Asseco Resovia najlepsza po rundzie zasadniczej
W walce o pierwszą lokatę w klasyfikacji rozgrywek PlusLigi Assco Resovia Rzeszów pokonała PGE Skrę Bełchatów 3:1 (23:25, 37:35, 25:23, 25:15). MVP spotkania został wybrany Fabian Drzyzga.
Niespełna 48 godzin od meczu z Cucine Lube Treia bełchatowian czekał kolejny, ciężki pojedynek. Tym razem o prymat w PlusLidze. Hitowy pojedynek lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5. Swoją przewagę zawdzięczali bardzo dobrej zagrywce. Kilka razy zaskoczyli Kacpra Piechockiego. Po przerwie mistrzowie Polski uspokoili grę i doprowadzili do remisu 11:11. Miguel Falasca mógł być zadowolony ze współpracy Nicolasa Uriarte z Facundo Conte, którzy właśnie przedłużyli kontrakty z PGE Skrą na kolejne dwa lata. Dobra gra bełchatowian dała im prowadzenie 16:15 - pierwsze w tym spotkaniu. Obie drużyny przez dłuższy czas grały punkt za punkt. Ten stan rzeczy zmienił Srećko Lisinac, który kontrą ze środka powiększył prowadzenie na 19:17 i… PGE Skra już go nie oddała. Pomimo słabszego początku, to bełchatowianie cieszyli się ze zwycięstwa. W końcówce dobrą skutecznością popisał się Mariusz Wlazły. A ataku PGE Skra miała aż 84% skuteczność.
Drugi set dostarczył ogromną dawkę emocji, zwłaszcza pod koniec. Niemal przez całą partię prowadzili gospodarze, momentami nawet pięcioma punktami, ale w końcu dali się dogonić. Od stanu 23:23 rozpoczęła się szalona walka przy siatce. W grze na przewagi sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Obie drużyny seryjnie marnowały piłki setowe, ale ostatecznie kropkę nad „i” postawili siatkarze Asseco Resovii i wygrali 37:35! Druga partia trwała aż 46 minut. To był kawał dobrej siatkówki. Mecz godny dwóch najlepszych drużyn w Polsce.
Początek trzeciego seta był niemal kopią z dwóch poprzednich. Rzeszowianie znów szybko wyszli na wysokie prowadzenie, tym razem 6:2. Nie do zatrzymania był Nikołaj Penczew, który od początku spotkania imponował niesamowitą skutecznością. Bełchatowianie po raz kolejny musieli gonić rywala i ponownie im się to udało. Po świetnych zagraniach Nicolasa Marechala bełchatowianie doprowadzili do remisu 21:21 i kolejnej emocjonującej końcówki. W niej lepsi okazali się gospodarze, którzy po ataku nieomylnego tego dnia Penczewa wyszli w tym meczu na prowadzenie.
Kolejną partię rzeszowianie rozpoczęli na dużym luzie i wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. PGE Skra popełniała coraz więcej błędów, szczególnie w odbiorze zagrywki Piotra Nowakowskiego. Z każdą minutą Resovia rozpędzała się coraz bardziej, a przy prowadzeniu 13:7 osiągnęli największą przewagę w tym spotkaniu. Do wcześniej chwalonego Penczewa dołączyli Jochen Shoeps i Marko Ivović. Bełchatowianie nie potrafili znaleźć recepty na Resovię i ostatnią partię przegrali aż dziesięcioma punktami.