AZS Politechnika Warszawska w finale Pucharu Challenge
AZS Politechnika Warszawska zagra w finale Challenge Cup! Siatkarze Radosława Panasa w rewanżowym meczu półfinałowym 3-1 pokonali rumuński Tomis Constanta i już za kilkanaście dni grać będą o puchar.
„Inżynierowie” świetnie weszli w mecz. Po kapitalnych atakach i kontrach Wojciecha Żalińskiego oraz asie serwisowym Pawła Mikołajczaka wyszli na prowadzenie 6:2. Trener Tomisu – Jorge Federico Cannestracci poprosił o pierwszy czas. Chwilę później gra przerwana została po raz kolejny, tym razem przez sędziów. Osoba odpowiedzialna za elektroniczny protokół pomyliła się. Przerwa trwała aż pół godziny, a zamieszanie źle wpłynęło na siatkarzy ze stolicy. Po wznowieniu gry nie mogli oni trafić w boisko. Autowe zbicia Żalińskiego i Mikołajczaka skłoniły Radosława Panasa do wykorzystania przerwy na żądanie; 11:11. Szkoleniowiec zmobilizował swoich podopiecznych, a ci posłuchali jego rad. Po świetnych obronach i kontrach Krzysztofa Wierzbowskiego ponownie wyszli na prowadzenie; 15:13. Z każdą następną akcją grali coraz lepiej. Po ataku z piłki przechodzącej w wykonaniu najniższego na boisku Patricka Steuerwalda na tablicy wyników było już 20:15. Akademicy poszli za ciosem i doprowadzili do piłki setowej. Rumuni nie poddali się jednak i zmniejszyli stratę; 24:22. Seta dopiero przy trzeciej próbie potężnym uderzeniem zakończył Mikołajczak.
Drugą partię lepiej rozpoczęli siatkarze z Constanty. Po dobrych atakach Philipa Maiyo i Mladena Bojovicia wyszli na trzypunktowe prowadzenie; 10:7. Maiyo nie tylko skutecznie atakował, ale i potężnie zagrywał. Kiedy ustrzelił Damiana Wojtaszka, Tomis prowadził już 14:10 i o czas poprosić musiał trener Radosław Panas. Jego podopieczni nie potrafili jednak zmniejszyć straty. W samej końcówce więc, przy prowadzeniu rywali 21:17, Panas wykorzystał drugi czas. Na nic się to zdało. Blok Laurentiu Fabiana Birau dał bowiem Rumunom kolejne „oczko” przewagi. Chwilę później partię zakończył blok Florina Voinea na Wojciechu Żalińskim. Ekipa znad Morza Czarnego zwyciężyła 25:21 i doprowadziła do remisu 1-1 w meczu.
Początek trzeciego seta był bardzo wyrównany. Zespoły przez długi czas grały punkt za punkt. Dla Politechniki kolejne „oczka” zdobywał świeżo wprowadzony na boisko atakujący Grzegorz Szymański, dla Tomisu – Kenijczyk Philip Maiyo. W końcu serię przerwał Wojciech Żaliński, który serwisami bombardował rywali. Dzięki jego zagraniom Krzysztof Wierzbowski mógł wykorzystać kontrę, a Marcin Nowak w pojedynku na siatce poradził sobie z próbującym kiwać rozgrywającym Marinem Lescovem. W efekcie na drugiej przerwie technicznej Politechnika prowadziła 16:11. Rumunom udało się zmniejszyć stratę o dwa punkty, ale chwilę później znów przegrywali pięcioma „oczkami” - na tablicy było 19:14 dla Politechniki. Sytuację czasem ratować próbował trener Jorge Federico Cannestracci. Nie udało mi się wybić z rytmu warszawian, którzy po ataku Macieja Zajdera prowadzili 22:17. Po autowym ataku z krótkiej Marcina Nowaka ich przewaga nieco stopniała; 22:19. Choć Rumuni naciskali, stołeczni odpierali ataki. Po bloku Patricka Steuerwalda na Radu Beganie mieli piłkę setową; 24:21. Pierwszą obronili siatkarze z Constanty, ale przy drugiej popełnili błąd. Serwis w siatkę posłał Laurentiu Fabian Birau i dał Politechnice zwycięstwo 25:22.
Od samego początku czwartego seta Rumuni rzucili na szalę wszystkie swoje umiejętności. Próbowali „ugryźć” Politechnikę zagrywką, na stanowisku był jednak Damian Wojtaszek. Libero nieźle radził sobie w przyjęciu, dzięki czemu Krzysztof Wierzbowski i Grzegorz Szymański mogli kończyć ataki. Kiedy Maciej Zajder popisał się asem serwisowym, a Philip Maiyo nie trafił w boisko, stołeczni wyszli na pierwsze w tej partii dwupunktowe prowadzenie; 10:8. Chwilę później, po asie serwisowym Grzegorza Szymańskiego, prowadzili już trzema punktami; 12:9. Czas wykorzystał wówczas trener Tomisu – Jorge Federico Cannestracci. Przerwa nie przyniosła rezultatu. Kiedy w ataku pomylił się Mladen Bojović, Politechnika prowadziła 20:16. Dalej zespoły grały punkt za punkt. Było to oczywiście korzystne dla Politechniki, która dwie minuty później po sprytnym, technicznym ataku Wierzbowskiego mieli piłkę meczową; 24:20. Od razu ją wykorzystali. Spotkanie zakończył efektowny blok Marcina Nowaka. Siatkarze AZS Politechniki Warszawskiej zaprezentowali na parkiecie taniec radości. Awansowali do finału i złotymi zgłoskami zapisali się w historii polskiej siatkówki.
AZS Politechnika Warszawska – Tomis Constanta
3:1 (25:22, 21:25, 25:22, 25:20)
Skład Politechniki: Patrick Steuerwald, Paweł Mikołajczak, Wojciech Żaliński, Krzysztof Wierzbowski, Marcin Nowak, Maciej Zajder, Damian Wojtaszek (libero) oraz Maciej Gorzkiewicz, Grzegorz Szymański;
Skład Tomisu: Marin Lescov, Philip Maiyo, Maximo Torcello, Florin Voinea, Mladen Bojović, Laurentiu Fabian Birau, Mihai Mihaila (libero) oraz Andrei Spinu, Radu Began, Dragos Cristian Pavel.