Asseco Resovia - Cerrad Czarni 3:2
Asseco Resovia Rzeszów zwyciężyła na własnym boisku z Cerradem Czarni Radom 3:2 (23:25, 26:24, 19:25, 25:14, 15:12). MVP: Piotr Nowakowski.
Rzeszowianie tym razem rozpoczęli pojedynek z Lotmanem i Ivovicem na przyjęciu, przyjezdni natomiast wybiegli na boisko z Mikko Oivanenem w ataku. Pierwsze minuty rywalizacji przyniosły twardy bój punkt za punkt (8:7). Dopiero po drugim czasie technicznym Czarni złapali podwójnym blokiem Jochena Schoepsa i odskoczyli na dwa oczka (17:19), a przy zagrywce Michała Kędzierskiego jeszcze powiększyli prowadzenie (19:22). Resoviacy zdołali odrobić straty, głównie za sprawą doskonałej gry na siatce (po 23). Zaciętą końcówkę asem serwisowym rozstrzygnął Wojciech Żaliński.
W drugiej części meczu miejscowi wciąż czujnie grali na siatce (pojedynczym blokiem na Danielu Pliński popisał się Piotr Nowakowski), byli też skuteczni w ataku (11:8). Gdy goście odrobili straty (11:11), trener Kowal zdecydował się na zmiany w składzie - za Marko Ivovica posłał do boju Rafała Buszka, a za Dawida Dryję - Russella Holmesa. Chwilę później w polu gry pojawił się także Nikołaj Penczew, który zameldował się punktowym serwisem (16:14). W decydującej fazie seta radomianie, po ataku Schoepsa w antenkę wyrównali wynik (22:22), ale tym razem gospodarze nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa.
Kolejna odsłona rozpoczęła się identycznie, jak dwie poprzednie - od zaciętej, wyrównanej walki (10:10). Przy kłopotach rzeszowian z przyjęciem zagrywki, przyjezdni zbudowali trzypunktowy dystans (14:17) i choć siatkarze Andrzeja Kowala mieli kilka dogodnych okazji do zniwelowania różnicy punktowej (m.in. przy wyniku 17:18 Fabian Drzyzga wystawił piłkę na drugą stronę siatki), nie zdołali wykorzystać żadnej z nich. Po drugiej stronie boiska bardzo dobre zawody rozgrywał Daniel Pliński, który był współautorem bloku dającego Cerradowi prowadzenie w meczu.
Początek 4. partii przyniósł świetną grę blokiem gospodarzy, uwieńczoną prowadzeniem na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Goście próbowali odrabiać straty, ale coraz częściej mylili się w ataku. Z akcji na akcję gasł Oivanen, którego przy rezultacie 14:9 zmienił Bartłomiej Bołądź. Trener Prygiel próbował zmienić obraz gry dokonując kolejnych roszad w składzie (za Westphala wszedł Wachnik, a za Żalińskiego - Gutkowski), ale jego podopieczni w końcówce tej fazy rywalizacji byli całkowicie bezradni.
Znacznie lepiej rozpoczęli „set prawdy”, w którym wrócili do wyjściowego składu - 2:4, ale wicemistrzowie Polski szybko doprowadzili do remisu, w sporej mierze za sprawą skutecznych zbić Penczewa. Zażarta walka o każdą piłkę trwała już do końca, a rozstrzygnął ją niezwykle skuteczny w tie breaku Nikołaj Penczew, wykorzystując kontratak.