Andrzej Kowal: zespół przed niezwykle ważnym meczem
Asseco Resovia Rzeszów w czwartek rozegra rewanżowe spotkanie z Budvanską Rivijerą Budva. - W Czarnogórze czeka nas niezwykle istotne spotkanie w ramach Ligi Mistrzów, dlatego cieszymy się, że udało się nam wygrać w sobotę w miarę szybko i zachować sporo sił na kolejne spotkania - mówi w rozmowie z PlusLigą Andrzej Kowal, trener mistrza kraju.
PlusLiga: Asseco Resovia Rzeszów pokonała AZS Częstochowa 3:0 w meczu 9. kolejki PlusLigi, dzięki czemu zespół utrzymał się na pierwszym miejscu w tabeli. Poza pierwszą partią można chyba stwierdzić, że spotkanie nie stało na wysokim poziomie.
Andrzej Kowal: Dopasowaliśmy się trochę do poziomu gry przeciwnika. Dla nas najważniejsze było, żeby zdobyć trzy punkty i udało się nam to zrobić. Nie straciliśmy seta, a to też jest bardzo ważne. Kto wie jak zakończy się runda zasadnicza? Może o miejscu w tabeli będą decydowały sety. Chcemy uniknąć sytuacji, która miała miejsce w zeszłym roku, kiedy to już w ćwierćfinale spotkaliśmy się z PGE Skrą Bełchatów. Może komuś się wydawać, że zwycięstwa przychodzą nam łatwo - to nieprawda. Każdy mecz to ciężka walka. Ponadto przed spotkaniami z nieco słabszymi drużynami podstawą jest odpowiednia motywacja. Od tego się wszystko zaczyna. Jeżeli nie podejdzie się do takiego meczu w stu procentach skoncentrowanym to gra się bardzo ciężko. Niekiedy przeciwnikowi wystarczą, dwie, trzy dobre akcje, żeby się odbudować. Czego z resztą byliśmy świadkami w pierwszej partii. Mieliśmy przewagę czterech punktów na drugiej przerwie technicznej (16:12), które powinniśmy spokojnie utrzymać do końca. Na moment uciekła nam koncentracja i graliśmy końcówkę na przewagi. Na dobrą sprawę pierwszą partię wygraliśmy po błędach AZS-u Częstochowa. Z drugiej strony cieszymy mnie fakt, że wygraliśmy kolejną ważną końcówkę. To pokazuje wartość zespołu.
- Podczas meczów daje się zauważyć, że rotuje pan składem drużyny. Proszę powiedzieć, czy to wynika z tego, że niektórzy zawodnicy cierpią na mniejsze bądź większe urazy? Czy ze względu na dość dużą ilość meczów do rozegrania stara się pan rozłożyć obciążenia na wszystkich zawodników?
- Nie stosuję żadnego schematu co do wyboru wyjściowej szóstki. O wszystkim decyduje dyspozycja danego zawodnika na treningu, a także stan zdrowia. Przykładem jest chociażby Piotr Nowakowski, który nawet przy drobnym urazie ma czas, aby dość do zdrowia. Przy tak szerokim składzie jakim dysponujemy nie ma sensu narażać zawodników na niepotrzebne kontuzje. Chcemy oczywiście grać szerokim składem. Ubiegłe lata pokazały, że wartościowi zmiennicy mogą decydować o obliczu drużyny, zwłaszcza kiedy gra się mecz za meczem. W chwili kiedy mam sprawdzonych zawodników, mam do nich ogromne zaufanie.
- W takiej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko cieszyć się z tak dobrej postawy zawodników i mieć nadzieję, że zawodnicy będą się w dalszym ciągu tak dobrze uzupełniać.
- Bardzo się cieszymy, że udało się nam zbudować taki zespół. Osobiście uważam, że nie jest sztuką kupić za ogromne pieniądze jednego czy dwóch zawodników i grać jedną szóstką. Myślę, że ubiegłe lata pokazały, że lepiej mieć w składzie dobrych zawodników, ale nie tych najdroższych i mieć możliwość gry szerokim składem. Czy to się sprawdzi w tym roku? Oby. Pani dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że na to nie ma reguły. W tym sezonie zmieniliśmy sposób pracy i treningu, i ja również zbieram doświadczenie. Myślę, że idziemy dobrą drogą, ale dopiero w play-offach okaże się czy to było właściwa droga.
- Jeśli mowa o obserwacji. Zauważyłam, że denerwuje się pan, kiedy zawodnikom nie uda się pobić piłki teoretycznie możliwej do podbicia nawet kiedy drużyna prowadzi kilkoma punktami. Rozumiem, że nie ma piłki, której się nie da podbić?
