Bali się wygrać?
Tytan AZS Częstochowa przegrał z PGE Skrą Bełchatów 0:3 (16:25, 24:26, 24:26) w meczu kończącym 13. kolejkę spotkań. MVP meczu został Miguel Falasca.
- W pewnych momentach odnosiło się wrażenie, że boimy się wygrywać. W moim odczuciu była duża szansa na to, żeby odmienić losy spotkania. Szkoda bo liczyliśmy, że uda nam się tutaj cokolwiek ugrać – powiedział po spotkaniu Dawid Murek.
Oba zespoły rozpoczęły mecz w nieco zmienionych składach. W szeregach gospodarzy w wyjściowej szóstce zabrakło Fabiana Drzyzgi oraz Łukasza Wiśniewskiego, natomiast w szeregach gości Bartosza Kurka i Mariusza Wlazłego, którzy do Częstochowy w ogóle nie przyjechali.
Początek pierwszego seta obie drużyny zaczęły od wyrównanej gry, ale dzięki kiwce Karola Kłosa i pajpie Cupkovicia to bełchatowianie schodzi na pierwszy czas z dwoma oczkami przewagi (8:6). Po wznowieniu gry zawodnicy mistrza Polski, dzięki skutecznej zagrywce Atanasijevicia i Cupkovicia, i wykorzystanym kontratakom zdołali odskoczyć Akademikom na pięć oczek (14:9), a przed drugim czasem dorzucili jeszcze dwa punkty (16:9). W takiej sytuacji Marek Kardos zdecydował się na zmianę atakującego – na boisku pojawił się Michał Kamiński. Jednak na niewiele się ona zdała, bowiem w końcówce premierowej odsłony meczu mistrzowie Polski byli nie do zatrzymania. Wygrali tę partię (25:16), a ostatni punkt atakiem z drugiej linii zdobył Michał Winiarski.
Po zimnym prysznicu w pierwszym secie Akademicy na seta numer dwa wyszli mocno skoncentrowani. Co przyniosło efekt w postaci szybkiego prowadzenia (6:3). Jednak podopieczni Jacka Nawrockiego równie szybko doprowadzili do remisu (7:7), a chwilę później przechodzącą piłkę wykorzystał Karol Kłos i to goście schodzili na czas prowadząc nieznacznie (8:7). Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt do stanu (10:10). Potem dwoma skutecznymi blokami popisał się kapitan częstochowian Dawid Murek, do tego swój punkt zagrywką dorzucił Adrian Hunek i na tablicy widniał wynik (13:10). Na drugiej przerwie biało-zieloni zdołali utrzymać trzypunktowe prowadzenie (16:13). Wszystko wskazywało, że w tym secie częstochowianie będą górą, ale gdy po drugiej stronie siatki na zagrywce stanął Miguel Falasca ponownie był remis po (17:17). W końcówce tej partii siatkarze spod Jasnej Góry wyszli ponownie na prowadzenie, ale nie zdołali postawić przysłowiowej kropki nad „i”. Po nerwowej grze na przewagi lepsi okazali się goście, którzy wygrali (26:24).
Trzecią odsłonę meczu AZS Częstochowa rozpoczął z jedną zmianą w składzie, w miejsce Hunka pojawił się Łukasz Wiśniewski. Od pierwszej piłki oba zespoły walczyły jak równy z równy, ale na pierwszej przerwie nieznacznie prowadzili podopieczni słowackiego szkoleniowca (8:7). Gdy w polu zagrywki stanął Daniel Pliński to Skra z kolei odskoczyła na dwa oczka (13:11). Jednak gospodarze nie spuścili głów lecz dzielnie walczyli. Dzięki świetnej zagrywce Miłosza Hebdy i skutecznych blokach Wiśniewskiego to oni objęli prowadzenie na drugiej przerwie (16:14). Niestety w końcówce tego seta powtórzyła się sytuacja z partii poprzedniej. Zdobywcy tegorocznego Pucharu Polski doprowadzili do remisu (18:18), a chwilę później wyszli na prowadzenie (20:18). Co prawda w końcówce seta częstochowianie odrobili jeszcze straty a o zwycięstwie zadecydowała dopiero gra na przewagi. Ostatecznie triumfowała drużyna Skry Bełchatów, która wygrała ostatnią partię w meczu (26:24) i zainkasowała trzy punkty, umacniając się tym samym na pozycji lidera rozgrywek.
Po meczu Michał Winiarski nie krył radości ze zwycięstwa - Jesteśmy bardzo zadowoleni ze zwycięstwa. Zależało nam na wygranej zwłaszcza, że nie było z nami Bartka Kurka i Mariusza Wlazłego. Zmiennicy zagrali na dobrym poziomie. Bardzo się cieszymy z wygranej na bardzo trudnym terenie.
W nieco odmiennym nastroju byli zawodnicy Tytana AZS Częstochowa – Ponownie powtórzyła się sytuacja, że nie wykorzystujemy swoich szans w końcówkach. Końcówki, które mieliśmy powinniśmy wykorzystywać na swoją stronę. Podczas meczów z takim przeciwnikiem, jakim jest Skra Bełchatów nie można pozwolić sobie na takie proste błędy. Bowiem oni to od razu wykorzystują i doprowadzają do remisu. W pewnych momentach odnosiło się wrażenie, że boimy się wygrywać. W moim odczuciu była duża szansa na to, żeby odmienić losy spotkania. Szkoda bo liczyliśmy, że uda nam się tutaj cokolwiek ugrać. Choć zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ciężko. Tak jak powiedział Michał – mają na tyle dobrych zmienników, że są ich w stanie godnie zastąpić i to było widać – powiedział po meczu Dawid Murek.