Asseco Resovia o krok od finału
Asseco Resovia Rzeszów pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:1 (22:25, 25:21, 25:20, 25:18) w trzecim półfinałowym meczu. MVP spotkania został Paweł Woicki. W play off do trzech zwycięstw prowadzi Asseco Resovia 2-1 i jest o krok od awansu do wielkiego finału.
- Jesteśmy na dobrej drodze żeby zakończyć ten półfinał na własna korzyść ale też zdajemy sobie sprawę, że nie jest to wcale taka prosta sprawa - mówi Piotr Łuka, który po dłuższej przerwie z powodzeniem znów pojawił się na boisku. - Musimy wyjść mocno skoncentrowani bo ZAKSA postawi wszystko na jedną kartę. Zapowiada się naprawdę ciężki mecz, ale jesteśmy na to przygotowani - zapewnia przyjmujący Asseco Resovii.Rzeszowianie piątkowy pojedynek rozpoczęli bardzo nerwowo co błyskawicznie wykorzystywali rywale. Świetnie radził sobie Jakub Nowotny (7 pkt), którego dzielnie wspierali Wojciech Kaźmierczak i Terence Martin. Gospodarze mieli nieco problemów z dokładnym przyjęciem zagrywki i później odbijało się to na ataku. Na domiar złego dla rzeszowian już w pierwszym swoim ataku kontuzji baraku (zerwane mięśnie) doznał Łukasz Perłowski. Środkowy Asseco Resovii nie zagra już do końca sezonu. Ekipa trenera Krzysztofa Stelmacha prowadziła już 13:4 i nagle coś się zacięło w ich grze. Resoviacy mozolnie, głównie za sprawą bardzo dobrej gry blokiem (6 pkt) zaczęli odrabiać dystans. Gdy Ihosvany Hernandez zatrzymał atak Michała Ruciak to strata do ZAKSY wynosiła tylko jeden punkt (18:19). Ostatnie słowo należało jednak do gości, którzy po kontrach Novotnego zwycięsko zakończyli seta.
- Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze - opisuje Dan Lewis. - To był prawdziwy nokaut. W II secie też nasza gra nie wyglądała najgorzej. Resovia prowadziła wysoko (7:2, 10:4 - przyp. red) ale ją prawie dogoniliśmy i w pewnym momencie się podłamaliśmy. Nie wiem dlaczego tak się stało - mówi Lewis. W drugim secie z powodu kontuzji kolana boisko opuścić musiał Terence Martin, a na początku trzeciej partii również problemy z kolanem wykluczyły z gry Jakuba Novotnego.
- Najwyraźniej te kontuzje wpłynęły na morale zespołu - mówi Lewis, który zastąpił na boisku swojego rodaka Martina. - Wiadomo jak traci się takich zawodników to gra jest inna. Uważam, że w tej drużynie jest jednak kilku którzy potrafią skutecznie grać. Niestety, po stracie tej dwójki za bardzo się zespół załamał, a tak nie powinno być. Niektórzy z chłopaków zwiesili głowy i nie utrzymali już koncentracji. Szkoda bo jak każdy z nas zagrał by na równym poziomie to można było powalczyć o korzystny wynik - twierdzi Dan Lewis.
Przewaga gospodarzy zarysowała się od drugiego seta, choć rywal mocno naciskał. Pierwszoplanową postacią wśród resoviaków był Bartosz Gawryszewski, który zastąpił na środku siatki kontuzjowanego Łukasza Perłowskiego.
- Ciężki moment jest jak kolega doznaje kontuzji ale udało mi się dobrze wejść w mecz - opisuje Bartosz Gawryszewski. - Zresztą najważniejsza jest wygrana. W każdym elemencie zagraliśmy dobrze. W obu zespołach nie brakowało kontuzji, które w jakimś stopniu pewnie wpłynęły na wynik, ale taki jest sport. Prowadzimy 2-1 ale nie popadamy w hurraoptymizm. Zachowujemy chłodne głowy i nastawiamy się na ciężką walkę w sobotę - zapowiada środkowy Asseco Resovii. Jego vis a vis po drugiej stronie siatki Robert Szczerbaniuk należał do najjaśniejszych punktów ZAKSY (80 proc skuteczność w ataku, 3 bloki) i na jego barkach i Dominika Witczaka leżął ciężar zdobywania punktów wobec kontuzji Jakuba Nowotnego i Terence Martina. - Nie zagraliśmy tego co potrafimy - mówi kapitan ZAKSY. - Dobra gra Resovii od II seta sprawiła, że przegraliśmy. Jeśli nie poprawimy swojego poziomu to jutro może być podobnie. Wyjdziemy z nowym nastawieniem i może to coś zmieni. Na pewno walczymy do końca - stwierdził “Benek”.
