Asseco Resovia - Fart 3:1
Asseco Resovia nie bez problemów pokonała Farta Kielce 3:1 (25:18, 17:25, 25:13, 25:22). MVP meczu wybrany został atakujący ekipy gospodarzy Georgy Grozer.
- Najważniejsze są trzy punkty - mówi środkowy Asseco Resovii, Łukasz Perłowski i dodaje. - Ciężko się gra w takich meczach. W I secie wyszliśmy mocno skoncentrowani i wygraliśmy pewnie. W II już na początku popełniliśmy kilka błędów i chłopakom z Kielc nagle zaczęło wychodzić wszystko, dostali wiatr w żagle, a nam ciężko było odrabiać straty. Dopiero gdy w III secie wróciła należyta koncentracja to i nasza gra wyglądała inaczej. Po takim meczu możemy się tylko cieszyć z trzech punktów - stwierdza Perłowski. Resoviacy nie ukrywają, że liczyli na dużo łatwiejszą przeprawę z beniaminkiem PlusLigi, który w Rzeszowie dał się im mocno we znaki i miał swoje szanse na doprowadzenie do tie-breaku. - Dlatego ciężko powiedzieć, że dobrze wypadliśmy, bo z grającą dziś naprawdę bardzo przeciętnie Resovią mogliśmy śmiało zdobyć punkcik. Niestety nie potrafiliśmy tego wykorzystać, a wpłynęło na to brak ogrania i zbyt duża liczba błędów z naszej strony. Szkoda, bo szansa naprawdę była - mówi środkowy Farta, Robert Szczerbaniuk, a rozgrywający Michał Kozłowski, który zastąpił na boisku Macieja Dobrowolskiego (w środę skręcił kostkę) dodaje. - Popełniliśmy kilka szkolnych błędów w czwartym secie, które zaważyły na tym, że przegraliśmy i wyjeżdżamy bez punktu, który był realny.
Na początku IV seta zespół z Kielc wygrywał 9:6, ale po chwili szybko roztrwonił przewagę. Siatkarze beniaminka PlusLigi potrafili jeszcze zniwelować straty i doprowadzić do remisu 17:17, ale ostatnie słowo należało już do gospodarzy, których znów nie oszczędzają kontuzje. Pod dużym znakiem zapytania stał występ Gyorgy Grozera. Niemiec na jednym z treningów mocno naciągnął sobie mięsień łydki. Ostatecznie po przedmeczowej rozgrzewce czuł się na siłach żeby zagrać. Atakujący Asseco Resovii mimo, że nie był aż tak mocno eksploatowany jak w poprzednich meczach, często jednak łapał się za nogę. Z powodu urazu mięśni pleców do końca meczu nie dotrwał natomiast Michał Baranowicz, którego z powodzeniem zastąpił na rozegraniu Ivan Ilić, choć w jego poczynaniach jeszcze widoczna jest długa przerwa spowodowana kontuzją. - Jedyną rzeczą, z której możemy się cieszyć po tym spotkaniu to to, że zdobyliśmy trzy punkty - mówi trener gospodarzy, Ljubo Travica i dodaje. - Od dwóch dni powtarzałem zawodnikom, by podeszli do tego pojedynku maksymalnie skoncentrowani, gdyż rywala nie wolno nam zlekceważyć. Wszystko było w porządku w pierwszym secie. W kolejnym moi zawodnicy chyba już pomyśleli, że mecz się sam wygra, a walczyć trzeba do ostatniej piłki. To dopiero pokazali w III i IV secie. Popełniamy za dużo błędów, które leżą nie tylko po stronie taktycznej czy technicznej zawodników, ale najbardziej w ich głowach - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii.
Mimo porażki kielczanie z podniesioną głową wyjechali z Rzeszowa. - Na pewno cieszymy się, że podjęliśmy walkę i mam nadzieję, że z meczu na mecz nasza gra będzie wyglądała jeszcze lepiej - mówi trener Farta, Dariusz Daszkiewicz. - Szkoda, że w IV secie popełniliśmy kilka błędów bo gdyby nie one, to być może doprowadzilibyśmy do tie-breaka. Myślę, że naszym największym problemem był atak i piłki sytuacyjne - kończy szkoleniowiec beniaminka z Kielc.