Asseco Resovia - Sisley 2:3
Asseco Resovia Rzeszów przegrała z Sisleyem Treviso 2:3 (25:19, 23:25, 25:23, 22:25, 12:15) w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu CEV. Było to wyrównane i stojące na wysokim poziomie spotkanie, które oglądał trener męskiej reprezentacji Polski Andrea Anastasi. Przybył on do Rzeszowa z Warszawy, gdzie dziś na konferencji prasowej podpisał kontrakt na prowadzenie kadry biało-czerwonych.
W pierwszym secie słynny włoski zespół został wręcz rozbity przez gospodarzy. Na początku było sporo obustronnie zepsutych zagrywek. Gospodarze prowadzili 8:5, 16:12 i 18:13. Imponował atak rzeszowskiego zespołu, który wyniósł 80 procent. Aleh Achrem skończył wszystkie akcje. Doskonale grał Gyorgy Grozer.
W drugiej partii rzeszowianie popełnili więcej błędów co od razu przełożyło się na wynik. Od stanu 23:23 Aleh Achrem popełnił błąd, a następnie atak Mateja Cernica trafił na pojedynczy blok. W trzecim secie Asseco Resovia przegrywała 4:8, ale pod koniec uzyskała przewagę 24:21. Włosi zdobyli jeszcze dwa punkty, ale ostatnią akcję skończył niezawodny w tym spotkaniu Grozer.
W czwartej partii gospodarze prowadzili 8:6 i 16:15. W końcówce przewagę uzyskał Sisley i kontrolował przebieg gry. W tie breaku cały czas inicjatywę mieli goście m.in. 4:2, 7:5, 12:10.
Poniżej prezentujemy, za stroną internetową klubu, wypowiedzi trenerów i kapitanów obu drużyn z pomeczowej konferencji prasowej.
Tomasz Józefacki (kapitan Asseco Resovii):
- Gratuluję zwycięstwa włoskiemu zespołowi. Było to na pewno bardzo dobre spotkanie, mecz walki, w którym o zwycięstwie decydowały pojedyncze akcje. Różnica między obydwoma zespołami była naprawdę niewielka. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy szansy na zwycięstwo u siebie. Spodziewamy się, że będzie nam bardzo trudno wygrać spotkanie rewanżowe we Włoszech. Niemniej jednak, najgorszym błędem, jaki moglibyśmy zrobić w tym momencie, to stracić wiarę w to, że można wygrać w Belluno. Jeżeli podejdziemy z takim zaangażowaniem i motywacją jak do pierwszego pojedynku w Rzeszowie, a do tego będzie nam bardziej sprzyjało szczęście, to mam nadzieję, że wygramy to spotkanie, jak również złotego seta.
Samuele Papi (kapitan Sisley Treviso):
- To było dla nas bardzo trudne spotkanie, ale takiego się spodziewaliśmy mając świadomość siły Resovii, w której gra kilku znanych i mocnych zawodników. Zwycięstwo przyszło nam z wielkim trudem. Żałujemy, że przegraliśmy trzeciego seta, w którym doprowadziliśmy do zaciętej końcówki i mogliśmy jeszcze bardziej powalczyć. Dobrze jednak, że w czwartym i piątym secie ostatecznie zwyciężyliśmy i odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Myślę, że nasza drużyna pokazała się ogółem z dobrej strony. Mamy nadzieję, że wygramy również spotkanie rewanżowe w Belluno i zagramy o puchar CEV.
Ljubo Travica (trener Asseco Resovii):
- Gratulacje dla drużyny Sisleya. My żałujemy, że ostatecznie przegraliśmy. Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo trudne spotkanie i takie rzeczywiście było, zwłaszcza, że obie drużyny zagrały na dobrym poziomie. O naszej porażce zadecydowały błędy własne, szczególnie w przyjęciu zagrywki, ponieważ oddaliśmy przeciwnikowi aż 11 piłek w tym elemencie. Samuele Papi wspomniał o tym, że zawodnicy Sisleya mogli wygrać trzeciego seta, a my przede wszystkim żałujemy straconej szansy w drugiej partii. Mieliśmy w niej zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a przy naszym ewentualnym prowadzeniu 2-0 mecz mógł się potoczyć zupełnie inaczej. Moi podopieczni w drugiej partii nie trzymali się jednak założeń taktycznych. Szkoda, że przegraliśmy, ale spróbujemy odrobić straty w rewanżu. Skoro Sisley wygrał w naszej hali 3-2, to my również jesteśmy w stanie pokusić się o zwycięstwo we Włoszech i doprowadzić do złotego seta. Oby tylko zawodnicy nie podłamali się psychicznie po tej porażce.
Roberto Piazza (trener Sisley Treviso):
- Musieliśmy zagrać w dzisiejszym meczu na sto procent żeby odnieść zwycięstwo, ponieważ drużyna Asseco Resovii jest bardzo silnym rywalem. W jej składzie gra kilku uznanych i doświadczonych zawodników. Jedynym młodym graczem w pierwszej szóstce jest Michele Baranowicz. Nie można jednak powiedzieć, że to przez niego gospodarze przegrali mecz, bo porażkę poniosła cała drużyna. Zresztą ja też mógłbym zauważyć, że w drugim i trzecim secie moi podopieczni przegrali przez pomyłki popełnione przez bardzo doświadczonych graczy – Alessandro Fei i Roberta Bontje, którzy nie są już młodymi zawodnikami. Spodziewam się, że następny mecz w Belluno będzie równie zacięty, jak ten w Rzeszowie. Według mnie obie drużyny mają w dalszym ciągu po 50 procent szans na awans do finału. Przy tak wyrównanym poziomie jest wielce, że dojdzie do złotego seta, choć ja oczywiście wolałbym, żeby nie było takiej konieczności.