Andrzej Kowal: wzmacniamy zespół na każdą pozycję
PLUSLIGA:To szóste miejsce jakie zajęliście to najgorszy wynik zespołu z Rzeszowa od 12 lat w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jaki był ten sezon?
ANDRZEJ KOWAL (trener Asseco Resovii Rzeszów): To był trudny sezon, ta pierwsza część z trenerem Serniottim, druga ze mną. Sporo było kontuzji, zmian i na pewno był to najcięższy dla nas sezon. Będziemy mieli czas, żeby dobrze go przeanalizować. Na razie będziemy odpoczywać, ale w niedługim czasie zaczynamy myśleć o kolejnym sezonie.
Chyba najbardziej żal tych przegranych play-off z Indykpolem AZS Olsztyn. Walczyliście do samego końca sezonu zasadniczego o miejsce w szóstce, ale nagle otworzyła się realna droga na miejsce w czwórce…
ANDRZEJ KOWAL: Właśnie ten sezon można oceniać przez pryzmat rundy zasadniczej i tych play-off. Tak naprawdę wytworzyła się ogromna szansa grania nawet w czwórce, tym bardziej po pierwszym zwycięstwie w Olsztynie. Ta porażka z Olsztynem w ćwierćfinale, to jest dla nas największe rozczarowanie, bo było bardzo blisko. Przegraliśmy bardzo ważne końcówki setów. To tak bardziej zaważyło na ocenie sezonu, bo gra w tej najlepszej czwórce, to byłby dla nas bardzo dobry wynik.
Od trzech sezonów Asseco Resovia zajmuje coraz niższe miejsce. Czy kibice w Rzeszowie mogą mieć powody do niepokoju, że to wszystko idzie w złą stronę? Po tych latach tłustych zaczynają się chude…
ANDRZEJ KOWAL: Nie. Oczywiście kibice mogą być rozczarowani wynikiem sportowym, natomiast jeśli patrzymy przez pryzmat zespołu, tych kontuzji, zmian w trakcie sezonu, to też nie wszystko pozytywnie wpływa na wynik. Teraz oczywiście można gdybać, ale ten pełny skład w pewnym momencie złapał fajny rytm i grał na bardzo wysokim poziomie. Kontuzje Bartka Lemańskiego i Marcina Możdzonka bardzo dużo zmieniły.
Kończy się pewien etap tego zespołu. Odchodzi dwóch filarów - Lukas Tichacek od siedmiu lat związany z Asseco Resovią i Jochen Schops, sezon mniej. To z nimi te sukcesy na czele z mistrzostwami Polski się zaczynały…
ANDRZEJ KOWAL: Kiedy ja objąłem zespół, to był mój pierwszy transfer - Lukas Tichacek z VfB Friedrischafen. Absolutnie te trzy mistrzostwa to były jego zasługą. Wypada mi podziękować obu zawodnikom. Jochen jest wybitnym zawodnikiem. Ceni się go nie tylko za osiągnięcia sportowe, ale za jego profesjonalizm. Jest wyjątkowym zawodnikiem i jego koniec gry w Rzeszowie bardzo mocno wpływa na nas. Czujemy, że odchodzi wielki siatkarz. Taki jest jednak sport. Są rotacje i za chwilę przyjdą kolejni zawodnicy. Zespół ma zrobić wszystko, żeby osiągnąć znów wyższy poziom niż w tym sezonie.
Co sezon sporo jest tych roszad w Asseco Resovii i teraz też nie będzie inaczej. To już staje się chyba regułą w Rzeszowie?
ANDRZEJ KOWAL: Taki jest sport. Jeśli nie osiąga się celów, to drużynę trzeba wzmocnić i my to robimy. Wzmacniamy zespół na każdą pozycję. Zmiany są częścią sportu. Czasami decydują pieniądze, czasami inne czynniki, dlatego trudno utrzymać, a szczególnie po dobrym wyniku, zespół. My po każdym mistrzostwie Polski tak naprawdę budowaliśmy zespół i to na pewno dla trenera jest problemem. Pokazaliśmy jednak, że potrafimy to budować i mam nadzieję, że to tak samo będzie wyglądało w kolejnym sezonie.
Czyli po tym sezonie można powiedzieć, że budowa zespołu w oparciu o młodych zawodników się nie sprawdziła i nie są oni jeszcze gotowi do gry o najwyższe cele?
ANDRZEJ KOWAL: Na pewno profesjonalny klub musi mieć zawodników odpornych na grę, szczególnie w play-off, o najwyższą stawkę. Młodzi zawodnicy bardzo często falują. Nie zawsze są w stanie utrzymać równą formę. Podejście ich jest na pewno bardzo mocne, bo oni chcą grać i wygrywać. Natomiast doświadczenie w takiej walce o medale jest bezcenne. W tym sezonie mieliśmy więcej młodzieży, ale podjęliśmy taką decyzję w klubie i zakończyliśmy rozgrywki na szóstym miejscu. W kolejnym chcemy wrócić do walki o medale. Klub zrobił wszystko aby wzmocnić zespół i mam nadzieję, że kibice w przyszłym sezonie będą zdecydowanie bardziej zadowoleni.
Powrót do listy