Asseco Resovia coraz bliżej brązu
Asseco Resovia Rzeszów pokonała Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:16, 25:22, 26:24) w drugim meczu o brązowy medal PlusLigi. Stan rywalizacji do trzech zwycięstw 2-0. MVP meczu Matej Cernic. Najbliższy mecz 18.04. w Częstochowie (godz. 18).
W czwartkowym pojedynku przewaga gospodarzy nie podlegała już dyskusji. W pierwszych dwóch setach niemal znokautowali akademików, przewyższając ich w każdym elemencie. – Ten pierwszy mecz był dla nas dużo cięższy ponieważ wszyscy mieliśmy jeszcze w głowach przegrane pojedynki z ZAKSĄ – mówi szkoleniowiec Asseco Resovii, Ljubo Travica. - Dzisiaj to wszystko wyglądało już zupełnie inaczej. Byliśmy bardzo mocno skoncentrowani, zrobiliśmy o wiele mniej błędów niż w poprzednim meczu – dodaje trener zespołu z Rzeszowa, który rywalom oddał tylko 15 pkt po błędach własnych, a akademicy resoviakom aż 25. – Zrobiliśmy o sto procent więcej błędów w trzech setach niż wczoraj w pięciu – mówi trener Tytana AZS, Marek Kardos i dodaje. - Nie można tak grać. Prezentowaliśmy się w miarę dobrze w dwóch ostatnich setach i jeśli byśmy zrobili o połowę mniej błędów, to byłaby szansa wygrać te partie w końcówkach, a wtedy wynik byłby sprawą otwartą - mówi szkoleniowiec zespołu spod Jasnej Góry.
Częstochowianie tuż przed III setem, najlepszym w ich wykonaniu stracili Michała Dębca, który nabawił się kontuzji kolana. Jego miejsce w żółtej kamizelce oznaczającej libero zajął Dawid Murek. - Próbujemy coś zmieniać, ale nie wychodzi. Nie wiem, czy nie za późno jest to wszystko robione – mówi kapitan Tytana AZS. Jego zespół przez niemal całego III seta nieznacznie prowadził do stanu 21:22, ale po chwili już przegrywał 24:22. Goście zdołali jeszcze obronić dwie piłki meczowe, ale ostatnie słowo należało już do gospodarzy. - Najbardziej to żałujemy tego środowego meczu. Wydawało się, że kontrolowaliśmy sytuację, ale przegraliśmy. Szkoda, bo mogło być 1-1 i byłoby ciekawie - mówił Dawid Murek i dodaje. - Dziś przegraliśmy 0:3, ale Resovia nie zagrała żadnych rewelacji. Nie poddajemy się jednak. Będziemy walczyć do końca. To byłoby coś fajnego, gdybyśmy w Czestochowie wyrównali stan rywalizacji – kończy Murek.
Powrót do listy