Apetyty Asseco Resovii na tytuł
Final Four Ligi Mistrzów, którego organizatorem w Krakowie jest Asseco Resovia, ma szanse obejrzeć blisko 15 tys widzów, co będzie rekordowym wynikiem w historii FF LM. Czy również pod względem sportowym turniej zakończy się sukcesem ekipy z Rzeszowa?
- Zrobimy wszystko aby zagrać jak najlepiej. Nikt z nas jednak nie obieca, że wygramy ten turniej, w którym zagrają cztery najlepsze zespoły w tym sezonie i każdy ma takie same szanse na zwycięstwo. Liczymy na wsparcie kibiców i ich wiarę w nas do końca, żeby się nie poddawali i nie zwątpili w nas, mimo, że różnie w tym sezonie nam szło - mówi Andrzej Kowal trener Asseco Resovii i dodaje. - Najważniejsze to zagrać dobrze, żebyśmy nawet w przypadku przegranej nie mogli sobie po meczu zarzucić, że nie daliśmy z siebie maksimum – stwierdza szkoleniowiec ekipy z Rzeszowa, która znalazła się w gronie zespołów mających już na koncie sukcesy w Lidze Mistrzów.
Zenit bierze wszystko?
Głównym faworytem do tytułu jest Zenit Kazań, który w tym roku ma szansę zdobyć wszystko. Ekipa ze stolicy Tatarstanu przed kilkoma tygodniami zapewniła sobie już trzeci z rzędu a ósmy w szesnastoletniej historii klubu tytuł mistrzowski i mogła w spokoju przygotowywać się do Final Four. Również Asseco Resovia miała czas na spokojnie przygotowania podczas pięciodniowego zgrupowania w Arłamowie. Przed rokiem w tym samym miejscu resoviacy przebywali przed FF LM w Berlinie, który zakończyli srebrnym medalem. - Byliśmy troszeczkę odizolowani od tego życia zewnętrznego, a to naprawdę pozwala chłopakom lepiej skupić się na treningach. Obowiązki rodzinne też są gdzieś z boku i to pozwala się nam lepiej przygotować, potrenować, a po wysiłku zregenerować. Myślę, że z pobytu w Arłamowie wyciągamy same korzyści. Jeśli to później będzie miało przełożenie na tak dobry turniej, jak był w ub. roku w Berlinie, czy finały MP, to tym bardziej będziemy zdania, że warto tam przyjeżdżać – dodaje trener Kowal, który po raz czwarty poprowadzi zespół z Rzeszowa w finale europejskich pucharów. - Tak naprawdę, to liczy się tylko Liga Mistrzów i wszyscy się na tym skupiają, bo to są najbardziej prestiżowe rozgrywki. Finał CEV też jest dobrym ociągnięciem, ale nic jednak nie przebije finału Ligi Mistrzów. Fajnie, że idziemy stopniowo jakąś tam drogą od tych najmniej ważnych pucharów po LM – mówi szkoleniowiec mistrzów Polski.
Kiepskie nastroje u Włochów
Z marszu do krakowskiego turnieju przystąpią włoskie zespoły, w których nastroje nie są najlepsze. Zarówno Trentino Diatec, jak i najlepsza drużyna rundy zasadniczej w Serie A (bilans 20-2) Cucine Lube Civitanova w środę przegrały po raz drugi swoje mecze półfinałowe fazy play-off (gra się do 3 zwycięstw) i są o krok od wyeliminowania. - Oglądałem ćwierćfinałowe pojedynki LM Civitanowy z Halbankiem i Trento z Biełgorodem i zdecydowanie lepszy poziom był w tym pierwszym pojedynku. Trento też jednak gra bardzo dobrą siatkówkę. Zdecydowanie rozczarował mnie Biełgorod, bo obserwując fragmenty z ligi rosyjskiej wiem, że oni grają na dużo wyższym poziomie. Natomiast w tych meczach z Trento prezentowali bardzo słabą siatkówkę i nic dziwnego, że odpadli. Wydaje mi się, że we włoskim półfinale nieco wyżej stoją notowania Civitanovy – analizuje grę rywali trener Kowal, w którego zespole pojawił się nowy duch po sensacyjnym rozstrzygnięciu z meczu PGE Skry z BBTS-em Bielsko-Biała.
Nowy duch
- Na pewno tak – mówi szkoleniowiec mistrzów Polski. - Każdy z nas czekał z niecierpliwością na to spotkanie. Wiadomo było, że nasze szanse na grę w finale są nikłe, ale zawsze są jak się ostatni mecz jeszcze nie zakończy. Radość chłopaków po tym secie wygranym przez Bielsko była ogromna. Wszyscy się teraz skupiają na tym jednym secie, ale o tym wszystkim i tak zdecydował cały sezon. Gdyby te mecze rozgrywały się o jednej porze i w jednym czasie, to takiego napięcia pewnie by nie było. Na pewno była to duża niespodzianka, bo Skra miała wszystko w swoich rękach, tak jak my trzy kolejki wstecz. Teraz jednak przede wszystkim koncentrujemy się na pierwszym meczu z Zenitem i chcemy go wygrać. Rywal jest faworytem, ale wcale nie uważam, że stoimy na straconej pozycji. Wszystko zależy od okoliczności – mówi Kowal, którego zespół będzie dopingować ponad 13 tys widzów.
Bilety wciąż w sprzedaży
Kibice Cucine Lube Civitanova zakupili 290 biletów, fani Trento 220, a Zenitu 180. W sprzedaży internetowowej (www.kupbilet.pl) jest jeszcze około 1500 wejściówek (jest możliowść zakupu na pojedyncze dni), które od soboty będą już tylko dostępne w kasach Tauron Areny.
Terminarz Final Four LM
16 kwietnia
Oficjalna ceremonia otwarcia (godz. 15.30)
Półfinały
Asseco Resovia – Zenit Kazań (16.30)
Trentino Diatec - Cucine Lube Civitanova (19.30)
17 kwietnia
Mecz o 3 miejsce (14.45)
Finał (18)