Asseco Resovia wróci na podium czy Aluron CMC Warta obroni trzecie miejsce?
W PlusLidze pozostała jeszcze jedna niewiadoma: kto zdobędzie brązowy medal i zapewni sobie grę w Lidze Mistrzów. Czy będzie to Asseco Resovia Rzeszów, która po raz ostatni stanęła na podium w 2016 roku, czy Aluron CMC Warta Zawiercie, trzecia drużyna poprzedniego sezonu.
Asseco Resovia mimo prowadzenia 2:0 w meczu numer cztery w Zawierciu, nie wykorzystała szansy na zamknięcie rywalizacji. Aluron CMC Warta odwróciła losy meczu i wygrała po tie-breaku. - Mam nadzieję, że jest to dobry prognostyk przed piątym spotkaniem. Zawsze dobrze nam się gra w hali na Podpromiu. Pojedynki są tam bardzo równe, może poza tym ostatnim. Jedziemy naładowani pozytywnymi emocjami, bo jednak to my wygraliśmy trzy ostatnie sety i to jest najważniejsze. Jak się to wszystko potoczy? Na pewno łatwiej się pozbierać po zwycięstwie niż po porażce. Teraz trzeba zebrać żołnierzy i zobaczyć, jakie są rany. Mam nadzieję, że w Rzeszowie tych ran będzie więcej - mówił Bartosz Kwolek, przyjmujący drużyna z Zawiercia.
Warta niekomfortowym rywalem dla Resovii
Resoviacy rywalizację o brąz zaczęli od porażki na Podpromiu, ale później wygrali kolejne dwa mecz i byli o krok od kolejnego zwycięstwa. - Wypuściliśmy szansę z rąk, ale trzeba szybko wyciągnąć wnioski i szykować się na ostatni decydujący bój we wtorek- podkreśla Jakub Bucki, atakujący Asseco Resovii. A będący w wysokiej formie Torey DeFalco dodaje:
Zawsze skupiam się na tym, żeby zagrać najlepiej jak potrafię i dać jak najwięcej drużynie, obojętnie jakie zadania są dla mnie przewidziane. Jeśli zespół potrzebuje mnie bardziej w przyjęciu i nie muszę dostawać tak wielu piłek w ataku, to też jestem do tego gotowy i staram się grać jak najlepiej potrafię. Bardzo ważne będzie to, żebyśmy wyszli na boisko skoncentrowani i dobrze przygotowani. Wiemy, że stać nas na bardzo dobrą grę. Zawiercie na pewno jest zespołem, z którym trudno się gra i nie są dla nas komfortowe spotkania.
Oba zespoły w tym sezonie spotkały się już ze sobą sześć razy i bilans jest korzystny dla zawiercian, którzy wygrali cztery razy. - Każdy mecz to jest odrębna historia – twierdzi Piotr Maciąg, prezes Asseco Resovii. - Nie można się poddawać, tylko walczyć do ostatniej piłki, bo można losy meczów odwracać. A o wygranej można myśleć wówczas, gdy ostatnia piłka spadnie na boisko. Damy z siebie wszystko. Mieliśmy pewne problemy zdrowotne we wcześniejszych meczach, ale teraz wszyscy zawodnicy wracają do zdrowia – zapewnia.
Dwóch pamięta medal
W ostatnim meczu na boisku na dłużej pojawił się Klemen Cebulj, który zmagał się z urazem mięśni pleców. – Z moim zdrowiem jest OK. Wróciłem już w pełni do treningów i gry. Wydaje mi się, że mamy wszystkie atuty do wygrania piątego meczu u siebie. Będziemy walczyć o brąz i Ligę Mistrzów – zapowiada słoweński przyjmujący Asseco Resovii, która po raz ostatni przed własną widownią odbierała medale w 24 kwietnia 2016 roku. Wówczas to na Podpromiu rozgrywany był trzeci mecz finałowy, w którym resoviacy musieli uznać wyższość Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Z obecnej kadry Asseco Resovii jednym zawodnikiem, który wówczas odbierał srebrne medale, jest Fabian Drzyzga. Grał też siedzący obecnie na trenerskiej ławce Alek Achrem.
Byłoby to coś wspaniałego zdobyć i świętować medal przed naszymi kibicami, bo przecież ostatni był przed siedmioma laty. Dzięki pierwszemu miejscu po rundzie zasadniczej możemy ten decydujący mecz rozegrać u siebie i na pewno jest to nasz niewielki atut - uważa prezes Asseco Resovii.
Zaś Uroš Kovačević, przyjmujący Aluronu CMC Warty, dodaje: - My wygraliśmy w Rzeszowie, rywale u nas, więc okazuje się, że gra we własnej hali nie ma aż tak dużego znaczenia. Play-offy mają swoją specyfikę – kończy Serb.
Początek ostatniego meczu o brązowy medal we wtorek o godz. 20.30
Powrót do listy