy jest to głównie kwestia braku koncentracji?
Andrzej Kowal: Na pewno podejście miało tutaj znaczenie. Musimy wziąć pod uwagę, jak jesteśmy przygotowani do rozgrywek. Piotrek Nowakowski, Alek Achrem, czy Nikola Kovacevic przez długi czas zmagali się z różnymi urazami. Ze skrzydłowych praktycznie tylko Paul Lotman przepracował okres przygotowawczy i nie oczekujmy od nich jakiejkolwiek systematyki w graniu. Wracając do meczu w Bydgoszczy, dużym naszym problemem okazała się cała organizacja gry, nie tylko w przyjęciu zagrywki. Takie mecze się zdarzają i raz jeszcze powtórzę - niewielu potrafi docenić dobrą grę Delecty.
- Porażka w Bydgoszczy jest drugą w tym sezonie odniesioną w podobnej sytuacji, kiedy to w końcówkach setów 2-3 błędy w przyjęciu mają decydujący wpływ na wynik.
- Na pewno brakuje nam systematyki i pewności gry. To jest tak, że potrafimy zagrać bardzo dobrego seta, ale chwilę później bardzo słabego. Tego się tak szybko nie wyeliminuje, tylko systematycznym i cierpliwym treningiem. Myślę, że potrzebujemy jeszcze czasu. Nie mogę powiedzieć, że w tej chwili poziom naszej gry jest zadowalający i nie ma co porównywać go do ub. sezonu. Jeżeli będzie tylko zdrowie, to ten dobry poziom gry osiągniemy.
- Niewielkie zmiany w składzie w okresie transferowym miały spowodować, że ta kontynuacja z ub. sezon będzie widoczna od samego początku rozgrywek. Tak jednak nie jest…
- Jest prosta zasada. Jeżeli gralibyśmy jedną szóstką z ustabilizowaną formą zawodników, którzy mieliby kontynuację tej gry, to nasza gra pewnie wyglądałaby inaczej. Musimy zdawać sobie sprawę, że jeżeli rotujemy dość dużo składem, to będzie nam najciężej utrzymać równy poziom i systematykę, ale w perspektywie czasu, to może być naszą ogromną zaletą.
- Teraz przed zespołem Asseco Resovii seria meczów w PlusLidze, które „z obowiązku” trzeba wygrywać i to najlepiej za trzy punkty.
- Chcąc zająć jak najlepsze miejsce w tabeli musimy wygrywać i to bez względu jaka ta nasza gra by nie była. W międzyczasie czeka nas też arcyważny dwumecz z Cuneo w Lidze Mistrzów, który będzie ogromnie istotny dla miejsca w tabeli. Na takie spotkanie nikogo nie trzeba motywować.
- Czy nie obawia się pan, że w sobotę zawodnicy mając w perspektywie właśnie środowy mecz z Cuneo (14.11. – przyp. red) będą chcieli jak najmniejszym nakładem sił wygrać z zespołem z Częstochowy?
- Myślę, że już ostatni mecz z Delectą dał chłopakom do zrozumienia, że z kimkolwiek nie gramy, to trzeba dać z siebie sto procent. Liga jest tak wyrównana, że jeżeli pozwolisz sobie na chwilę dekoncentracji, nawet z tymi teoretycznie słabszymi - co pokazał mecz z Remat Zalau - to bardzo się męczysz i grasz na przewagi. Myślę, że zawodnicy mają tego świadomość i wiedzą, jak podejść do tego spotkania.
- W pojedynku z Wkręt-metem AZS jesteście zdecydowanym faworytem i tutaj właściwie wszystko zależy od waszego podejścia to tego meczu…
- To są młodzi chłopcy wsparci doświadczonym Andrzejem Stelmachem i na pewno przyjadą do nas bez jakichkolwiek obciążeń. Będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i dlatego musimy zagrać z nimi maksymalnie skoncentrowani. Nikt nam przecież nie odda punktów za darmo. Trzeba zagrać na sto procent swoich możliwości i z takim zaangażowaniem, jak w finałach z ubiegłego sezonu. Musimy pokazać sportową złość na boisku, a wówczas jestem przekonamy, że nasza gra będzie inaczej wyglądała.