Arkas wygrał mecz, złotego seta i awansował
PGE Skra Bełchatów przegrała z Arkasem Izmir 2:3 (14:25, 25:21, 22:25, 25:18, 18:20) w rewanżowym meczu I rundy play-off Ligi Mistrzów. Rywale zwyciężając 3:2 odrobili straty z pierwszego spotkania. Następnie wygrali złotego seta 15:12 i awansowali do II rundy.
- To nie będzie łatwy mecz, Turcy podejmą walkę i nie odpuszczą aż do końca – mówił przed spotkaniem trener PGE Skry Jacek Nawrocki i szybko okazało się, że ma rację. O pierwszy czas prosił już po rozegraniu siedmiu piłek, gdy goście prowadzili 5:2, a potem wcale nie było lepiej. Gdy kończył się pierwszy set, w którym zespół Glenna Hoaga dominował w każdym elemencie, na boisku byli już Paweł Woicki, Michał Winiarski i Konstantin Cupkovic, którzy spotkanie zaczęli na ławce. Nawet ich wejście wiele jednak nie pomogło wobec doskonałej dyspozycji rywali, a zwłaszcza Libermana Agameza, który skończył 6 z 11 ataków.
Od początku drugiego seta na boisko wrócili Mariusz Wlazły i Aleksandar Atanasijević. Serb po zupełnie nieudanej pierwszej partii znów zaczął kończyć ataki, problemem PGE Skry nadal były jednak błędy w zagrywce. Po bloku najniższego na boisku Pawła Woickiego na Burutayu Subasim bełchatowianie prowadzili jednak 8:6, a potem 10:6 po dobrych zagrywkach Michała Bąkiewicza, popartych blokiem Mariusza Wlazłego. Lider tureckiej ligi zmniejszył straty od 22:21, ale wtedy znów dał znać o sobie znacznie lepszy w tym secie Atanasijević i… Woicki, który znów popisał się świetnym blokiem, który ostatecznie podłamał gości.
W trzecim secie gracze z Izmiru zapomnieli jednak o niepowodzeniach. Dalej w ataku szalał Liberman Agamez, który wcześniej sam wykonywał więcej ataków niż wszyscy jego koledzy z drużyny razem wzięci. Mylił się rzadko, a tymczasem skuteczność znów zatracił Atanasijević. Dobra dyspozycja Mariusza Wlazłego nie wystarczyła, by wyjść na prowadzenie w meczu. Udało się zmniejszyć straty z 15:20 na 21:22, ale to Arkas prowadził za kilka chwil 2:1 w setach.
Nie minęło pół godziny, gdy PGE Skra odrobiła straty. Wynik 2:2 oznaczał, że bełchatowianie mają „dwa życia”: by awansować musieli wygrać tie-break w meczu lub późniejszego złotego seta. Arkas nie mógł sobie pozwolić na żaden błąd i tej presji gracze z Izmiru początkowo wyraźnie nie wytrzymymali. Bełchatowianie szybko objęli prowadzenie 6:2, ale potem przewagę stracili (11:11). Zmarnowali 3 piłki meczowe i musieli walczyć o awans w złotym secie. Niestety, znów okazali się słabsi od Arkasu.
PGE Skra nie zagra więc w gronie 7 najlepszych drużyn Europy. W walce o wejście do Final Four w Omsku Arkas zmierzy się z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
PGE Skra Bełchatów – Arkas Izmir 2:3 (14:25, 25:21, 22:25, 25:18, 18:20)
W pierwszym meczu: 3:1. Złoty set: 12:15. Awans: Arkas
PGE Skra: Boninfante, Wlazły, Pliński, Atanasijević, Bąkiewicz, Kooistra, Zatorski (libero) oraz Woicki, Cupkovic, Winiarski, Kłos, Muzaj. Trener: Jacek Nawrocki. Arkas: Hansen, Perrin, Duff, Agamez, Subasi, Simac, Yesilbudak (libero) oraz Ramazanoglu, Gok, Bravo. Trener: Glenn Hoag.