- Oczywiście, że nie ma. Tutaj nie ma znaczenia jaki jest wynik meczu, z kim gramy, czy to jest trening, czy mecz. Musimy nauczyć się pewnych nawyków. Jeżeli będziemy mieli zakodowane to działanie podświadomie to będziemy odpowiednio reagowali. Prędzej czy później obronimy tę piłkę. Jeżeli nie zareaguję odpowiednio na treningu, czy podczas meczu to może się okazać, że podczas walki o finał lub mistrzostwo ta jedna niepodbita piłka rozstrzygnie losy meczu. Ta jedna piłka może decydować o przysłowiowym być albo nie być. Dlatego podstawą jest wytworzenie takiego nawyku obrony u zawodników, żeby ta piłka jednak nie wpadła w pole.
- Na chwilę zapominamy o PlusLidze. W czwartek Resovia Rzeszów zagra rewanżowe spotkanie w Czarnogórze z Budvanską Rivijerą Budva. To przedostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
- W czwartek czeka nas niezwykle istotne spotkanie w Czarnogórze w ramach Ligi Mistrzów, dlatego tym bardziej cieszymy się, że udało się nam wygrać w sobotę w miarę szybko i zachować sporo sił na kolejne spotkania. Mamy wyczarterowany samolot z Rzeszowa bezpośrednio do Podgoricy. W podróż wyruszymy w środę rano. Mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy i bezpiecznie dotrzemy do celu.
- Asseco Resovia zajmuje pierwsze miejsce w grupie C i ma właściwie zapewniony udział w fazie play-off. Czy to prawda, że klub chce zorganizować Final Four Ligi Mistrzów w Rzeszowie?
- To prawda, że chcemy zorganizować u siebie finał. Jak będzie zobaczymy. O szczegóły w tej kwestii należy pytać prezesa Bartosza Górskiego. Z tego co wiem prezes ma pojechać do siedziby CEV, aby porozmawiać na temat możliwości zorganizowania u nas Final Four. Docierają do nas informacje, że Turcja również chce zorganizować finał u siebie. Osobiście się tym bardzo nie interesuję. Moim zadaniem jest odpowiednie przygotowanie drużyny do jak najlepszej gry w PlusLidze i Lidze Mistrzów.
- Niedługo koniec roku kalendarzowego. Asseco Resovia Rzeszów na chwilę obecną zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, dobrze spisuje się w Lidze Mistrzów. Chyba może być pan zadowolony z takiego zakończenia roku?
- Ma pani rację, na chwilę obecną rzeczywiście mam powody do zadowolenia. Jednak cały czas trzeba pamiętać, że prawdziwa gra zacznie się w play-offach PlusLigi jaki i Ligi Mistrzów, do których mam nadzieję, że awansujemy. W zeszłym roku nasza gra różnie się układała w rundzie zasadniczej. Mimo to potrafiliśmy odpowiednio przygotować się do decydujących spotkań. Oczywiście ważną rolę odgrywa handicap własnej hali. Teraz jednak najważniejsza będzie dyspozycja i forma drużyny w play-offach.
- Na koniec proszę powiedzieć, czy jest pan zaskoczony tak dobrą dyspozycją drużyny Cerrad Czarnych Radom w rozgrywkach PlusLigi?
- W tegorocznych rozgrywkach PlusLigi zmierzyliśmy z tą drużyną w drugiej kolejce. Dla nas było to bardzo trudne spotkanie. Po tym meczu z resztą powiedziałem, że Radom ma bardzo dobry skład. Mecz przeciwko nam był dla tego zespołu jednym z pierwszych spotkań w nowym sezonie i w nowych rozgrywkach. Dla wielu zawodników to był to pierwszy występ w PlusLidze, więc nie ma czemu się dziwić, że zagrali nieco słabsze spotkanie. Poza tym w meczu z nami nie zaprezentowali się tak jak teraz się prezentują. Myślę, że gdyby teraz przyszło się nam z nimi zmierzyć byłoby nam zdecydowanie ciężej. To jest naprawdę bardzo dobry zespół, w jego składzie jest Jakub Wachnik, Bartłomiej Bołądź – młodzi zawodnicy, którzy radzą sobie świetnie. Na libero gra Adam Kowalski, który na tej pozycji prezentuje się naprawdę dobrze. Ważną rolę również odgrywa Wytze Kooistra. Należy się cieszyć, że w składzie jest wielu młodych polskich zawodników. Myślę, że Czarni Radom sprawią jeszcze nie jedną niespodziankę. Pokonali u siebie Jastrzębski Węgiel i PGE Skrę Bełchatów. Z tych mocniejszych drużyn przegrali tylko z nami. To pokazuje, że liga jest wyrównana i każdy może wygrać z każdym.