Ball: wygrana Skry, to kolejny krok polskiej siatkówki
W sobotę cztery drużyny rozpoczną walkę o prymat w Europie. Wśród nich jest także mistrz Polski - Skra Bełchatów. Polacy w półfinale spotkają się z moskiewskim Dynamem. Siatkarze ze stolicy Rosji przegrali już jeden bardzo ważny półfinał w tym roku. Kilka dni temu przegrali trzy mecze po 0:3 z Zenitem Kazań i nie zdobędą już mistrzostwa swojego kraju. Rozgrywający kazańskiej ekipy, mistrz olimpijski z Pekinu - Lloy Ball uważa, że Skra ma spore szanse na pokonanie siatkarzy z Moskwy.
PlusLiga: Co zdecydowało o waszym awansie do finału Superligi?
Lloy Ball: Po prostu. świetnie zagraliśmy w tych trzech meczach. Mieliśmy piekielnie mocną zagrywkę, a zespół Dynama nie mógł sobie z nią poradzić. W każdym meczu skutecznie odrzuciliśmy ich od siatki i dzięki temu praktycznie uniemożliwiliśmy im kombinacyjną grę. My nie mieliśmy aż takich problemów i mogliśmy grać dużo spokojniej, a to dodatkowo wywierało na nich jeszcze większą presję.
- Co było waszym największym atutem w tej rywalizacji? Tylko zagrywka?
- Nie zupełnie. Ważnym elementem było to, że znasz zespół nie był uzależniony od jednego atakującego. Nasza gra była bardzo urozmaicona. Dzięki dobremu przyjęciu mogłem grać często pierwszym tempem, a przez to chłopaki na skrzydłach mieli łatwiej. Fajnie zaprezentowaliśmy się również w bloku i obronie. Cały czas stanowiliśmy kolektyw.
- Jak to się stało, że z Dynamem nie straciliście nawet seta?
- Dynamo to dobry zespół, ale my byliśmy cały czas w pełni skoncentrowani i nie załamywaliśmy się drobnymi niepowodzeniami. Wielką pracę wykonał nasz trener, który widać bezbłędnie przygotował nas do tej rywalizacji. Byliśmy pewni swego. Wiedzieliśmy co lubią grać i jak ich powstrzymać.
- Jak powinno się zagrać z Dynamem żeby ich pokonać?
- Najważniejszą rzeczą jest pełne ryzyko na zagrywce. Bez tego trudno ich będzie pokonać, bo grają tam doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą co zrobić z piłką w ataku. Trzeba też grać bardzo płynnie, a piłka musi szybować jak po sznurku, bo moment zawahania może dużo kosztować.
- Co pan sądzi o formie Dynama?
- Oni nas niczym nie zaskoczyli w tych meczach. Doskonale wiedzieliśmy co mogą zagrać i to zneutralizowaliśmy. Wydaje mi się, że miesiąc temu siatkarze Dynama byli w o wiele lepszej dyspozycji. Na pewno negatywnie na nich wpłynęła ta długa przerwa w grze. Wydaje mi się, że szczyt formy przygotowali na pierwszy termin, ale wtedy nie mogli zagrać. Teraz może być im bardzo trudno, bo to wybiło ich z rytmu.
- Czy po przegranej po tej przegranej w półfinale Superligi zdążą się pozbierać?
- Ciężko mi jest to oceniać, bo nie jestem częścią tego zespołu. Bardzo ważny będzie początek meczu, bo jeśli dobrze zaczną, to ich gra może się napędzić.
- Czy mają szanse na wygranie Ligi Mistrzów?
- Szanse na pewno mają, ale byłbym daleki od robienia z nich faworytów.
- A kto jest pana faworytem?
- Szczerze mówiąc, to od momentu, gdy my odpadliśmy z Ligii Mistrzów, to mało mnie obchodzi kto wygra. W finale zagrają cztery zespoły i każdy z nich jest wstanie sięgnąć po wygraną. Jeśli wygra Skra Bełchatów, to cała polska siatkówka wykona krok w przód i dalej będzie się rozwijać, co uważam, jest bardzo dobre. Wielką sympatią darzę trenera drużyny ACH Bled - Glenna Hoag’a i mam nadzieję, że jego siatkarze dobrze się zaprezentują. Tak między nami, to nie chciałbym, żeby wygrało Trento, ale coś mi mówi, że to oni sięgną po złoto. Obiektywnie patrząc, to trzeba im oddać, że są najbardziej kompletnym zespołem ze wszystkich.