Artur Szalpuk: chcieliśmy zmazać plamę
Po niespodziewanej porażce w ostatnim meczu wyjazdowym z Bielsko – Biała, AZS Politechnika Warszawska mogła zapisać na swoim koncie punkty z wygranej. Inżynierowie pokonali w dzisiejszym meczu ekipę z Częstochowy 3:0 (25:19, 25:20, 29:27).
plusliga.pl: To wasze drugie zwycięstwo w tym sezonie… Jak Pan oceni ten pojedynek?
Artur Szalpuk: Chcieliśmy zmazać plamę po ostatnim meczu wyjazdowym i pokazać, że potrafimy walczyć. Ta przegrana z BBTS negatywnie się na nas odbiła, a także na naszej opinii wśród innych drużyn. Słyszałem już głosy, że wcale nie jesteśmy mocną drużyną, że możemy być takimi chłopcami do bicia. Udowodniliśmy jednak, że tak nie jest i bardzo się cieszymy, że po porażce w słabym stylu potrafiliśmy się podnieść i wydaje mi się, że zagraliśmy przyzwoite spotkanie.
- Czy ostatnia przegrana nie pokazała, że nie jesteście jeszcze w optymalnej formie?
- Ciężko mi się na ten temat wypowiadać, ponieważ pierwszy raz tak ciężko pracowałem. Czy to jest nasza optymalna forma? Myślę, że to był bardziej brak odpowiedniego zaangażowania w tamten mecz. Wiadomo, że chcieliśmy wygrać, ale jednak w niektórych akcjach graliśmy na pół gwizdka. Nie każdy szedł za piłką do końca, mówiąc sobie, że następną skończymy. Chyba to nas zgubiło w tamtym pojedynku.
- Czy tworzycie już zgraną ekipę?
- Myślę, że na boisku i poza nim - to widać. Przynajmniej w dzisiejszym meczu, bo może w ostatnim spotkaniu wyjazdowym to nie było aż tak zauważalne. Panuje pomiędzy nami super atmosfera. Wiadomo, nie wszyscy muszą się lubić, ale każdy wzajemnie się szanuje i to jest najważniejsze.
- Trener Jakub Bednaruk obdarzył Pana sporym kredytem zaufania. Czuje Pan presję z tego powodu?
- Na początku trochę czułem, teraz już nie. Powoli do tego przywykłem. Kuba jest szalony (uśmiech) - postawił na osiemnastolatka. Kto inny by się odważył? Tylko trener Robert Prygiel zrobił to jeszcze w ekipie z Radomia. Tak jak mówiłem, jest to dosyć szalone, ale nie odczuwam z tego powodu presji.
- Challenge Cup wraca do Warszawy… Już 5. listopada rozegracie pierwsze spotkanie. Czy finał jest do powtórzenia?
- Nie wybiegam aż tak daleko w przyszłość. Myślę o każdym kolejnym meczu i o tym, żeby go wygrać. Jeżeli będziemy się dobrze prezentować na parkiecie i walczyć, tak jak w dzisiejszym meczu, a się nie uda - to trudno. Chcemy się bawić grą, a jaki to skutek przyniesie w przyszłości - to zobaczymy dopiero w kwietniu albo maju.
- Jakie nadzieje wiąże Pan z Politechniką w tym sezonie?
- Dotyczące mojej osoby – chcę się cały czas rozwijać i iść do przodu siatkarsko, a dotyczące drużyny – chyba żeby każdy zawodnik także miał taką możliwość.