Asseco Resovia - Delecta 1:3
Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Delectą Bydgoszcz 1:3 (25:23, 22:25, 17:25, 14:25) w meczu kończącym ósmą kolejkę PlusLigi. MVP meczu został Martin Sopko.
- Ten mecz przegraliśmy pod koniec I seta - opisuje trener Asseco Resovii, Ljubo Travica. - Przed długi jego czas graliśmy bardzo dobrze, ale później coś się zacięło i w następnych byliśmy już zupełnie inną drużyna. Nie wiem dlaczego tak się stało. Nie było walki z naszej strony. To jest niepokojące, bo na treningach wszystko wygląda bardzo dobrze, a na meczu tylko przez pewien czas - mówi szkoleniowiec drużyny, w której w niedzielnym meczu regularnie zawodzili wszyscy, a najbardziej ci, od których oczekuje się w tym sezonie najwięcej, czyli największe zagraniczne gwiazdy. - I tutaj musimy znaleźć jakieś rozwiązanie - mówi Travica. - Matej Cernic potrzebuje jeszcze treningów, żeby pokazać w pełni to, co potrafi. Na razie nie jest sobą. Nie wiem co się dzieje z Grozerem, który nie gra tego, czego oczekujemy od niego. Mamy na pewno nad czym myśleć i o czym rozmawiać - dodaje trener ekipy Asseco Resovii, która z seta na set spisywała się coraz gorzej. Na nic zdawały się zmiany, bo nikt nie był w stanie pociągnąć zespołu do walki.
- To nie był nasz dzień - twierdzi Ryan Miller i dodaje. - Czasami takie słabe mecze, gdzie nic nie idzie, zdarzają się. Już pod koniec pierwszego seta, w którym graliśmy dość dobrze, daliśmy Bydgoszczy znaleźć swój rytm gry i odzyskać pewność siebie. Z kolei my tę pewność siebie traciliśmy z każdą kolejną akcją. Odczuwamy duże rozczarowanie, bo wiedzieliśmy, że to było bardzo ważne spotkanie dla nas. Szukaliśmy różnych rozwiązań na boisku, ale nie potrafiliśmy znaleźć tej recepty na sukces. Nic nam właściwie nie wychodziło. Nie możemy jednak załamywać się tą porażką. Wciąż wiele meczów przed nami. Tempo spotkań jest bardzo szybkie - kończy Millar.
Gra gospodarzy przypominała walenie głową w mur (19 punktowych bloków bydgoszczan, z czego 9 Andrzeja Wrony, przy tylko 8 rywali). - Świetna gra blokiem i asekuracja, to był chyba klucz do sukcesu w Rzeszowie - mówi środkowy Delecty, Wojciech Jurkiewicz, a Stanisław Pieczonka dodaje. - Graliśmy bardzo dobrze i niekoniecznie tylko na siłę. Staraliśmy się szanować piłkę, a przy tym dobrze spisywaliśmy się w asekuracji ataku i obronie i to dało efekt. Na pewno Resovia nie grała tego, na co ją stać, ale my też swoją postawą nie pozwoliliśmy im rozwinąć skrzydeł - mówi Stanisław Pieczonka, który z powodzeniem zastąpił już w I secie słabo dysponowanego lidera Delecty, Fina Antti Siltalę.
- Naszą siłą jest zespół. Każdy kto wchodzi na boisko coś wnosi. Dziś akurat to byłem ja, z czego się bardzo cieszę, bo przecież kawał czasu spędziłem w Rzeszowie. Zresztą odkąd gram w Delekcie, to zawsze z Podpromia wywozimy jakieś punkty, a ostatnio regularnie po trzy - mówi z uśmiechem Pieczonka.
Nie do śmiechu było natomiast kapitanowi ekipy z Rzeszowa. - Mieliśmy problemy z własnym atakiem, czy to w pierwszej akcji, czy w kontrze - mówi Tomasz Józefacki - .Gdy nie zdobywa się punktów w pierwszej akcji, to ciężko się gra. Musimy ze sobą porozmawiać i wyjaśnić sobie parę spraw. Co czujemy w takich momentach jak dziś i co trzeba zrobić, żeby to odwrócić, żeby takie spotkanie jak dzisiaj już się nie powtórzyło - kończy kapitan Asseco Resovii.