Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel 3:0
Asseco Resovia Rzeszów pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0 (25:21, 25:19, 25:22) w meczu inauguracyjnym osiemnastą i ostatnią kolejkę PlusLigi. MVP Adrian Gontariu.
Zwycięstwem nad Jastrzębskim Węglem zakończyli rundę zasadniczą siatkarze Asseco Resovii. Dla podopiecznych Lorenzo Bernardiego była to już czwarta porażka z rzędu i tuż przed fazą play-off drugi zespół ostatnich klubowych mistrzostw świata jest daleki od swojej optymalnej formy.
Jastrzębianie, którzy w przypadku zwycięstwa w Rzeszowie mieli jeszcze teoretyczne szanse na poprawienie swoje pozycji przed fazą play-off, podczas piątkowego meczu sprawiali wrażenie jakby im na tym tak do końca nie zależało. Z rzadka nawet po udanych akcjach można było zobaczyć na ich twarzach uśmiech. – Brakuje nam trochę tej radości . Widać, że w naszym zespole jest obecnie więcej nerwów niż przyjemności – mówi Paweł Rusek. - Jest więcej nerwów niż przyjemności. Wiadomo, że w trakcie meczów są wzloty i upadki, ale my jakby nie wyciągamy radości z naszej gry i czasami wydaje mi się, że się tym wszystkim nie bawimy. Na pewno jak się przegrywa czwarty mecz z rzędu, to gdzieś ten spokój ucieka i są nerwowe momenty. Jeśli w kolejnych spotkaniach będziemy zachowywać chłodną głowę, to jestem przekonany, że będzie dobrze – dodaje libero Jastrzębskiego Węgla.
Nieco ożywienia wprowadziła sporna sytuacja w III secie przy stanie 15:15, kiedy to po przepychance na środku siatki Tichacka z Holmsem sędziowie wskazali, że piłka dotknęła boiska, choć jastrzębianie uważali, że została prawidłowo podbita. Żywiołowo protestujący Kubiak ukarany został nawet żółtą kartką. To nieco pobudziło ekipę trenera Bernardiego, ale nie na długo. – Nasza gra jeszcze nie wyglądała lepiej niż w ostatnich meczach, choć na treningach można zauważyć już poprawę. Widać, że wszyscy bardzo dużo dają od siebie, ale mi i Michałowi Łasce jeszcze bardzo brakuje rytmu meczowego. Myślę, że dojdziemy do tego momentu, w którym byliśmy dwa miesiące temu i damy radę – mówi kapitan Jastrzębskiego Węgla, Zbigniew Bartman i dodaje. – Na pewno jakiś dołek sportowy u nas jest, bo ostatnie wyniki i gra nie wyglądają za ciekawie. Nie ma jednak załamania psychicznego, bo nie możemy sobie pozwolić na coś takiego na tym etapie rozgrywek. Teraz najważniejsze jest granie i trzeba będzie pokazać charakter na boisku. Zaczyna się etap, w którym nie można będzie już odrobić punktów, jak w trakcie sezonu zasadniczego, tylko albo się wygrywa albo przegrywa i odpada z rywalizacji – stwierdza Bartman.
Resoviacy grając w nieco przemeblowanym składzie (Piotr Nowakowski mecz obserwował z trybun, a tylko na moment na boisku pojawił się Georg Grozer) w końcówce najbardziej zaciętej III partii wykazali więcej opanowania i zakończyli mecz w trzech setach. - Znajdujemy się w mikrocyklu przygotowawczym przed rundą play-off – mówi trener Asseco Resovii, Andrzej Kowal. - Trenujemy nieco ciężej i zawodnicy trochę to pewnie odczuwają. Szeroki skład jest naszym atutem, a dziś szansę gry dostali ci, którzy ostatnio mniej grali. Zmiennicy pokazali się z bardzo dobrej strony i jestem przekonany, że w play-off będzie miało to znaczenie – dodaje trener Kowal, który podkreśla, że mimo ostatnich porażek nie ma co przekreślać zespołu z Jastrzębia. - Na pewno potrzebują jeszcze czasu, żeby ich podstawowi zawodnicy wrócili do swojej normalnej dyspozycji, a wtedy znów będą bardzo groźni.
W ekipie z Rzeszowa z bardzo dobrej strony pokazał się Adrian Gontariu, który rozkręcał się z seta na set. Oprócz skutecznego ataku imponował też punktową zagrywka (4 asy). – Nie robiłem na boisku nic szczególnego. Pokazaliśmy się z dobrej strony jako drużyna. Cieszę się, że mogłem zaprezentować się 5 tysięcznej publiczności i nie zawiodłem – stwierdza rumuński atakujący. Zwycięstwo gospodarzy bardzo ucieszyło obchodzącego w piątek 26. urodziny Grzegorza Kosoka.