AZS UWM - Sisley 0:3
Nie było niespodzianki w olsztyńskiej hali Urania. AZS UWM Olsztyn przegrał swój pierwszy mecz w turnieju Challenge Cup 0:3 (19:25, 20:25, 20:25) ze słynnym Sisleyem Treviso.
Przed środowym meczem, asystent trenera Dall’ Olio – Tomaso Totolo, poważnie wypowiadał się o czekającym ich spotkaniu.
- Dla nas każdy mecz jest ważny. Jesteśmy po ciężki okresie, gdzie przegrywaliśmy swoje mecze w lidze i dzisiaj chodzi nam tylko o to, aby wygrać. Musimy odbudować swoje morale i wzmocnić się zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
I tak też się stało. Włoski Sisley wygrał zdecydowanie, nie pozostawiając olsztyńskim akademikom żadnych złudzeń co do tego, kto jest silniejszy. Dwie pierwsze partie miały bardzo podobny scenariusz. Do pierwszej przerwy technicznej obie drużyny grały jak równy z równym. Rywalizacja była zacięta i wyrównana. Jednak podopieczni Mariusza Sordyla nie potrafili utrzymać dobrego poziomu gry i pozwalali gościom odskoczyć na kilka punktów. Sisley Treviso bezlitośnie wykorzystywał każdy błąd olsztynian, a w całym meczu z pewnością ich nie brakowało. Trzeci set, to gra pomyłek. Drużyna AZS UWM wyszła na boisko bez wiary i chęci, by przeciwstawić się włoskim gwiazdom siatkówki. Niemoc akademików była widoczna w każdym elemencie gry.
Najlepszym zawodnikiem po stronie Sisleya był włoski przyjmujący – Alberto Cisolla, który po meczu nie ukrywał, że był to dla nich bardzo ważny mecz.
- Liczy się tylko wygrana całego zespołu. Jesteśmy po kilku porażkach w naszej lidze oraz po zmianie trenera i dla nas bardzo ważne jest, by grać bardzo dobrze od początku do końca spotkania. Jesteśmy w trudnym momencie i ważne jest również, by rozgrywać takie mecze jak dzisiaj i wygrywać je. Zaczęliśmy dobrze, ale w drugim secie straciliśmy kilka punktów. Rywal wywierał na nas presję, ale my poradziliśmy sobie z nią. Tak powinniśmy grać i wygrywać. Myślę, że kryzys może być już za nami – stwierdził Alberto Cisolla.
Tomasz Józefacki, który w trzecim secie zastąpił Grzegorza Szymańskiego, nie był mocno rozczarowany postawą swojej drużyny, gdyż pod uwagę brał klasę rywala.
- Ciężko mi jest oceniać swoją grę. Nie mogę przyznać, że był to nieudany mecz od początku do końca. Rywal był bardzo utytułowany, a przede wszystkim doświadczony. Dzisiaj nie mogliśmy wiele zdziałać. W końcówkach wyszła cała przewaga przeciwnika – powiedział olsztyński atakujący.
- Taki jest sport. Jedna drużyna jest słabsza, a druga mocniejsza – ocenił Paweł Zagumny. Jeżeli byśmy z nimi wygrali, to znaczyłoby, że po naszej stronie są mistrzowie świata i mistrzowie olimpijscy, ale tak nie jest i to nam pokazali – dodał rozgrywający AZS UWM.
Paweł Zagumny nie tylko uznał wyższość rywala, ale również ocenił grę swojej drużyny.
- Myślę, że nie możemy być zadowoleni z naszej gry, bo sprezentowaliśmy im praktycznie dwa sety. Przy grze łeb w łeb uzyskiwali przewagę tylko po naszych błędach. W trzecim secie seria asów Cisolli podcięła nam skrzydła, ale przynajmniej wiemy nad czym musimy pracować – dodał Zagumny.
Środkowy Sisleya Treviso – Stefan Hubner, cieszył się ze zwycięstwa, gdyż nie do końca był przekonany, że przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi ze zwycięstwa w trzech setach, ponieważ w ostatnim czasie przegrywaliśmy mecze w naszej lidze. Był to dla nas ważny mecz. Uważam, że jest to sukces, że wygraliśmy tutaj mecz. Nasz rywal jest bardzo mocną drużyną, może nie aż tak mocną jak w ubiegłym sezonie, ponieważ stracili kilku kluczowych zawodników, ale nadal mają dobrego rozgrywających i przyjmujących, którzy grają na szczeblu reprezentacyjnym. Dlatego cieszę się z wyniku 3:0. Uważam, że wykonaliśmy bardzo dobrą robotę – stwierdził Stefan Hubner.