AZS Politechnika - AZS UWM 1:3
Goście bez trudu wygrali dwa pierwsze sety 25:18 i 25:19. W trzecim prowadzili 22:17 i m.in. po zagrywkach Radosława Rybaka stracili przewagę i przegrali 28:30. W czwartej było 11:8 dla gospodarzy. Po serwisach Grzegorza Szymańskiego AZS UWM uzyskał przewagę 14:11 i już jej nie oddał.
Początek spotkania był bardzo nerwowy w wykonaniu siatkarzy Politechniki. Niedokładne przyjęcie, nieskuteczność w ataku, liczne nieporozumienia – to wszystko sprawiło, że akademicy z Olsztyna objęli wysokie prowadzenie. Na pierwszą przerwę techniczną, po efektownym ataku Oli Kunnari’ego, olsztynianie, schodzili prowadząc 8:3. Trener warszawiaków, Krzysztof Kowalczyk, chcąc zmienić niekorzystny obraz gry swoich podopiecznych, wprowadził na boisko rozgrywającego Wiktora Położewicza i przyjmującego Andrzeja Skórskiego. Przewaga siatkarzy przyjezdnych była jednak zbyt wysoka, żeby móc odrobić straty. Choć w końcówce seta dwoma asami serwisowymi popisał się jeszcze Rafał Buszek, to jednak partia zdecydowanie należała do zawodników trenera Mariusza Sordyla. Skutecznym atakiem zakończył ją Paweł Siezieniewski. (18:25)
Druga partia miała podobny przebieg jak pierwsza. Od początku to goście narzucili warszawiakom swój rytm, sprawiając im dużo kłopotów zagrywką i skutecznie blokując ich ataki. To pozwoliło olsztynianom objąć kilkupunktowe prowadzenie (8:5), które stopniowo zwiększali (16:11). Wprawdzie w drugiej fazie seta, za sprawą mocnych zagrywek Wiktora Położewicza, w drużynie Politechniki nastąpił chwilowy zryw i zrobiło się 17:19, ale akademicy z Olsztyna kontrowali przebieg gry. Seta asem serwisowym zakończył Grzegorz Szymański. (19:25)
Nietypowo w porównaniu z dwoma poprzednimi partiami rozpoczął się set trzeci. Siatkarze warszawskiej Politechniki po raz pierwszy w meczu objęli prowadzenie 2:1, a po chwili dzięki dobrym zagrywkom Radka Rybaka było już 5:2. Olsztynianie szybko się jednak zmobilizowali, zablokowali m.in. właśnie Rybaka w ataku, a po asie serwisowym Pawła Siezieniewskiego na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6. Przewaga ta stopniowo wzrastała aż do wyniku 22:17. Wtedy, śmiało można powiedzieć, w drużynie Politechniki nastąpił cud. Niezawodny dotychczas Grzegorz Szymański i spółka trafiali na szczelny blok warszawiaków, a zagrywki podopiecznych Krzysztofa Kowalczyka zaczęły sprawiać olsztynianom sporo kłopotów. I tak niemożliwie stało się faktem i gospodarze doprowadzili do stanu 22:22. Walka zaczęła się od nowa. Emocje trwały do samego końca, ale ostatecznie, wspierani przez własną publiczność warszawiacy, rozstrzygnęli seta na swoją korzyść, blokując atak Grzegorza Szymańskiego (30:28).
Czwarta partia rozpoczęła się po myśli będących na fali akademików z Warszawy. Na pierwszą przerwę techniczną podopieczni Krzysztofa Kowalczyka schodzili prowadząc 8:5. Potem jednak stracili koncentrację, na zagrywce stanął Grzegorz Szymański i sprawił nią olbrzymie kłopoty przyjmującym Politechniki. To wystarczyło, by odrobić straty i objęli kilkupunktowe prowadzenie (18:14). Tym razem cud z trzeciego seta się nie zdarzył i Olsztynianie pewnie wygrali czwartą partię 25:20 a całe spotkanie 3:1. MVP spotkania został Paweł Siezieniewski.