Pod dużym znakiem zapytania stoi występ w sobotnim meczu zarówno Jakuba Novotnego jak i Terence Martina, który halę na Podpromiu opuszczał mocno kuśtykając. Zresztą dla Kanadyjczyka Rzeszów w tym sezonie okazuje się pechowym miastem. W rundzie zasadniczej nie zagrał z powodu kontuzji, a teraz nabawił się tutaj kolejnego urazu.
- Bez podstawowego przyjmującego i atakującego ciężko jest nam grać z takim zespołem jakim jest Resovia - mówi Jakub Novotny. - Nie wiem co jest z kolanem Terenca. Badanie USG wykaże, ale mało prawdopodobne by zagrał. Ja w II secie jak spadłem po bloku poczułem ból w kolanie. Mogłem dograć oczywiście do końca ale to nie miało senzu jak bym grał na 50 procent. Z tym kontuzjowanym kolanem gram od 2,5 miesiąca. Czasami było lepiej czasami gorzej ale teraz już nie wytrzymało. Zobaczymy co będzie jutro. Mamy 18 godziny, żeby się pozbierać choć wobec kłopotów zdrowotnych to nie jest wcale taka łatwa sprawa. Będziemy walczyć i łatwo na pewno się nie poddamy. Uważam, że nawet ten skład co grał od II czy III seta ma szanse wygrać w Rzeszowie. Resovia niczym specjalnym nas nie zaskoczyła po prostu my zagraliśmy słabo i do tego te kontuzje, które są największym problemem - kończy czeski atakujący ZAKSY, a Dan Lewis dodaje. - Każdy z nas musi zagrać na równym poziomie przez cały mecz. Utrzymać koncentrację i skupić się na swoje grze a nie patrzeć na boki. Przy takich problemach nie ma się co załamywać. Mamy przecież zmienników, którzy chcą i potrafią dobrze grać. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem w 100 procentach zdrowy, żeby zagrać w ataku na wysokim poziomie ale na pewno nie tylko ja ale każdy z nas jutro musi dać z siebie wszystko, żeby przedłużyć tą rywalizację. Resovia przez cały sezon nie potrafi grać pod presją i często jej nie wytrzymuje. Jeśli się na nich ją wywiera podczas gry i odskoczy na kilka punktów to wówczas pękają - uważa przyjmujący ZAKSY.
Mimo wygranej w szeregach Asseco Resovii, która zaraz po meczu wyjechała do ośrodka w podrzeszowskiej Kielnarowej, nie ma jakiejś ogromnej euforii. - Na pewno w sobotę będzie ciężki mecz bo ZAKSA ma nóż na gardle i albo zagrają usztywnieni albo podziała to na nich mobilizująco - mówi Piotr Łuka, który pokazał się z jak najlepszej strony w piątkowym meczu. - Wszyscy zagrali na dobrym poziomie - mówi. - Przede wszystkim Mikko Oivanen, który w ataku świetnie sobie radził. Mieliśmy obawy bo nie trenował on praktycznie cały tydzień. Miał problemy z plecami ale najwidoczniej ta przerwa mu posłużyła. Cieszę się, że mogłem po dłuższej przerwie się pokazać i pomóc zespołowi. Na pewno nieco na wynik wpłynęły kontuzje dwóch kluczowych zawodników rywala, ale nie ma co się tylko tym zasłaniać. To są pojedynki o najwyższa stawkę i są zmiennicy, którzy powinni prezentować wysoki poziom. Dla ZAKSY brak Martina i Novotnego jest wielką stratą, ale ja nigdy nie tłumaczę się kontuzjami. Nie jest też tak, że wygraliśmy tylko dlatego, że oni nie mogli grać. Owszem było to osłabienia ale nie aż tak kluczowe - kończy Piotr Łuka. Powrót do listy