Asseco Resovia w drodze do finału Pucharu CEV
Siatkarze Asseco Resovii w środę pokonując 3-0 ACH Volley Lublana zrobili pierwszy krok w stronę finału Pucharu CEV. W sobotę (godz. 20) zespół z Rzeszowa czeka rewanżowy pojedynek w stolicy Słowenii i jeśli zakończą go zwycięstwem wywalczą awans. W przypadku wygranej ekipy ACH Volley, o grze w finale zadecyduje złoty set (tie-break).
Słoweńcy mimo solidnego lania w pierwszym pojedynku z optymizmem oczekują rewanżu. - W sobotę będzie nowy mecz przed własną publicznością. Mam nadzieję, że pokażemy się z dużo lepszej strony i kto wie, może uda się zaskoczyć przeciwników - mówi kapitan ACH Volley, Andrej Flajs. Słoweńcy w Lidze Mistrzów rozgrywali swoje mecz w mogącej pomieścić ponad 10 tys widzów hali Stożice, w Pucharze CEV grają już w nieco mniejszej hali Tivoli (7 tys). W sobotę obiekt na którym przed dwoma laty w LM grali już siatkarze Asseco Resovii ma zapełnić się po brzegi kibicami. - Wierze w to, że na własnej hali zaprezentujemy się z lepszej strony i pokażemy dobrą siatkówkę. Na pewno naszym atutem będzie doping fanów, którzy wiele razy pomagali nam w trudnych momentach - mówi szkoleniowiec mistrza Słowenii, Igor Kolaković, która prosto po środowym meczu powróciła do Lublany autokarem.
Resoviacy w podróż natomiast wyruszyli w czwartek do Katowic, skąd w piątek rano odlecieli do Słowenii. Mimo efektownego zwycięstwa w ekipie trenera Andrzeja Kowala nie ma ogromnego hurraoptymizmu. - Zwycięstwo jest ważne i cieszy ale tak naprawdę o niczym jednak nie świadczy - mówi szkoleniowiec zespołu z Rzeszowa i dodaje. - Jesteśmy świadomi tego, że przeciwnik nie zagrał w pierwszym meczu na swoim poziomie. Przy własnych kibicach na pewno spiszą się dużo lepiej. Musimy zaryzykować na zagrywce tak jak to miało miejsce w Rzeszowie. Nawet jeśli popełniamy sporo błędów w tym elemencie, to w ostatecznym rozrachunku ryzyko w serwisie się opłaca - stwierdza Kowal.
Zwycięzca z pary ACH Volley Lublana - Asseco Resovia zmierzy się z wygranym z drugiego półfinału: Dynamo Moskwa - Acqua Paradiso Monza. W pierwszym meczu we Włoszech górą byli gospodarze wygrywając 3-2.