AZS Politechnika: Kłos, Gladyr, Neroj, Kapelusz, Kvasnicka, Rybak, Milczarek (l) oraz Skórski, Położewicz, Buszek, Wojtaszek ; AZS UWM: Grzyb, Kowalczyk, Oczko, Kunnari, Siezieniewski, Szymański, Andrzejewski (l) oraz Józefacki, Zagumny
Po meczu powiedzieli: Mariusz Sordyl (trener AZS Olsztyn): Przyjechaliśmy do Warszawy pełni respektu i szacunku dla naszego rywala. Byliśmy przygotowani na twarde i trudne spotkanie, jednak przystępując do niego wierzyliśmy, że zdobędziemy w stolicy trzy punkty. Mimo problemów z przyjęciem i sporych perturbacji w trzecim secie, udało nam się wygrać mecz, m.in. dzięki konsekwencji w secie czwartym.
Wojciech Grzyb (kapitan AZS Olsztyn): Nie ukrywamy, że cieszymy się ze zdobytych trzech punktów. Przed spotkaniem mieliśmy odprawę przedmeczową i wnikliwie przeanalizowaliśmy grę Politechniki, szczególnie ten mecz, który wygrała z AZS-em Częstochowa. Przez dwa i pół seta graliśmy bardzo skutecznie, w trzecim z kolei Politechnika zagrała lepiej i dlatego musieliśmy uznać jej wyższość. Na szczęście w czwartej partii to my przejęliśmy inicjatywę na boisku i jesteśmy bardzo zadowoleni z wygranej.
Radosław Rybak (kapitan Politechniki Warszawskiej): Szkoda, że nie udało nam się wygrać czwartego seta, bo była szansa na zdobycie jednego punktu. Spodziewaliśmy się, że Olsztyn postawi trudne warunki gry i tak rzeczywiście było. W pierwszych dwóch setach nie udawało nam się złapać swojej gry, dopiero w trzeciej partii nawiązaliśmy kontakt z przeciwnikiem. W czwartym secie małe niedokładności sprawiły, że daliśmy się wyprzedzić rywalom. Nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ten mecz pokazał jednak, że tak bardzo nie ustępujemy rywalowi w grze. Co prawda, walczymy o inne cele, przynajmniej na razie, ale daleko w tyle z formą nie jesteśmy.
Krzysztof Kowalczyk (trener Politechniki Warszawskiej): Gratuluję zwycięstwa Olsztynowi. Muszę przyznać, że z tych meczówq, które miałem okazję oglądać w ich wykonaniu, w Warszawie na Memoriale Zdzisława Ambroziaka czy na turnieju w Iławie, to dzisiejszy był tym najlepszym. Bardzo mała liczba błędów własnych, dobra i konsekwentna gra taktyczna - to było to dla nas zbyt trudne do rozszyfrowania. Błędy, jakie popełniliśmy w dwóch pierwszych partiach przekroczyły niejako nasz limit na całe spotkanie. To zaważyło po części na naszej porażce. Nie ukrywam również, że pewna niedyspozycja Bartka Neroja, który po zderzeniu z Karolem Kłosem, doznał małego wylewu w okolicach ucha, miała wpływ na przebieg meczu. Bartek wręcz nie słyszał przez dwa dni na to ucho, lekarz zezwolił na grę, wydawało się, że może grać i będzie dobrze. Jednak już na początku było widać, że coś jest nie tak, więc szybko poprosił o zmianę. W tym momencie skomplikowała nam się nieco sytuacja, bo na boisku może przebywać jednocześnie trzech obcokrajowców, a my mamy ich czterech. Położewicz, Gladyr, Kvasnicka i Kapelus nie mogą przebywać na parkiecie w tym samym momencie, musiałem się więc mocno „nagimnastykować”, żeby znaleźć dobre rozwiązanie pomiędzy przyjęciem a atakiem. Okazało się, że ani jeden, ani drugi, ani trzeci przyjmujący nie przyjmuje, a to, co dotychczas było naszą mocną stroną, stało się wręcz „kulą u nogi”. Mam żal nie tyle do zawodników, co do siebie, że może dałoby się ułożyć ten mecz od początku nieco inaczej. Pozytywne jest natomiast to, że pokazaliśmy dobrą grę w trzecim i czwartym secie. Proszę mi wierzyć – my normalnie tak gramy. Udowodniliśmy, że umiemy walczyć i mamy zamiar robić to nadal.
J.W. Construction OSRAM AZS Politechnika Warszawska – AZS UWM Olsztyn 1:3 (18:25, 19:25, 30:28, 20:25)
Powrót do listy