Andrzej Kowal: zabrakło dwóch elementów - przyjęcia i zagrywki
- Na razie przegraliśmy tylko jeden ważny mecz, odpadliśmy z Pucharu Polski. Została nam liga, mamy Ligę Mistrzów i zrobimy wszystko, by tam zaprezentować się jak najlepiej - powiedział trener Asseco Resovii Rzeszów po półfinałowym spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów, przegranym 1:3.
PLUSLIGA.PL: Bardzo dobrze rozpoczęliście półfinałową rywalizację ze Skrą. Potem jednak nie było już tak dobrze.
ANDRZEJ KOWAL: W pierwszej partii kończyliśmy trudne piłki, dobrze graliśmy też zagrywką. Bełchatowianie dobrze przyjmowali, ale sporo piłek mieli na podwójnym bloku. My z kolei nieźle radziliśmy sobie na kontrze. Od drugiego seta Skra mocno ryzykowała serwisem i w tym elemencie wyrządziła nam dużo krzywdy, zaczęliśmy popełniać błędy. Zabrakło nam dwóch podstawowych komponentów - zagrywki i przyjęcia, w tym byliśmy w sobotę słabsi od bełchatowian. Nie radziliśmy sobie z trudnymi piłkami na skrzydle, nasza skuteczność na wysokiej piłce czy podwójnym bloku była za słaba. Siatkówka to są sety, które zaczynają się od wyniku 0:0 i najistotniejsze jest utrzymanie systematyki, czyli powtarzalności. Jeśli jedną partię gra się dobrze, drugą słabo, a trzecią nierówno, to znaczy, że czegoś w tej grze brakuje.
Jak duże znaczenie dla przebiegu rywalizacji miał nieszczęśliwy wypadek Krzysztofa Ignaczaka?
ANDRZEJ KOWAL: Trudno jest „gdybać”. Po to mamy dwóch dobrych libero, żeby właśnie w takich sytuacjach ten drugi wchodził na boisko i poprawiał jakość gry, a nie ją pogarszał. W ostatnich spotkaniach Krzysiek Ignaczak bardzo dobrze spisywał się w przyjęciu. Bazując na dobrym przyjęciu, potrafiliśmy wyprowadzać skuteczniejsze akcje w ataku.
Bełchatowianie znacznie lepiej zagrali też blokiem - osiem na cztery Resovii.
ANDRZEJ KOWAL: Bardzo dobrze funkcjonowało lewe skrzydło Skry. Facundo Conte świetnie czuł się nie tylko w ataku, ale także w przyjęciu. Nie udało nam się go powstrzymać. Ale też jeden zawodnik nie wygrywa meczu. Żeby zespół mógł wygrać, kilku zawodników musi prezentować równy poziom.
Mówi pan, że jednym zawodnikiem nie można wygrać meczu. Wy jednak próbowaliście, Bartoszem Kurkiem.
ANDRZEJ KOWAL: Trzeba popatrzeć na skuteczność. Jeżeli lewe skrzydło nie kończy piłek, to rozgrywający musi szukać innych rozwiązań. Fabian Drzyzga to inteligentny człowiek i szukał alternatywy. Skoro Bartosz kończył piłki, to grał do niego. Albo mamy dobre przyjęcie i wszystkie opcje w ataku, albo słabszy odbiór i tylko dwie opcje - lewe i prawe skrzydło. Im większe problemy z przyjęciem, tym bardziej upraszcza się grę, stosuje najprostsze systemy.
Porażka w Pucharze Polski może okazać się szczęśliwa, bo w ostatnich latach zdobywca tego trofeum nie wygrywa rozgrywek ligowych.
ANDRZEJ KOWAL: Nie możemy traktować przegranej w takich kategoriach. Patrząc na nasze treningi, na grę w ostatnich spotkaniach, skład powoli się stabilizuje. Większość chłopaków była już zdrowa, mieliśmy możliwość więcej potrenować, ale widocznie nie na tyle, by już teraz osiągnąć dobry i równy poziom z najmocniejszymi przeciwnikami. Na pewno dziś każdy z nas czuje złość, bo mamy mocną drużynę i liczyliśmy, że więcej ugramy w Pucharze Polski, że go zdobędziemy. Już w środę czeka nas kolejny ważny mecz i teraz musimy skupić się wyłącznie na nim.
Ze zdrowiem w drużynie podobno nie jest jednak za dobrze. To prawda, że w ostatnim czasie problemy zdrowotne mieli Wojtaszek, Tichacek i Lyneel?
ANDRZEJ KOWAL: Damian Wojtaszek miał przerwę ze względu na zgrupowanie reprezentacji, a potem także z powodu kontuzji kostki i nie był w odpowiednim rytmie treningowym. Lukas Tichacek nie mógł wyjść na boisko. Julien Lyneel miał grypę i też nie był w stanie nam pomóc. Przyjechał do Wrocławia, ale był poza meczową czternastką. Takie sytuacje są wkalkulowane w sport. Mimo wszystko liczyliśmy, że ten zespół, który grał będzie w stanie utrzymać dobry poziom.
Wspomniał pan, że forma nie jest jeszcze najwyższa, ale tak naprawdę, teraz jest ona najbardziej potrzebna, bo w lutym czekają was mecze ze Skrą, ZAKSĄ i Jastrzębskim Węglem.
ANDRZEJ KOWAL: To prawda, luty może być decydujący dla układu tabeli. Nie powiedziałem, że forma nie jest najwyższa. Na razie przegraliśmy tylko jeden ważny mecz, odpadliśmy z Pucharu Polski. Została nam liga, mamy Ligę Mistrzów i zrobimy wszystko, by tam jak najlepiej się zaprezentować.
Powrót do listy