AZS - AZS PW 2:3
AZS Częstochowa przegrał z AZS Politechniką Warszawską 2:3 (21:25, 23:25, 25:17, 25:20, 10:15) w meczu kończącym 16. kolejkę Plusligi. MVP Aleksander Śliwka.
W częstochowskiej drużynie po raz pierwszy w meczu ligowym zagrał Guillaume Samica.
Częstochowianie wyszli na mecz w najbardziej ofensywnym ustawieniu z możliwych – na atak po kontuzji wrócił Michał Kaczyński, a parę przyjmujących tworzyli Guillaume Samica i Bartosz Janeczek. Teoretycznie to obecnie najsilniejsza para na przyjęciu Akademików. Podopieczni trenera Marka Kardosa jednak źle weszli w mecz, zwłaszcza przez problemy z przyjęciem zagrywki warszawskiej drużyny.
Na pierwszej przerwie technicznej częstochowianie przegrywali 6:8, a chwilę później po trzecim bloku na Michale Kaczyńskim – 8:12. Kardos dokonał wówczas zmiany – za Kaczyńskiego wszedł Patryk Napiórkowski – ale strat odrobić się nie udało. A była na to szansa, bo częstochowianie dwukrotnie mieli w górze piłkę na remis, ale niestety dwukrotnie zablokowany został Janeczek.
Przed drugą partią trener AZS przebudował drużynę – Kaczyńskiego zostawił wśród rezerwowych, Janeczka przesunął na pozycję atakującego, a z Samicą na przyjęciu zagrał Rafał Szymura. Choć początek był mało udany, to jednak Akademicy pozbierali się szybko i po pojedynczym bloku Miguela de Amo po raz pierwszy w tym meczu wyszli na prowadzenie 5:4. A chwilę później skutecznie zaatakował Samica, a AZS prowadził już 17:12.
Wtedy zaczął się dramat częstochowskiej drużyny. Stołeczny zespół poprawił przyjęcie i grę w obronie, po czym zaczął odrabiać straty, aż po ataku Michała Filipa doprowadził do remisu 20:20. Przy stanie 23:23 Bartosz Janeczek przy ataku przeszedł linię trzeciego metra, a chwilę później seta zakończył atak w taśmę Artura Udrysa. To był set, którego AZS przegrać nie miał prawa...
Przegrany set nie złamał częstochowian, którzy za wszelką cenę chcieli przełamać fatalną serię i wreszcie wygrać. W dwóch kolejnych partiach drużyna Kardosa zagrała zdecydowanie lepiej, górując nad zespołem z Warszawy. Dwie wyraźnie wygrane partie – do 17 i 20 – poprawienie wskaźników w statystykach, a przede wszystkim odzyskana wiara w sukces – to dawało powody do optymizmu przed tie-breakiem.
Żywiołowy doping częstochowskich kibiców, którzy niesamowicie wsparli drużynę w piątym secie niestety nie pomógł. Rywale szybko odskoczyli na trzy punkty (3:6, 5:8), ale AZS się nie poddał, zmniejszając straty do jednego punktu (7:8). Po chwili znów stołeczny zespół powiększył przewagę (7:12) i pewnie zwyciężył. Gracze Kardosa mieli problemy z ominięciem bloku Politechniki i dopisali do swojego dorobku po tym meczu tylko jeden punkt.