Asseco Resovia mierzy w Final Four
Asseco Resovia po raz czwarty w historii zagra w Lidze Mistrzów. Najlepszym wynikiem zespołu z Rzeszowa w tych najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywkach jest awans do 1/6 finału w 2010 i 2014 roku. - Teraz pora na Final Four. Ruszamy z nowymi nadziejami i celami. Dysponujemy takim składem, który na to stać - mówi Bartosz Górski, wiceprezes Asseco Resovii.
Wicemistrzowie Polski rozgrywki Ligi Mistrzów zaczną od pojedynku w hali na Podpromiu z dobrze znaną w Rzeszowie Budvą (Czarnogórcy w ub. sezonie dwukrotnie ograli resoviaków). Rywalami resoviaków w grupie C będą też mistrz Słowenii ACH Volley Lublana oraz mistrz Niemiec Berlin Recycling Volleys. Z każdej z grup do play off awansują zwycięzcy, a także sześć najlepszych zespołów z drugich miejsc.
Budvanska Rivijera Budva od kilku lat regularnie wygrywa na krajowym podwórku, ale rozgrywki Ligi Mistrzów (od sześciu lat grają w nich regularnie) poza małymi wyjątkami (m.in. w ub. sezonie czarnogórski zespół awansował do play-off gdzie uległ późniejszemu zwycięzcy LM, ekipie z Biełgorodu), kończy na fazie grupowej. W porównaniu z poprzednim sezonem w Budvie nie pozostało zbyt wielu zawodników. Do Paris Volley odszedł dobrze znany w Rzeszowie Marko Bojić, a włoski rozgrywający Marco Falaschi zasilił szeregi Lotosu Trefla Gdańsk. W styczniu zespół opuścił Vojin Cacić, przechodząc do francuskiego Rennes Volley, ale po sezonie powrócił do Budvy. Pozyskaniem ww. przyjmującego przez pewien czas zainteresowana była Asseco Resovia. Nowymi twarzami mistrza Czarnogóry są m.in. znani z występów w Polsce Kubańczycy Yosleyder Cala (PGE Skra) i Armando Danger (Effector Kielce). Na rozegraniu w Budvie występuje Brazylijczyk, Murilo Radke.
- To może być taka szalona drużyna w pozytywnym znaczeniu, grająca ofensywnie – mówi trener Andrzej Kowal. Skutecznie skrzydła – Cala, Cacić, młody Brazylijczyk na rozegraniu, reprezentacyjny libero i środkowi. To jest naprawdę dobry zespół. W ub. roku wydawało się, że będą teoretycznie słabsi ale wygrali z nami dwa razy. Nie ma co jednak wracać do przeszłości, bo to nie ma znaczenia – mówi szkoleniowiec wicemistrzów Polski i przestrzega przed lekceważeniem przeciwnika.
- Budva czy Berlin to są zespoły, które jak pozwoli się im grać swoją siatkówkę to są bardzo groźne – mówi Kowal i dodaje. - Siatkówka jest tak wyrównaną grą, że naprawdę nazwy zespołów mają drugorzędne znaczenie. Jeśli pozwoli się przeciwnikowi rozkręcić to z teoretycznie najsłabszym rywalem robi się wyrównana gra. Nie można absolutnie podchodzić do rywala, że ktoś słabszy itd. – stwierdza szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
- Nie ma dziś łatwych grup. Każdego rywala trzeba szanować i tamten rok nam pokazał, że z wspomnianą drużyną z Budvy nie było nam tak łatwo – mówi Marek Panek prezes Asseco Resovii. - Nie lekceważymy nikogo. To są drużyny, które osiągnęły sukcesy w swoich krajach i z nimi trzeba się liczyć. Oczywiście będziemy chcieli wygrać, a jak będzie, czas pokaże – stwierdza prezes wicemistrzów Polski, którzy podobnie jak w ub. sezonie zamierzają starać się o organizację Final Four LM. -Jeśli uda nam się wyjść z grupy, jeśli będziemy mieć wsparcie od miasta, to będziemy się starać zorganizować Final Four. Nie dlatego, że nie wierzymy w awans naszych siatkarzy. To byłaby nagroda dla naszych kibiców. Taki turniej to też ogromna promocja dla miasta. Organizacyjnie na pewno byśmy podołali - twierdzi wiceprezes Górski,