AZS Olsztyn znów z kompletem punktów
W pierwszym pojedynku tego sezonu przed własną publicznością Indykpol AZS Olsztyn pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:1 (25:20, 26:24, 17:25, 34:32). MVP: Grzegorz Szymański.
Zespół z Kędzierzyna-Koźla nadal nie ma szczęścia do hali „Urania”. Przegrywa tam od dwóch sezonów. Ekipa Krzysztofa Stelmacha urasta do rangi czarnego konia rozgrywek, gdyż przed tygodniem pokonała Jastrzębski Węgiel na jego terenie.
Arcydługi pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów o Superpuchar Polski odbił się na dyspozycji naszej drużyny. Zmęczenie i kontuzje spowodowały, że Sebastian Świderski desygnował do gry zmienników.
Pierwsza partia przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy zaczęli odskakiwać po pierwszej przerwie technicznej. Skuteczny w ataku był Grzegorz Szymański, a Wojciech Ferens i Łukasz Wiśniewski nadziali się na blok i akademicy odskoczyli na 17:13. W końcówce gracze AZS-u dorzucili kolejne dwa punktowe bloki i pewnie zwyciężyli.
Twarda walka rozgorzała na parkiecie w drugiej odsłonie. Lepiej rozpoczęli kędzierzynianie. Prowadzili 6:4, a ich przewaga urosła do trzech punktów (13:10), gdy miejscowi popełnili dwa błędy. Podopieczni Krzysztofa Stelmacha szybko odrobili straty, a gdy Rafał Buszek wykorzystał kontrę sami odskoczyli na dwa oczka (19:17). Teraz ZAKSA goniła wynik i doprowadziła do zaciętej końcówki. Niestety przy remisie 24:24 w dwóch ostatnich akcjach kędzierzynianie popełnili błędy i Indykpol prowadził już 2:0.
Trzeci set to dominacja wicemistrzów Polski. Ekipa z Kędzierzyna-Koźla po pierwszej przerwie technicznej zdobyła trzy punkty z rzędu i tę przewagę systematycznie powiększała. Dominik Witczak obił blok rywali. Za moment kontrę na punkt zamienił Dan Lewis, a w kolejnej akcji Kanadyjczyk zablokował rywala i ZAKSA miała już pięć punktów przewagi (19:14). Takiego dystansu siatkarzom z Olsztyna już nie udało się odrobić.
Czwarta odsłona to prawdziwy horror. Od początku trwała przysłowiowa wymiana ciosów. Gdy jeden zespół odskoczył, drugi momentalnie odrobił straty i sytuacja taka powtarzała się po obu stronach siatki. Końcówka rozgrzała kibiców do czerwoności. AZS pierwszy miał meczbola, gdy prowadził 24:22. Goście obronili dwie piłki, a przełamanie nastąpiło, gdy Szymański został zablokowany. Teraz to ZAKSA miała okazję na doprowadzenie do tie-breaku (26:25). Jednak Indykpol grał o trzy punkty i znów wyszedł na prowadzenie. Przy remisie po 32 Piotr Łuka minął blok kędzierzynian, a w ostatniej akcji zablokowany został Witczak i po morderczej walce drużyna z Olsztyna odniosła drugie zwycięstwo w lidze.