Andrzej Kowal: ze Skrą zagramy jeszcze lepiej
Asseco Resovia po raz drugi w historii zagra w finale PlusLigi. Tak jak przed trzema laty ekipa z Rzeszowa w półfinałowej rywalizacji w czterech pojedynkach rozprawiła się z zespołem ZAKSY.
- To jedna z najradośniejszych chwil w moim życiu - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii, ANDRZEJ KOWAL. - Inaczej się to odczuwa, gdy jest się asystentem tak jak to miało miejsce w sezonie 2008/2009, kiedy to również awansowaliśmy do finału, a inaczej jak samemu prowadzi zespół.
Plusliga: - Który z tych czterech półfinałowych pojedynków z ZAKSĄ był kluczowy?
Andrzej Kowal: - Raczej ten trzeci, wygrany 3-2. Na pierwszy pojechaliśmy po dwóch dobrych spotkaniach w finale Pucharu CEV z Dynamem Moskwa, spodziewaliśmy się, że zagramy nieźle. Mieliśmy też świadomość, że rywale nie grali żadnego meczu i będą potrzebowali rytmu wejścia w mecz. Spotkanie numer trzy to był moim zdaniem najtrudniejszy mecz w sezonie i on miał ogromny wpływ także na wynik kolejnego pojedynku.
- Czy tak samo traktował pan półfinałową rywalizację jak zawodnicy jak walka o byt i przyszłości tego zespołu na kolejne sezony?
- Oczywiście, że tak. Gra w finale, gra w Lidze Mistrzów to już jest duży atut i dzięki temu już wiem, że zespół na przyszły sezon też będzie bardzo mocny. Wszyscy mają świadomość tego, że jak nie ma wyniku, to nikt nie będzie płacił pieniędzy z własnej kieszeni. Sponsorzy też oczekują wyniku. Na dobra sprawę jeszcze tego wyniku nie ma. Zobaczymy co będzie w finale ze Skrą i trzeba poczekać z analizą do meczów finałowych. Gdyby się np. zdarzyła sytuacja, że przegramy gładko, wtedy nasze myślenie będzie zupełnie inne niż teraz.
- Po ostatnim gwizdku środowego meczu w waszych szeregach była ogromna radość, jakbyście już coś zdobyli. Ale to chyba do końca tak nie jest...
- Oczywiście. Naszym celem jest gra o mistrzostwo Polski. Założyliśmy sobie, żeby najpierw awansować do finału. To się udało, a teraz gramy dalej. Na pewno zagramy już bez wielkiej presji i to nam może tylko pomóc.
- Rozegraliście dobre spotkanie z półfinale Pucharu Polski, a także w finałach Pucharu CEV czy choćby teraz w półfinałach co może tylko świadczyć, że na ten najważniejsze mecz jesteście w formie...
- Zespół pokazuje, że w tych najważniejszych meczach jest w stanie grać dobrze. Trzeba mieć jednak świadomość, że przed sezonem dokonaliśmy zmian praktycznie na każdej pozycji. Jest nowy rozgrywający, nowy sztab trenerski. To nie jest tak, że za pstryknięciem palcami wszystko się ułoży. My do tej pory się docieramy, ciągle budujemy zaufanie do siebie. Każda porażka nas oddala, każde zwycięstwo przybliża. To jest normalne. Były mecze, gdy graliśmy bardzo słabo i były też takie, gdzie zespół pokazał swój potencjał. Myślę, że te mecze w play-off pokazują, że jesteśmy dobrze przygotowani. Czas działa na naszą korzyść i ta maszyna coraz lepiej funkcjonuje.
- Czy jest pan zaskoczony, że to wszystko tak szybko zadziałało?
- Nie. Jeżeli budujesz nowy zespół, to musisz też mieć świadomość, że na ten najważniejszy moment sezonu musisz grać dobrze. Ciężko, by ktoś powiedział ci "zbuduj zespół, a za dwa lata masz osiągnąć wynik". Wiadomo, że nie ma takiej sytuacji. Jakieś minimum musisz osiągnąć. Miałem od początku świadomość, że będą ciężkie chwile. Może nie aż takie jak porażki w Bełchatowie i Jastrzębiu w rundzie zasadniczej, ale spodziewałem się, że nie będzie tak, że każde spotkanie będziemy wygrywać gładko.
- W finale ze Skrą należy spodziewać się z waszej strony jeszcze lepszej gry?
- Myślę, że na sto procent zagramy lepiej. Jak będzie, nie wiem. Wyniku nie jestem w stanie przewidzieć. Na pewno Skra jest faworytem, są ograni, doświadczeni, mają stabilny skład. Mają też dużo cierpliwości w grze. Wiadomo, że będą to bardzo ciężkie mecze. Czy wygrany, nie wiem, ale jestem przekonany, że zagramy nasze najlepsze spotkania.