AZS Politechnika Warszawska - Lokomotiw 3:1
AZS Politechnika Warszawska pokonała Lokomotiw Charków 3:1 (31:29, 20:25, 27:25, 25:19) w pierwszym meczy 1/4 finału Pucharu Challenge.
Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej 3-1 pokonali ukraiński Lokomotiv Charków w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Challenge Cup. Podopieczni Radosława Panasa zagrali wręcz koncertowo. Bohaterem spotkania był Paweł Mikołajczak, który zdobył aż dwadzieścia siedem punktów.
– Wykonaliśmy kawał dobrej roboty – komentował zadowolony środkowy Politechniki, Ardo Kreek. Libero Damian Wojtaszek powtarzał zaś za kibicami słowo „dziękujemy!”. Kierował je do Mikołajczaka. Ten z kolei z szerokim uśmiechem na twarzy powiedział tylko: Zrobiłem to, co do mnie należało. Kilka minut później, już ze spokojem, o meczu mówił także trener Panas. – Znów mogę powiedzieć, że jestem dumny ze swoich zawodników i bardzo im gratuluję – cieszył się. – Zagraliśmy świetnie, a proszę zauważyć, że na boisku z powodu kontuzji nie mogli pojawić się Patrick Steuerwald i Grzegorz Szymański. Miałem do dyspozycji więc tylko dziesięciu ludzi. Ale za to jakich! Ambitnych, walecznych, odważnych. Wielkie brawa – komentował. – Jak to robię? Magia. O tak! - śmiał się szkoleniowiec.
Mecz od bloku na Sergiy'u Tyutulinie rozpoczął Wojciech Żaliński. Ukraińcy odpowiedzieli potężnymi atakami i czujną grą w bloku. Nie zraziło to jednak Ardo Kreeka i Pawła Mikołajczaka, którzy asami serwisowymi zdobywali kolejne punkty. Na pierwszą przerwę techniczną zespoły zeszły po bloku Ievgena Kapaieva na stołecznym atakującym; 8:7 dla Lokomotivu. Na drugiej przerwie regulaminowej Akademicy przegrywali już znacznie większą różnicą. Nie mogli poradzić sobie z przyjęciem atomowych wręcz zagrywek Tyutulina i Mykoli Rudnytskyiego oraz z obroną ataków Kapaieva. Dodatkowo sami popełniali błędy. Po autowym zbiciu Żalińskiego na tablicy wyników było już 18:12 dla Lokomotivu. Siatkarze Radosława Panasa nie poddali się jednak i mozolnie odrabiali straty. Świetne kontry Krzysztofa Wierzbowskiego, trudne zagrywki Marcina Nowaka i Macieja Gorzkiewicza, atak z przechodzącej i blok Ardo Kreeka oraz autowe uderzenie Volodymyra Tatarintseva doprowadziły do remisu po 21. Chwilę później Żaliński wykorzystał kontrę i Politechnika objęła prowadzenie; 23:22. Po kolejnym zbiciu popularnego „Cisoli” stołeczni mieli piłkę setową. Pierwszą, drugą, trzecią, a potem następne. Ukraińcy bowiem dzielnie się bronili. Do czasu. W końcu Tyutulina efektownym blokiem zatrzymał Marcin Nowak. Kapitan dał tym samym swojemu zespołowi zwycięstwo 31:29 i prowadzenie w meczu 1-0.
Świetny początek drugiej partii miał Paweł Mikołajczak. Dwa asy serwisowe atakującego wyprowadziły Politechnikę na prowadzenie 4:3. Gracze z Charkowa nie zamierzali jednak oddawać pola. Raz po raz na stronę gospodarzy posyłali potężne bomby nie tylko z ataku, ale i z zagrywki. Nakręcani do walki przez atakującego Sergiy'a Tyutulina objęli prowadzenie 18:14, a dalej kontrolowali grę. Choć Krzysztof Wierzbowski dwoił się i troił, bronił i odpowiadał równie potężnymi atakami, Akademikom nie udało się odrobić straty. Drugi set padł zatem łupem przyjezdnych.
Rozpędzony Lokomotiv bardzo dobrze wszedł w trzeciego seta. Po błędzie przyjęcia Krzysztofa Wierzbowskiego Ukraińcy prowadzili już 6:3 i czas wziąć musiał Radosław Panas. Przerwa przyniosła oczekiwane rezultaty. Po asie serwisowym Ardo Kreeka bowiem „Inżynierowie” zmniejszyli stratę do jednego punktu; 9:8 dla Lokomotivu. W następnej akcji Marcin Nowak i Wojciech Żaliński blokiem powstrzymali Sergiy'a Tyutulina i na tablicy był remis. Siatkarze z Charkowa ani myśleli zwalniać rąk. Każdą kolejną piłkę zbijali mocno lub bardzo mocno. Kiedy dołożyli do tego dwa asy serwisowe Mykoli Rudnytskyiego, wyszli na prowadzenie 18:14. „Inżynierowie”, pomimo niekorzystnego wyniku, walczyli z całych sił. Po bloku świetnie spisującego się tego dnia Marcina Nowaka na Tyutulinie tracili do przeciwników tylko jedno „oczko”; 21:20 dla Lokomotivu. Autowe zbicie Rudnytskyiego dało zaś remis po 22. Za wcześniejsze pomyłki zrehabilitował się Tyutulin i dał swojej ekipie piłkę setową. Atomowym atakiem odpowiedział Krzysztof Wierzbowski; 24:24. W następnej akcji znów pomylił się Tyutulin, nadziewając się na blok Kreeka. Partię zakończył błąd Volodymyra Tatarintseva. Ukraiński przyjmujący przy próbie ataku przeszedł linię środkową boiska i dał zwycięstwo 27:25 stołecznym.
