Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel 3-0
Wicemistrz Polski, Asseco Resovia pokonała brązowego medalistę ub. sezonu Jastrzębski Węgiel 3-0 (25:22, 25:21, 27:25). MVP meczu wybrano Aleha Achrema. - Najważniejsze jest zwycięstwo, bo do naszej gry można mieć zastrzeżenia. Ze swojej postawy też nie mogę być tak do końca zadowolny - stwierdził białoruski przyjmujący Asseco Resovii.
Mecz dwóch pretendentów do złotego medalu nie był aż tak jednostronnym widowiskiem jak by sugerował końcowy rezultat. - Byliśmy dla Resovii równorzędnym przeciwnikiem. Dwie udane akcje w obronie, jeden blok i mecz mógł wyglądać zupełnie inaczej. Chwilami byliśmy od gospodarzy lepsi, ale to oni mieli więcej szczęścia, no i wykorzystali atut własnej hali - mówił Sebastian Pęcherz. Przebieg pierwszej partii nie wskazywał na to, że mecz ten może potrwać tylko trzy sety. Siatkarze z Jastrzębia bardzo dobrze czytali grę rywala, który regularnie na skrzydłach musiał radzić sobie z podwójnym blokiem. - Ciężko nam szło ale rozkręcaliśmy się z czasem - mówi Achrem. W końcówce ciężar gry w ataku (67 proc.) wziął na siebie Mikko Oivanen i rywale byli już bezradni. - Z naszej strony było za błędów bo gra Resovii niczym nas specjalnie nie zaskoczyła. Grali to na co byliśmy przygotowani i do pewnego momentu wszystko układało się po naszej myśli. Niestety w końcówce sami za bardzo się pogubiliśmy - stwierdza środkowy Jastrzębskiego Węgla, Adam Nowik.
II set od samego początku przebiegał pod dyktando resoviaków, którzy raz za razem punktowali rywala. Największa gwiazda Jastrzębskiego Węgla, Paweł Abramov miała ogromne problemy zwłaszcza z wykończeniem ataku. - Zagrałem słaby mecz i trener słusznie mnie zmienił. Resovia była dziś lepsza, choć szanse na zmianę losów była. Szkoda, że znów przegrywamy w końcówkach podobnie jak było w ostatnim naszym meczu ze Skrą. Wydaje mi się jednak, że ze Skrą mieliśmy więcej szans na zwycięstwo, a to z prostej przyczyny bo graliśmy dużo lepiej niż tu w Rzeszowie - mówił Abramov. Jego zespół w III secie był na najlepszej drodze do zwycięstwa, ale w końcówce po raz kolejny się pogubił. Mimo prowadzenia 23:20 czy nawet dwóch setboli (23:24, 24:25) nie potrafił przedłużyć meczu. - Powtórzyła się sytuacja jak w meczu ze Skra, kiedy nie potrafiliśmy postawić kropki nad i w końcówkach. Mieliśmy momenty dobrej gry, ale musimy nauczyć się wygrywa końcówki setów. W mojej ocenie Resovia nie jest aż tak mocna jak Skra, która świetnie zagrywa i blokuje i tym bardziej szkoda straconej szansy - stwierdził Benjamin Hardy. Kluczową postacią w końcówce meczu był Brazylijczyk Rafael Redwitz. Rozgrywający Asseco Resovii nie tylko świetnie dyrygował grą zespołu, ale przy stanie 25:25 popisał się dwoma punktowymi blokami. Najpierw w pojedynkę powstrzymał Pęcherza, a chwilę później wespół z Grzybem ponownie zastopował przyjmującego z Jastrzębia. - Z wyniku się cieszę, ale ze stylu naszej gry już nie - mówi rozgrywający Asseco Resovii. - Popełniliśmy sporo błędów, szczególnie w kontrze. Mam również kilka zastrzeżeń co do swojej postawy, bo w paru akcjach mogłem być bardziej precyzyjny. W tym III secie nie było u nas tak dobrej koncentracji jak w poprzednich setach. Na szczęście to przeciwnik podał nam rękę, bo chyba chciał za szybko ten mecz wygrać i zaczął popełniać błędy - mówi Redwitz. Inni resoviacy również przyznawali, że poziom ich gry w meczu z Jastrzębskim Węglem nie był najwyższy, ale najważniejsze, że wystarczył do zainkasowania trzech punktów. - To był nieco słabszy mecz niż te poprzednie, sam dziwię się, jak wygraliśmy w III secie bo to nie był efekt naszej nadzwyczajnej gry tylko wykorzystaliśmy błędy rywala - zakończył Mikko Oivanen.