Asseco Resovia Rzeszów z dwoma zwycięstwami
Asseco Resovia Rzeszów odniosła dwa zwycięstwa w turnieju rozgrywanym w katowickiej hali w Szopienicach. Po jednym meczu wygrały zespoły GKS Katowice i Cuprum Lubin, a MKS Będzin odnotował dwie porażki.
GKS Katowice - Cuprum Lubin 3-2 (25:18, 19:25, 18:25, 25:20, 15:11)
GKS Katowice: Kwasowski, Firlej, Jarosz, Zniszczoł, Nowakowski, Szymański, Ogórek (l) oraz Kohut
Cuprum Lubin: Ferens, Oliveira, Jimenez, Tavares, Gunia, Smoliński, Szymura K. (l) oraz Jakubiszak, Zawalski, Lorenc, Magnuszewski
GKS był bardzo zmotywowany do zakończenia turnieju w OS Szopienice zwycięstwem i zatarcia złego wrażenia po meczu z Asseco Resovią Rzeszów. Z racji urazu pleców Dustina Wattena na pozycji libero zastąpił go w tym spotkaniu Adrian Buchowski. Goście z Lubina co prawda zaczęli mecz od prowadzenia, ale rozpędzona GieKSa raz po raz broniła i punktowała na różne sposoby, co dało jej zasłużoną przewagę czterech punktów na zagrywce Jana Firleja (12:8). Drużyna Marcelo Fronckowiaka zaczęła dobrze odpowiadać przez środek siatki, co zmusiło trenera Grzegorza Słabego do skorzystania z przerwy przy wyniku 18:16 dla naszego Klubu. Wystarczyło wzmocnienie zagrywki do tego, by spokojnie doprowadzić seta do udanego końca (25:18).
Inaczej wyglądał przebieg drugiej partii, w której gracze Cuprum zdołali wykorzystać swoje atuty i najpierw objęli prowadzenie 4:1, by następnie utrzymywać przewagę. GKS nieustannie napierał na rywala, a wyjątkową aktywnością wykazywał się Jakub Szymański oraz środkowi GieKSy. Do tego nasi siatkarze utrzymywali niezłą formę w polu zagrywki (10:12). Błędy w ataku sprawiły, że dogonienie Cuprum stawało się coraz trudniejsze. Ostatecznie gracze gości wygrali 25:19, korzystając ze słabszej ofensywy naszego zespołu i tym samym wyrównali stan meczu. Do nich należał także start trzeciego seta (2:7), głównie za sprawą bardzo dobrej zagrywki. Punkty Oliveiry i Ferensa pozwalały rywalom na kontrolowanie partii, a katowiczanie robili wszystko, co mogli, by znaleźć moment koniecznego przełamania. Niestety to się nie udało i choć GieKSa nieco podgoniła wynik dzięki serwisowi, lubinianie wyszli na prowadzenie w całym spotkaniu (18:25).
Mimo problemów w asekuracji GKS szukał punktu zaczepienia i starał się wykorzystać każdą dogodną okazję do przełamania. Nadzieję w serca wlał efektowny blok Miłosza Zniszczoła (6:7). Podniesienie skuteczności w kontrze dało efekt w postaci wyniku osylującego wokół remisu (12:12) i znacznego uspokojenia poczynań. Drużyna trenera Słabego wiedziała, kiedy należało odpalić największe działa: finisz seta był jej popisem (25:20) i dzieki temu mogliśmy rozgrywać pierwszego tie-breaka w okresie przygotowawczym. W nim po zagrywkach Jakuba Jarosza zaczęliśmy dużo lepiej niż we wcześniejszych partiach (6:3), dlatego gracze Cuprum postarali się o jeszcze jeden zryw, niwelowany przez błędy na zagrywce. Po bloku na Jaroszu dystan punktowy zmalał do dwóch oczek (12:10) i konieczny był czas. Ostatecznie GKS triumfował w całym meczu po nieudanym serwisie Ferensa.
MKS Będzin – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (25:19,20:25, 24:26, 15:25)
MKS Będzin: Sobański, Kalembka, Gawryszewski, Veloso, Faryna, Santana, Gregorowicz (l) oraz Makowski, Bobrowski, Schmidt, Rodrigues, Godlewski
Asseco Resovia Rzeszów: Szerszeń, Drzyzga, Jendryk, Cebulj, Butryn, Tammemaa, Potera (l) oraz Mariański (l), Domagała, Woicki, Taht, Krulicki