Czwartą odsłonę meczu potężnym atakiem otworzył Paweł Mikołajczak. Chwilę później w ś jego ślady poszedł Wojciech Żaliński, a Maciej Gorzkiewicz zablokował Sergiy'a Tyutulina; 3:0 „Inżynierowie” ani myśleli zwalniać tempa. Złapali wiatr w żagle i grali wręcz koncertowo; 8:2. W obronie fenomenalnie spisywał się Damian Wojtaszek, a Krzysztof Wierzbowski podbite piłki zamieniał na punkty; 14:7. Trener Lokomotivu Yuriy Filippov zdecydował się dokonać zmiany atakujących: na parkiecie pojawił się Yuriy Tomyn. Nowy zawodnik wniósł sporo świeżości i zmniejszył stratę swojego zespołu do pięciu „oczek”; na drugiej przerwie technicznej stołeczni prowadzili 16:11. Po asie serwisowym Ardo Kreeka (piłka szczęśliwie przetoczyła się po taśmie) przewaga gospodarzy ponownie wzrosła do sześciu punktów; 20:14. W grze Akademików jednak coś się wówczas zacięło. Nie mogli zatrzymać atakującego na kontrach Ievgena Kapaieva i przy stanie 20:17 o czas poprosić musiał Radosław Panas. Przerwa przydała się jego zawodnikom. Po powrocie na boisko bowiem kapitalną serię na zagrywce miał Paweł Mikołajczak. Trzy asy z rzędu dwudziestotrzyletniego atakującego dały Politechnice piłkę meczową; 24:18. Warszawianie nie mogli już przegrać tego spotkania. Formalności dopełnił Marcin Nowak, który sprytnym atakiem ze środka zaskoczył rywali. AZS Politechnika Warszawska wygrała 25:19 i 3-1.
AZS Politechnika Warszawska – Lokomotiv Charków
3:1 (31:29, 20:25, 27:25, 25:19)
Skład Politechniki: Maciej Gorzkiewicz, Paweł Mikołajczak, Wojciech Żaliński, Krzysztof Wierzbowski, Marcin Nowak, Ardo Kreek, Damian Wojtaszek (libero);
Skład Lokomotivu: Dmytro Storozhylov, Serhiy Tyutulin, Volodymyr Tatarintsev, Ievgen Kapaiev, Mykola Rudnytskyi, Dmytro Teryomenko, Denys Fomin (libero) oraz Vadym Likosherstov, Dmytro Storozhylov, Yuriy Tomyn.
Na pomeczowej konferencji prasowej powiedzieli:
Volodymyr Tatarintsev, kapitan Lokomotivu: Politechnika bardzo dobrze zagrywała i blokowała. Nieco nas zaskoczyła. Pokazała charakter i wygrała zasłużenie. Na szczęście rewanż będziemy grać przed własną publicznością. Rywalizacja więc jeszcze się nie skończyła.
Marcin Nowak, kapitan Politechniki: Cieszę się, bo to dla nas bardzo cenne zwycięstwo. Przybliża nas ono do awansu. Charków to bardzo silny zespół, a dziś byliśmy od niego lepsi. Wyższość musimy potwierdzić także w rewanżu, a będzie to bardzo trudne. Na Ukrainie wygraną będziemy musieli wyszarpać.
Yuriy Filippov, trener Lokomotivu: Politechnika okazała się dziś od nas lepsza, gratuluję. Pozostaje nam mieć nadzieję, że w rewanżu to my będziemy górą. Choć grać będziemy przed własną publicznością, mamy dużo obaw. Trudno będzie zatrzymać rozpędzoną drużynę z Warszawy.
Radosław Panas, trener Politechniki: Dziękuję za gratulacje. Ja też chciałbym je złożyć. Gratuluję zatem chłopakom z mojej drużyny. Pokazali charakter i wolę walki. Nie pękali. Choć Ukraińcy lepiej zaczynali sety i obejmowali wysokie prowadzenie, w końcówkach to my byliśmy górą. Wszystko za sprawą woli walki i ambicji moich graczy. Pracować z nimi to wielka przyjemność. Dziś w składzie zabrakło dwóch podstawowych siatkarzy, a graliśmy jak natchnieni. Zmiennicy pokazali klasę i godnie ich zastąpili. To jednak jeszcze nie koniec walki o półfinał. Ja nadal – mimo dzisiejszego zwycięstwa – uważam, że karty rozdawał będzie zespół z Charkowa, który mecz rewanżowy i ewentualnego złotego seta będzie miał u siebie. Wygrana w Warszawie to tylko kroczek w kierunku sukcesu.