AZS PW wygrała w Charkowie i awansowała do półfinału
Lokomotiw Charków przegrał z AZS Politechniką Warszawską 2:3 (25:22, 28:26, 23:25, 23:25, 14:16) w rewanżowym meczu Pucharu Challenge. W pierwszym spotkaniu wygrał również polski zespół i awansował do półfinału.
AZS Politechnika Warszawska awansowała do półfinału Challenge Cup. Stołeczni siatkarze w rewanżowym meczu, choć przegrywali już 0-2 i 17:20, pokonali Lokomotiv Charków i zapewnili swojemu klubowi historyczny sukces.
– Wróciliśmy z dalekiej podróży – mówił uradowany trener Radosław Panas. – Z piekła trafiliśmy do nieba – wtórował mu równie szczęśliwy Maciej Krzywiecki, jeden z bohaterów spotkania. – Jestem z chłopaków bardzo, ale to bardzo zadowolony – dodawał już nieco spokojniej Panas. – Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi – uśmiechał się. Pozwolił sobie również na krótką analizę „na gorąco”. – Kiedy w końcówce trzeciego seta przegrywaliśmy trzema punktami, moi gracze pokazali prawdziwy hart ducha i charakter. Większość zespołów w takiej sytuacji nie wierzyłaby już w zwycięstwo i czekałaby na złotego seta. My jednak walczyliśmy do końca i proszę, sytuacja na boisku odwróciła się – relacjonował. – Bardzo dobre zmiany dali Krzywiecki i Zajder. W trudnym momencie wnieśli na parkiet dużo spokoju. Nie chciałbym jednak ich wyróżniać. Cały zespół bowiem zagrał bardzo dobrze i wszyscy zasługują na słowa pochwały – twierdził szkoleniowiec, który po emocjach, jakie zafundowali mu jego podopieczni szybko na pewno nie zaśnie.
Pierwszy set spotkania nie był dla „Inżynierów” udany. Wyraźnie nie mogli odnaleźć się w hali Lokomotivu. Słabo radzili sobie w przyjęciu, nie kończyli ataków, a zagrywką nie robili rywalom żadnej krzywdy. Ukraińcy zaś, dla których punkty zdobywali przede wszystkich Serhiy Tyutulin, Volodymyr Tatarintsev i Ievgen Kapaiev, grali spokojnie. Odskoczyli od stołecznych na kilka „oczek” i utrzymali przewagę. Po bloku na atakującym z piłki przechodzącej Marcinie Nowaku zwyciężyli 25:22.
Druga partia była bardzo wyrównana. Od początku do końca zespoły „szły łeb w łeb”: raz minimalną przewagę osiągali jedni, raz drudzy. Na drugiej przerwie na kosmetykę parkietu 16:14 prowadziła Politechnika. Po powrocie na plac lepiej grał jednak Lokomotiv. Kiedy Serhiy Tyutulin wykorzystał kontrę i zablokował Krzysztofa Wierzbowskiego, na tablicy wyników było 17:16 dla gospodarzy. Chwilę później Wierzbowski ponownie nie przebił się przez blok – tym razem trafił prosto w ręce środkowego Mykoli Rudnytsky'iego; 21:18 dla Lokomotivu. Trener Radosław Panas sytuację ratować próbował czasami i zmianą przyjmujących. Wierzbowskiego zastąpił Maciej Krzywiecki. Dwudziestotrzyletni skrzydłowy dobrze wprowadził się do gry. Potężnymi zagrywkami ułatwił swoim kolegom zadanie, zawodnicy z Charkowa mieli bowiem problem z przyjęciem i nie kończyli akcji. Dla Politechniki z kontrataków punktował zaś Paweł Mikołajczak; 24:24. Doszło do przewag i walki punkt za punkt. Serię przełamał dopiero Ievgen Kapaiev, który najpierw obronił atak Marcina Nowaka, a następnie zakończył seta potężnym zbiciem z lewego skrzydła.
