Andrzej Warych: igrzyska olimpijskie rządzą się swoimi prawami
Igrzyska olimpijskie rządza się swoimi prawami. Mam jednak nadzieję, że będzie to szczęśliwy turniej dla biało-czerwonych - powiedział Andrzej Warych wieloletni szef wyszkolenia PZPS i asystent Huberta Wagnera.
PLUSLIGA.PL: Za kilka dni rozpoczną się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janerio. Wszyscy kibice życzyliby sobie, aby reprezentacja Polski powtórzyła sukces drużyny prowadzonej przez Huberta Jerzego Wagnera. Często podkreśla się, że ten zespół podąża tą samą drogą.
ANDRZEJ WARYCH: Życzyłbym sobie bardzo tego, żeby nasza reprezentacja powtórzyła ten sukces. Rzeczywiście między tymi drużynami jest wiele analogi związanych z sukcesami. Po zakończeniu Final Six Ligi Światowej trudno było powiedzieć na jakim etapie przygotowań jest reprezentacja. Choć kolejne mecze, które rozgrywali w Polsce pokazywały, że zespół zaczyna grać coraz lepiej. Osobiście martwiło mnie to, że zawodnicy oczywiście z różnych powodów prezentowali nierówny poziom gry. Było to spowodowane tym, że niektórzy siatkarze wracali po kontuzjach, leczyli drobne urazy. Jednak drużyna miała trochę czasu, aby spokojnie przygotować się do sierpniowych igrzysk olimpijskich. Wylecieli z Polski wcześniej i w Brazylii szlifowali formę. Mam nadzieję, że będzie to szczęśliwy turniej dla biało-czerwonych.
Jednak należy pamiętać, że ten turniej rządzi się swoimi prawami. Pan był na dwóch igrzyskach olimpijskich i wie jak takie imprezy sportowe są organizowane.
ANDRZEJ WARYCH:Tak jak pani powiedziała igrzyska olimpijskie to turniej, który rządzi się swoimi prawami. Nie ma drugiej takiej imprezy, podczas której mecze rozgrywałoby co drugi dzień. Przerwa w grze jest dobrą okazją na spokojny trening, odpoczynek czy rekreację. My nie jesteśmy do tego zupełnie przyzwyczajeni. Osobiście byłem na dwóch igrzyskach olimpijskich w Pekinie i w Londynie. W Londynie przebywałem głównie z reprezentacją Polski w siatkówce plażowej, ale oczywiście oglądałem wszystkie mecze biało-czerwonych prowadzonych przez Andreę Anastasiego. Uważam, że w tamtym czasie nie byliśmy przygotowani do tego, żeby odpowiednio wykorzystać ten wolny czas. Dużo czasu traciło się na dojazdy na treningi. Mam nadzieję, że w Rio będzie zupełnie inaczej. Turniej jest teoretycznie łatwiejszy w porównaniu do mistrzostw Europy, świata czy Pucharu Świata.
Wspomniał pan, że drużyna nie jest przyzwyczajona do gry w systemie mecz - dzień przerwy. Co w opinii pana nastręcza jeszcze trudności podczas igrzysk olimpijskich?
ANDRZEJ WARYCH: Myślę, że nie należy martwić się przygotowaniem fizycznym drużyny, ponieważ sztab szkoleniowy na pewno zadba o odpowiednią formę. Najważniejsze będzie to, czy nasi reprezentanci będą potrafili sprzedać i pokazać swoje umiejętności. Tak jak wcześniej wspomniałem trudno gra się zawody, kiedy jednego dnia rozgrywa się mecz, a potem ma się wolne. Pod względem psychologicznym trzeba być naprawdę silnym i sobie z tym poradzić. Należy odpowiednio wykorzystać przerwę na trening, odpoczynek i koncentrację przed kolejnym meczem, bo ta największa impreza sportowa nie będzie łatwa. Cała otoczka turnieju jest bardzo wymagająca. Nie mamy wielkiego wpływu na to, gdzie będziemy mieszkać i co będziemy jeść. Myślę, że taki powrót do rzeczywiści niektórym wyjdzie na dobre. Nie tylko ja będę trzymał kciuki za biało-czerwonych. Wszyscy życzymy sobie tego, że reprezentacja Polski wróciła do kraju z medalem. Mam nadzieję, że za kilka tygodni będziemy widać ich na lotnisku z otwartymi ramionami i ogromnym entuzjazmem. Widać, że im bardzo zależy na tym medalu.
Do tego trzeba zaklimatyzować się w wiosce olimpijskiej, w której przebywać będą najlepsi sportowcy z całego świata.
ANDRZEJ WARYCH: To prawda, wszyscy będą w jednym miejscu. Niekiedy warunki mieszkaniowe odbiegają od najwyższych standardów i trudno mówić o jakiś komfortach. Istotne będzie właśnie to jak nasza drużyna zaklimatyzuje się w wiosce olimpijskiej. Tam nie będzie czasu na to, żeby na cokolwiek narzekać. Wszyscy będą mieli te same warunki. Uważam, że mamy taki zespół, który potrafi rywalizować z najlepszymi drużynami na świecie, czego dowodem jest złoty medal mistrzostw świata. Teraz musimy udowodnić, że stać nas na równie dobrą grę. Mam nadzieję, że przez ostatnie tygodnie trenerowi udało się wykreować pierwszą szóstkę, w której minimum czterech zawodników będzie grało powyżej swojej przeciętnej. W tym gronie najlepiej, żeby znalazł się rozgrywający i atakujący. Po ostatnim turnieju Krakowie jedynie, co mnie martwi to brak systematyczności w polu serwisowym.
Podczas Final Six Ligi Światowej w krakowskiej Tauron Arenie wiele mówiło się o bardzo dobrej zagrywce reprezentacji Brazylii. Sam Bernardo Rezende na konferencji prasowej wyznał, że przez ostatnie miesiące poświęcali wiele czasu na pracę nad serwisem, ponieważ to jeden z najważniejszych elementów w męskiej siatkówce.
ANDRZEJ WARYCH: Trudno mu odmówić racji. Znam Bernardo Rezende od wielu lat i wiem, że świadomie i odpowiedzialnie prowadzi treningi swojej drużyny. Należy pamiętać, że na Brazylijczykach ciąży presja gospodarza. Poza tym nie mają takiego zespołu jak przed laty. Dla nich to będzie niezwykle trudny turniej. Obserwując systematyczność w polu serwisowym Canarinhos nie ukrywam, że zacząłem się martwić o biało-czerwonych. Potrafili wykonać jedną dobrą zagrywkę, a chwilę później ją psuli. Istotne będzie też to jak poradzimy sobie z przyjęciem. Nie trzeba nikomu mówić, że jest to element, od którego zależy dalsza gra. Nie mamy gwiazdy dla której obojętne będzie, czy po drugiej stronie siatki skacze podwójny, czy potrójny blok. Jednym z takich wyjątkowych zawodników, który potrafił zaatakować z każdej posłanej do niego piłki był Ivan Miljković.
Zgodzi się chyba pan ze mną, że Polacy mieli szczęście podczas podziału na grupy igrzysk olimpijskich. Polska grupa jest zdecydowanie łatwiejsza, niż ta w której grają gospodarze, Amerykanie czy Włosi.
ANDRZEJ WARYCH: Oczywiście, że tak. Dla nas było to szczęśliwe losowanie. Układ gier również jest bardzo korzystny, chociażby z tego względu, że zaczynamy rywalizację z Egiptem, teoretycznie z jedną najsłabszych drużyn w grupie. Schody zaczną się przy ćwierćfinale. W związku z tym, najlepiej jest zająć czołowe miejsce w swojej grupie, aby w kolejnym etapie rywalizacji trafić na teoretycznie słabszego przeciwnika. Choć należy pamiętać, że nawet ten czwarty zespół wbrew pozorom nie będzie łatwy. Najważniejsze, żeby nasi reprezentanci potrafili stanowić zespół. To będzie klucz do sukcesu.
Na koniec chcę pana zapytać o faworytów tegorocznych igrzysk olimpijskich. Chyba niezmiennie w tym gronie możemy wymienić Brazylię, Polskę, Rosję i Stany Zjednoczone?
ANDRZEJ WARYCH: Trudno mówić o czarnym koniu turnieju. Osobiście jestem bardzo ciekawy jak poradzą sobie Rosjanie. Też nie mają łatwego zadania, bowiem bronią złota wywalczonego cztery lata temu w Londynie. Podobnie jak w przypadku Brazylii nie są już tą samą drużyną. Część zawodników wróciła do kadry po kontuzjach albo dłużej nieobecności. Nie zmienia to faktu, że Władimir Alekno radzi sobie świetnie. Choć wątpię, żeby po raz kolejny zadziwił wszystkich jak cztery lata temu, kiedy w końcówce finałowego spotkania praktycznie przegranego przez Sborną przestawił Muserskiego na atak. Brazylijczycy, którzy stali po drugiej stronie siatki nie wiedzieli, co się dzieje. Wracając do faworytów to zgadzam się z tym, co pani powiedziała, że w tym gronie oczywiście jest Brazylia, Rosja, Polska i Stany Zjednoczone. Amerykanie może nie zaprezentowali się za dobrze w Krakowie, ale ich trener świetnie prowadzi zespół. Wcześnie ogłosił skład reprezentacji na igrzyska olimpijskie, co pozwoliło im spokojnie zgrać drużynę. To będzie naprawdę silny zespół i przeciwnik.