Do trzeciej odsłony meczu „Inżynierowie” przystąpili nieco przygaszeni. Po bloku na Macieju Krzywieckim i autowym ataku Ardo Kreeka przegrywali już 1:4. Kiedy zdołali zbliżyć się do rywali, ci natychmiast „odjeżdżali”. Życie stołecznym utrudniał zwłaszcza świetnie zagrywający Mykola Rudnytskyi; 10:6 dla Lokomotivu. Nie zraziło to warszawian, po kontrze w wykonaniu Kreeka doprowadzili bowiem do remisu po 12. Sprawy w swoje ręce wziął kapitan zespołu z Charkova – Volodymyr Tatarintsev. Po jego efektownym bloku na Pawle Mikołajczaku Lokomotiv prowadził 18:15, chwilę później zaś 20:17. Tatarintsev w końcu jednak pomylił się. Przy kolejnym ataku trafił prosto w ręce Marcina Nowaka. Blok najwyższego polskiego środkowego w połączeniu z kontrami Mikołajczaka i kiwką Patricka Steuerwalda pozwolił Akademikom dogonić rywali, a następnie wyjść na prowadzenie; 22:21. Błąd w ataku Ievgena Kapaieva dał Politechnice piłkę setową; 24:23. Od razu wykorzystał ją Mikołajczak, który ani myślał pomylić się w kontrze i oddalił od swojego zespołu wizję złotego seta.
Politechnika wyraźnie złapała wiatr w żagle i czwartą partię rozpoczęła od mocnego uderzenia. Prowadzona przez Wojciecha Żalińskiego i Macieja Krzywieckiego szybko wyszła na wysokie prowadzenie; 16:11. Kiedy zaś jak z armaty huknął Paweł Mikołajczak, na tablicy wyników było już 19:13. Gracze Lokomotivu zdołali się jednak pozbierać. Ataki Serhiy'a Tyutulina i jego as serwisowy zmniejszyły stratę gospodarzy do dwóch „oczek”; 20:18 dla warszawian. Złą serię siatkarskim gwoździem z krótkiej przełamał dopiero Ardo Kreek. W zaciętej końcówce stołeczni zachowali zimną krew. Zbicie z szóstej strefy Żalińskiego i błąd zagrywki rywali dały im piłkę setową. Wykorzystali ją, wygrali 25:23 i doprowadzili do remisu 2-2. Awans do półfinału Challenge Cup był coraz bliżej.
W tie-breaku siatkarze Radosława Panasa poszli za ciosem. Po atomowych serwisach Pawła Mikołajczaka wyszli na prowadzenie 4:1. Przed zmianą stron zdołali jeszcze powiększyć przewagę: po autowym zbiciu Ievgena Kapaieva na tablicy było 8:3. „Inżynierowie” czuli swoją szansę i grali jak natchnieni. Efektowny atak Wojciecha Żalińskiego doprowadził do stanu 12:7. Wówczas w stołeczne szeregi wkradła się dekoncentracja. Ukraińcy jeszcze nie złożyli broni. Kontry w wykonaniu Serhiy'a Tytulina dały im nadzieję. Warszawianie natomiast zaczęli popełniać błędy. Momentalnie roztrwonili całą przewagę. Autowy atak Żalińskiego doprowadził do remisu po 13. Wówczas na zagrywkę poszedł Sergii Gumeniuk, ale piłka spadła tuż za linię dziewiątego metra. Sędzia liniowy chorągiewką wskazał jednak na boisko. Nie udało mu się pomóc gospodarzom. Arbiter główny doskonale widział całą sytuację i przyznał punkt Politechnice; 14:13. Ukraińcy jeszcze obronili się, ale zaraz potem zepsuli serwis; 15:14. Błędu nie popełnił natomiast Marcin Nowak. Kapitan Politechniki zaryzykował i zdobył punkt! Jego as serwisowy zakończył spotkanie. Siatkarze Politechniki nie posiadali się z radości. Na środku boiska zaprezentowali taniec zwycięstwa. Już za kilkanaście dni zagrają bowiem w półfinale Challenge Cup.
Lokomotiv Charków - AZS Politechnika Warszawska
2:3 (25:22, 28:26, 23:25, 23:25, 14:16)
Skład Lokomotivu: Sergii Gumeniuk, Serhiy Tyutulin, Volodymyr Tatarintsev, Ievgen Kapaiev, Mykola Rudnytskyi, Dmytro Teryomenko, Denys Fomin (libero) oraz Dmytro Storozhylov, Yuriy Tomyn;
Skład Politechniki: Patrick Steuerwald, Paweł Mikołajczak, Wojciech Żaliński, Krzysztof Wierzbowski, Marcin Nowak, Ardo Kreek, Damian Wojtaszek (libero) oraz Maciej Zajder, Maciej Krzywiecki, Janusz Gałązka.